Jarucka nadal pracownicą MSZ, ale na urlopie wychowawczym
Była asystentka Włodzimierza Cimoszewicza,
która oskarżyła go o sfałszowanie oświadczenia majątkowego,
poprosiła w Ministerstwie Spraw Zagranicznych o urlop wychowawczy
do końca roku - informuje dziennik "Polska".
05.03.2008 | aktual.: 05.03.2008 04:37
Ponieważ dochowała wymaganych prawem terminów, ministerstwo nie miało innej możliwości, jak przychylić się do prośby pani Anny Jaruckiej - mówi rzecznik MSZ Piotr Paszkowski.
Według gazety, oznacza to, że Jarucka może pozostać pracownicą resortu jeszcze nawet trzy lata, tyle bowiem trwa cały urlop wychowawczy. W tym czasie nie będzie pobierać wynagrodzenia, ale MSZ opłaci jej składki ubezpieczeniowe. Nie będzie też mogło jej zwolnić.
"Polska" przypomina, że Jarucka nie jest osobą mile widzianą w gmachu MSZ co najmniej od lata 2005 r., gdy przed sejmową komisją śledczą ds. Orlenu oskarżyła ówczesnego marszałka Sejmu i kandydata SLD w wyborach prezydenckich Włodzimierza Cimoszewicza o zmianę oświadczenia majątkowego w sprawie posiadanych przez niego akcji Orlenu.
Do manipulacji Cimoszewicz miał ją upoważnić pisemnie w 2002 r., gdy Jarucka była jego podwładną w MSZ. Po oskarżeniu Jaruckiej Cimoszewicz wycofał się z kandydowania. Niedługo potem okazało się, że zarzuty są bezpodstawne. Prokuratura oskarżyła Jarucką o składanie fałszywych zeznań i posługiwanie się sfałszowanym dokumentem - przypomina dziennik "Polska". (PAP)