Twierdzi on, że władzę sprawuje określona linia polityczna, która zmierza do tego, by całkowicie zdezawuować to, co było pozytywne w przeszłości, aby przedstawić stan wojenny wyłącznie w oskarżycielskich barwach. Ponadto we wszystkich dotychczasowych komentarzach i publikacjach płynących z tamtej politycznej strony akcentuje się wyłącznie kwestię zagrożenia zewnętrznego.
Zdaniem generała ocenę ówczesnej sytuacji trzeba rozpocząć od tego, co działo się wewnątrz kraju - od strony politycznej, społecznej i gospodarczej. Komunikat Konferencji Episkopatu Polski z 26 listopada 1981 r. mówi wyraźnie, że "kraj nasz znalazł się w wielkim niebezpieczeństwie. Przesuwają się nad nim czarne chmury grożące walką bratobójczą". Wypadkową tych wszystkich procesów byłaby nieuchronna interwencja zewnętrzna".
Wąskie grono osób, którym stawia się teraz zarzuty, nie działało w izolacji- powiedział Jaruzelski. Mieliśmy poczucie, że popierają nas miliony nie tylko wojskowych i pracowników aparatu państwowego, ale także zwykłych obywateli przerażonych biegiem wydarzeń i katastrofą gospodarczą. Stan wojenny przecież realizowały tysiące osób na różnych szczeblach. Nie są oskarżani formalnie, ale moralnie sadza się ich na ławie oskarżonych. Nawet dziś na najwyższych stanowiskach w armii są ludzie, którzy służyli wtedy w wojsku. W tym sensie bronię nie tylko siebie, ale bronię także tych ludzi.
