PublicystykaJaś Kapela: 60 proc. rolników obawia się Jana Pawła II

Jaś Kapela: 60 proc. rolników obawia się Jana Pawła II

Polscy rolnicy powinni bać się zmian klimatycznych i zawałów, a nie uchodźców, których u nas praktycznie nie ma i których nigdy w Polsce nie będzie, jak ma nadzieję Grzegorz Schetyna - pisze Jaś Kapela na portalu Krytyki Politycznej.

Jaś Kapela: 60 proc. rolników obawia się Jana Pawła II
Źródło zdjęć: © East News

Nie trzeba spędzać specjalnie dużo czasu na polu, żeby zorientować się, że coś jest nie tak z pogodą. Wystarczy mieć Facebooka, żeby popatrzeć na zdjęcia śniegu padającego w środku maja oraz żarty, gdzie to globalne ocieplenie. Łukasz Warzecha też już na pewno coś pisał na twitterze, ale nie wiem, bo mnie zablokował. Tak czy siak widać powszechne "warzechowanie", bo jeszcze chwilę temu śnieg przykrył nawet plażę i molo im. Jana Pawła II w Sopocie. Przymrozki to oczywiście straty dla rolnictwa. Ministerstwo uspokaja, że wypłacać będzie odszkodowania i na ten cel ma zagwarantowane 900 milionów złotych. Pomimo odszkodowań importerzy owoców mogą już zacierać ręce. Zagrożone są nawet uprawy ziemniaków i buraków. A jednak polscy rolnicy nie obawiają się zmian klimatycznych, które odczuwają we własnych kieszeniach, tylko uchodźców i zamachów, których w Polsce praktycznie nie ma.

Według Eurostatu w 2016 Polska przyjęła najmniejszą liczbę uchodźców w stosunku do liczby mieszkańców w całej Unii Europejskiej. Zgodnie z danymi Urzędu ds. Cudzoziemców na 1 stycznia 2016 roku w Polsce przebywało 1359 osób ze statusem uchodźcy. Jeśli dodamy do tego 10 uchodźców na milion mieszkańców, których przyjęliśmy przez cały 2016, wychodziłoby, że obecnie jest w ich w Polsce poniżej dwóch tysięcy. A może mniej. Trudno powiedzieć, bo UDSC nie podaje nowszych danych. Biorąc pod uwagę liczne ataki na tle rasowym podejrzewam, że część uchodźców mogła już się przenieść do krajów, gdzie nie są uważani za zagrożenie, z którym należy walczyć. Co do zamachów, to nie było w Polsce jeszcze żadnego i nawet resort Błaszczaka uważa zagrożenie terroryzmem za niskie, a jednak według badań zamówionych przez tygodnik "Polityka" 37 proc. Polaków obawia się zamachów terrorystycznych.

Skąd ta fałszywa świadomość polskiego społeczeństwa? Oczywiście z mediów. Islamofobia i mowa nienawiści to już nie tylko domena internetowych piwniczaków followujących strony w rodzaju Nie dla islamizacji Europy, ale również brylujących w PiS-owskich mediach ekspertów i publicystów. Badania pokazują, że ludzie, którzy częściej korzystają z mediów, bardziej boją się zamachów i uchodźców. A najbardziej boją się ich rolnicy. 60 proc. procent rolników boi się ludzi, których prawdopodobnie nigdy nie widzieli na własne oczy, bardziej niż tego, co mogą obserwować na własnym polu. Czyżbyśmy dożyli takich szczęśliwych czasów, że rolnicy mogą spędzać więcej czasu na oglądaniu telewizji niż na pracy na roli? A może naprawdę zamiast ziemniaków wyrastają im szałasy pełne Syryjczyków?

