PolitykaJarosław Kaczyński znowu im to zrobił. Prezes PiS zmienia zdanie, a jego ludzie muszą świecić oczami

Jarosław Kaczyński znowu im to zrobił. Prezes PiS zmienia zdanie, a jego ludzie muszą świecić oczami

Ten scenariusz jest już dobrze znany opinii publicznej: PiS ma jakiś kontrowersyjny pomysł, ale posłowie i ministrowie bronią go z uporem godnym lepszej sprawy. I wtedy wychodzi Jarosław Kaczyński i ogłasza, że jednak będzie inaczej. A politycy, którzy dzień wcześniej przekonywali, że projekt jest genialny, połykają własny język. Tak jest z ustawą o wycince drzew, a wcześniej było z ustawą metropolitalną, podwyżkami dla ministrów czy ograniczeniem prawa do aborcji.

Jarosław Kaczyński znowu im to zrobił. Prezes PiS zmienia zdanie, a jego ludzie muszą świecić oczami
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Sławomir Kamiński

21.02.2017 | aktual.: 21.02.2017 16:31

Falstart metropolity Sasina

Najnowszy przykład to zapowiedziana przez Kaczyńskiego zmiana ustawy pozwalającej na wycinkę drzew. Ale to nie pierwszy taki przypadek. Podobnie było z ustawą metropolitalną, która miała zmienić granice Warszawy. Twarzą projektu był Jacek Sasin, który podczas medialnego tournee bronił projektu. Wydawało się, że jedyną dopuszczalną zmianą było dopisanie do grona włączonych gmin Podkowy Leśnej, którą z pośpiechu pominięto. W dodatku zapowiadano, że prace nad ustawą będą błyskawiczne i wkrótce wejdzie ona w życie.

Jednak opozycja coraz wyraźniej łapała wiatr w żagle i płynęła na wzbierającej fali krytyki. Dlatego na początku lutego ogłosił w "Do Rzeczy", że "który przejdzie daleko idące modyfikacje" i "to nie będą te rozwiązania, o których się teraz mówi". To samo powtórzył na spotkaniu z warszawskimi samorządowcami.

Czarny Protest

Podobnie gwałtowną zmianę stanowiska PiS obserwowaliśmy w przypadku obywatelskiego projektu ustawy o zaostrzeniu przepisów aborcyjnych. Politycy PiS, łącznie z samym Kaczyńskim, bardzo długo opowiadali się za "pełną ochroną życia". Jeszcze w pierwszym czytaniu poparto projekt złożony przez środowiska pro-life.

Dopiero kiedy dziesiątki tysięcy osób wyszło na ulice, Prawo i Sprawiedliwość postanowiło się cofnąć. Do zmiany decyzji swoich posłów namawiał (a według niektórych przymuszał) sam Jarosław Kaczyński. I to pomimo tego, że wcześniej opowiadał się za ostrzejszymi przepisami.

Podwyżek nie będzie

Podobny zwrot akcji - i podobny podział ról - obserwowaliśmy w przypadku próby wprowadzenia podwyżek dla ministrów, premier i prezydenta w lipcu 2016 roku. Ten projekt to idealny przykład rozpoznania bojem. Projekt złożony przez grupę posłów szybko spotkał się z krytyką opozycji i mediów, więc go wycofano.

Do mediów zaczęto też kolportować informacje, że Kaczyński nic o projekcie nie wiedział i wściekł się na jego autorów. Jednak wycofując pierwszą wersję projektu zapowiedziano, że wkrótce do Sejmu trafi nowy, ze znacznie mniejszą skalą podwyżek. Jednak i to było za mało dla opinii publicznej, więc ostatecznie w ogóle zarzucono pomysł podwyżek. Oczywiście to Jarosława Kaczyńskiego przedstawiano jako tego, który powstrzymał kolegów przed popełnieniem błędu.

Tajemnicą poliszynela jest też aktywność Kaczyńskiego w sprawie odwołania prezesa TVP Jacka Kurskiego jesienią 2016 roku. Najpierw Rada Mediów Narodowych go zdymisjonowała i zapowiedziała błyskawiczne wyznaczenie następcy. Później zdecydowano, że będzie konkurs i do jego zakończenia Kurski pozostanie na stanowisku. Skończyło się tym, że będzie rządził przy Woronicza jeszcze 4 lata.

Odwrót z lasu

Najnowszy przypadek to wycinka drzew bez zezwolenia. W poniedziałkowy wieczór Jarosław Kaczyński spotkał się z warszawskimi samorządami - to kolejny element jego wizytacji struktur lokalnych przed wyborami samorządowymi za półtora roku. Po spotkaniu poseł PiS Paweł Lisiecki zdradził dziennikarzom, że prezes PiS chce zmian w ustawie pozwalającej na wycinkę drzew.

Nie ma wątpliwości, że ten przeciek był kontrolowany i kierownictwo PiS chciało, by informacja wydostała się z zamkniętego spotkania. Tym samym Kaczyński o 180 stopni odwrócił stosunek PiS do ustawy, o której w ciągu kilku ostatnich dni zrobiło się bardzo głośno, głównie za sprawą zdjęć ogołoconego placu przed ratuszem stołecznej dzielnicy Śródmieście. Prezes PiS nie tylko zapowiedział zmianę przepisów, ale też mówił coś o lobbingu.

A jeszcze kilka godzin wcześniej Ministerstwo Środowiska zorganizowało specjalną konferencję prasową, na której broniono zapisów. - Dzisiaj z tematu usuwania drzew próbuje się robić problem polityczny - atakował rzecznik resort Paweł Mucha.

Obraz
© (fot. WP)

Teraz ustawę czekają zmiany i ministerstwo będzie musiało mu się podporządkować. Nawet, jeśli minister Jan Szyszko wciąż uważa, że ustawa jest dobra. Ale Kaczyński, który przecież także poparł ustawę w Sejmie, uznał, że straty wizerunkowe są zbyt duże i należy się wycofać. Znamienne, że to on jawi się jako dobry policjant, który naprawia to, co zepsują jego ludzie.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości próbują przeniknąć umysł szefa, a kiedy im się nie udaje i popełniają błąd muszą świeci oczami i próbować odkręcić sytuację. To mocno nadszarpuje wizerunek partii i rządu. Ale za to Kaczyński może przedstawić się jako ostoja rozsądku.

Zobacz także
Komentarze (35)