PolskaJaskiernia: gdybym był agentem to bym się przyznał

Jaskiernia: gdybym był agentem to bym się przyznał

Przed Sądem Lustracyjnym II instancji
rozpoczęła się ponowna lustracja posła SLD Jerzego
Jaskierni. Rozprawa odbywała się za zamkniętymi drzwiami. Po jej
zakończeniu, Jaskiernia w rozmowie z dziennikarzami, wyraził
nadzieję, że sąd po zapoznaniu się z dowodami uzna, iż nie
współpracował on ze służbami specjalnymi. Gdybym był agentem, to
bym się do tego przyznał - powiedział. Dodał, że sprawę odroczono
do 28 października.

Jaskiernia: gdybym był agentem to bym się przyznał
Źródło zdjęć: © PAP

Sprawa wróciła do Sądu Lustracyjnego II instancji, po czerwcowym wyroku Sądu Najwyższego (SN), z powodu błędów formalnych. SN uwzględnił kasację obrony Jaskierni od wyroku Sądu Lustracyjnego II instancji, który w październiku 2004 r. uznał, że Jaskiernia zataił swoje związki z wywiadem PRL z lat 70. W ustnym uzasadnieniu wyroku SN podkreślono wówczas, że sąd II instancji nie wyjaśnił powodów oddalenia wniosków dowodowych obrony, co SN uznał za rażące naruszenie przepisów.

Uchybienia formalne są tej miary, że orzeczenia nie możemy zaakceptować z czysto proceduralnych względów. Sąd II instancji nie dał szans SN na merytoryczną ocenę sprawy; dlaczego tak postąpił, pozostanie tajemnicą tego sądu - oświadczył wówczas sędzia SN Roman Sądej.

W 2003 r. SN uchylił wyroki obu instancji Sądu Lustracyjnego uwalniające Jaskiernię od zarzutu, jaki postawił mu Rzecznik Interesu Publicznego. SN uwzględnił wtedy kasację Rzecznika i zwrócił sprawę do sądu I instancji.

Lustrowany nie udzielił organom bezpieczeństwa jakichkolwiek informacji operacyjnych, ułatwiających im wykonywanie zadań - mówił w 2002 r. w sądzie II instancji sędzia Rafał Kaniok. Zdaniem sądu, kontakty Jaskierni ze specsłużbami PRL nie spełniały jednej z przesłanek uznania czyjejś współpracy ze służbami - nie wiązały się z operacyjnym zdobywaniem informacji. Według tamtego sądu II instancji, od 1973 r. do 1975 r. Jaskiernia był typowany przez wywiad do współpracy, a w latach 1975-1980 był zarejestrowany jako jego współpracownik.

Sąd I instancji ujawnił zaś w 2001 r., że z akt wywiadu PRL wynika, iż przy "zakończeniu współpracy" w 1980 r. stwierdzono, że w 1973 r. Jaskiernia zgodził się na pomoc "w rozpoznaniu instytutów politologicznych w USA", ale "przekazał informacje odnośnie tylko tego, gdzie pracował"; wskazano zarazem wtedy na "nikłe możliwości udzielania pomocy" przez Jaskiernię. Oficerowie służb specjalnych nie potwierdzili faktu współpracy Jaskierni - ujawnił wtedy sąd.

Wcześniej Jaskiernia przyznawał, że po powrocie z USA w latach 70. sporządził jedynie oficjalne sprawozdanie, "jak każdy stypendysta", dla władz Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ono było przedmiotem wykorzystywania przez innych ludzi, ja na to nie miałem żadnego wpływu - dodawał. W 1992 r. Jaskiernia znalazł się na "liście Macierewicza" jako tajny współpracownik wywiadu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)