Oczywiście można też krytykować metodologię badań przeprowadzonych przez "Politykę". Redakcja zaznacza: "nie pytaliśmy o lęki osobiste, egzystencjalne, jak choroba, niepełnosprawność, śmierć bliskiej osoby itd.)". Tymczasem oczywiście najczęstsze przyczyny śmierci Polaków to choroby kardiologiczne i nowotwory. Odpowiadają za 70proc. zgonów. Polska ma też wysoki na tle innych krajów europejskich wskaźnik wypadków drogowych i samobójstw. Potraktowanie tych zjawisk jako lęków osobistych pachnie mi liberalnym zboczeniem, zważywszy, że są to problemy cywilizacyjne, znacznie bardziej groźne dla Polaków niż nieuchronne procesy migracyjne. Nie jest żadną tajemnicą, że zmiana diety, jedzenie mniejszej ilości produktów odzwierzęcych i tłuszczy, może znacząco zmniejszyć ryzyko zachorowania na choroby układu krążenia. Możemy to oczywiście uznawać za problem osobisty, ale jest on również społeczny. To z naszych podatków, poprzez Agencję Rozwoju Rolnictwa, idą dotację na Fundusz Promocji Mleka, Mięsa Wieprzowego, Drobiowego, a nawet Końskiego czy Owczego. Jakbyśmy naprawdę jedli za mało mięsa.

A potem musimy jeszcze łożyć na leczenie nadciśnienia i chorób serca, bo ktoś znowu przedawkował grilla. Ilość wypadków drogowych też mogłaby być mniejsza, gdybyśmy więcej inwestowali w bezpieczniejsze formy transportu niż samochody. Rowerzyści i pasażerowie komunikacji publicznej giną rzadziej niż kierowcy i ich pasażerowie. Podobnie, jeśli chodzi o samobójstwa, w których również przodują rolnicy, lepsza dostępność opieki psychiatrycznej i w ogóle wsparcie dla osób żyjących samotnie, mogłaby tę liczbę zredukować. Obawiam się jednak, że nasi politycy mniej się martwią o konieczność utworzenia Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego niż o swoje stołki w sejmie kolejnej kadencji.

Gdyby "Polityka" uznała choroby cywilizacyjne również za zjawiska społeczne, a nie tylko osobiste lęki, mogłoby się okazać, że jednak Polacy nie są tacy głupi i częściej boją się zawałów niż uchodźców. Nie da się jednak ukryć, że strach wobec uchodźców ma się w Polsce dobrze i rozwija z roku na roku, pomimo że ich liczba w naszym rolniczym kraju wcale nie rośnie. A może właśnie dlatego. W krajach, gdzie uchodźców jest więcej niż kilkudziesięciu na milion mieszkańców, ludzie mają okazję poznać muzułmanów i przekonać się, że większość z nich nie jest żądnymi krwi i naspidowanymi amfetaminą fanatykami Daesh. Tymczasem oglądając Telewizję Narodową taką właśnie opinię można sobie wyrobić. Ponoć już 74 proc. Polaków sprzeciwia się przyjmowaniu uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki.

Trochę to jednak szokujące, że w chrześcijańskim kraju, gdzie ostatnio uchodźcę z Bliskiego Wschodu intronizowano na Króla Polski, ludzie mają taki stosunek do innych prześladowanych ludzi. Ostatecznie nawet Jan Paweł II mówił, że: "Dla chrześcijanina okazywanie życzliwości i solidarności obcokrajowcowi jest nie tylko nakazem ludzkiej gościnności, ale także konkretnym obowiązkiem, wynikającym z wierności nauczaniu Chrystusa. […] Fakt, że prace apostolskie na rzecz migrantów spotykają się czasem z nieufnością czy wręcz wrogością otoczenia, nie powinien w żadnym przypadku stać się przyczyną rezygnacji z tego dzieła solidarności, służącego postępowi człowieka. Nakaz zawarty w słowach Jezusa: «Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie» (Mt 25,35) pozostaje całkowicie w mocy w każdych okolicznościach i jest wyzwaniem dla sumienia wszystkich, którzy chcą iść Jego śladami". Jak widać chrześcijanie nie od dziś mają problemy z podejrzliwością wobec nauk Chrystusa. Jestem jednak prawie pewien, że nie usłyszą o tym uczniowie większości gimnazjów imienia Wielkiego Polaka. A po reformie edukacyjnej być może w ogóle to orędzie trafi na jakąś czarną listę.

Oczywiście faktem jest, że wszelkie migracje stwarzają problemy społeczne (w tym miejscu pozdrawiam Ziemowita Szczerka). Wystarczy się przejechać na Kabaty, żeby zobaczyć samotnych, przepracowanych, zestresowanych ludzi, którzy, jeśli nie cierpią akurat na nadciśnienie lub zawał, to pewnie mają najwyraźniej ochotę komuś solidnie przyłożyć. Zmiana miejsca zamieszkania to niełatwa sprawa. Tym bardziej, gdy się jest ubogim i trzeba też przystosować się do życia w innej kulturze. Z drugiej strony, mamy globalizację i świat staje się dosyć podobny. Hipermarkety wyglądają podobnie w Damaszku, w Berlinie czy Rzeszowie. Z pewnością migranci są w Polsce znacznie mniejszym zagrożeniem, niż zmiany klimatyczne, zła dieta, kolejki do lekarzy, ruch samochodowy czy problemy psychiczne (cierpi na nie 20-30% Polaków).

A jednak boimy się uchodźców i zamachów, a do głosicieli tego fałszywego stanu świadomości dołączył także lider Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna. Gdy widzę, jak z obleśnym uśmieszkiem, na pytanie, czy jest za przyjęciem uchodźców do Polski, odpowiada: "Nie, jestem za tym, żeby nie przyjeżdżali do Polski", a potem jeszcze dodaje, że "Platforma nie jest za przyjęciem uchodźców", to jestem za tym, żeby, jako dobry chrześcijanin, powtórzył to w twarz każdemu dziecku, kobiecie czy mężczyźnie szukającym w Polsce schronienia przed wojną i prześladowaniami.

Trochę dziwnie żyć w kraju, w którym o władze ścigają się dwie prawicowe i powołujące się na wartości chrześcijańskie partie, a jednak wartości te są gotowe błyskawicznie wyrzucić do kosza, gdy trzeba pomóc potrzebującym. Jezus Król Polski przewraca się pewnie w grobie, a może nawet wierci na krzyżu. Prawie mu współczuję, że taki mu się trafił naród, ale jednak bardziej współczuję współcześnie żyjącym uchodźcom, którzy, niezależnie od opinii Grzegorza Schetyny, będą przyjeżdżać również do Polski z krajów ogarniętych przez wojnę i autorytarne reżimy.

Oczywiście możemy ich nie przyjmować, a może nawet szkolić oddziały obrony terytorialnej, żeby pilnowały naszych granic, ale żadna armia ani największe mury nie powstrzymają nieuchronnych procesów migracyjnych, dopóki w Europie będzie żyło się lepiej niż w innych miejscach na świecie. Oczywiście możemy jeszcze sprawić, że w Polsce nie będzie żyło się lepiej niż w Erytrei. Mam nawet wrażenie, że politycy PiS-u usilnie się o starają. Ale, że PO tak wyraźnie i bezczelnie sprzeciwia się wartościom nie tylko chrześcijańskim, ale również europejskim, sprawia, że coraz bardziej się obawiam, że to jakiś wyścig, żebyśmy naprawdę stali się krajem trzeciego świata, a przynajmniej znaleźli się na marginesie Unii Europejskiej.

No bo jak sobie Schetyna wyobraża zatrzymanie migracji i napływu uchodźców? Nie może się to obyć bez przemocy, a nawet z przemocą nie jest łatwe, jak widzimy po chaotycznych działaniach prezydenta Trumpa. Oczywiście możemy znowu wprowadzić w Polsce granice i system totalitarny. To z pewnością ułatwiłoby sprawę. Ale nie jestem pewien, czy o to właśnie chodzi wyborcom PO i mam nadzieję, że Schetyna jeszcze się przejedzie na swojej głupocie i próbie podlizania się nastrojom populistycznym. Tyle z tego dobrego, że to szansa dla lewicy, która ma okazję pokazać, że jest jedyną proeuropejską opcją. Może czas zainwestować w jakieś bilbordy z dziećmi umierającymi na morzu śródziemnym i uśmiechniętym Schetyną? Jeśli mamy się czegoś bać, to bójmy się populistycznych polityków, którzy zamiast pracować na rzecz rozwiązania prawdziwych problemów, głoszą faszystowskie poglądy.

Jaś Kapela, Krytyka Polityczna

Jaś Kapela - pisarz, poeta, felietonista. Autor dwóch książek z wierszami ("Reklama" oraz "Życie na gorąco"), powieści ("Stosunek seksualny nie istnieje", "Janusz Hrystus, "Dobry troll") i zbioru felietonów "Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu". Należy do zespołu redakcji Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Opiekun Serii Literackiej.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)