Jarosław Kaczyński: zapowiedzi prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego to rokosz wobec porządku w państwie
• Kaczyński: Prezes TK swoimi zapowiedziami dokonuje rokoszu i rezygnuje z funkcji sędziego
• Wcześniej Rzepliński poinformował, że TK 12 stycznia zajmie się zgodnością z ustawą zasadniczą uchwały o wyborze 5 nowych sędziów
• Kaczyński rokoszem nazwał też stanowisko I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf
• Gersdorf zaskarżyła do TK nowelizację ustawy o Trybunale
30.12.2015 | aktual.: 31.12.2015 11:38
Jarosław Kaczyński udzielił wywiadu Radiu Maryja. Odniósł się w nim do bieżących wydarzeń politycznych, w tym do sporu o Trybunał Konstytucyjny.
Pytany o słowa prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego, że TK zbada konstytucyjność wyboru w grudniu 5 nowych sędziów, a także konstytucyjność ostatniej ustawy o Trybunale, jednak nie w trybie przez nią przewidzianym, ale odwołując się wprost do konstytucji, Kaczyński powiedział:
- To jest w gruncie rzeczy wypowiedź, która oznacza właśnie nic innego, jak rokosz wobec porządku w państwie. Trybunał rzeczywiście porównując - bo tak to można określić - ustawy z konstytucją, podlega konstytucji. Ale w sprawach organizacji Trybunału i w sprawach proceduralnych decyduje ustawa i o tym jest bezpośrednio mowa w konstytucji. Ta ustawa jest taką ustawą wykonawczą wobec konstytucji. Jest pewien zespół ustaw, które właśnie tego rodzaju rolę pełnią, są jakby wskazane w konstytucji - powiedział prezes PiS.
Jak podkreślił, "to, że Trybunał podlega takiej ustawie, jest poza jakąkolwiek wątpliwością". - Ogłoszenie, że się temu nie podlega, jest po prostu odrzuceniem tej roli, która jest przypisywana Trybunałowi Konstytucyjnemu i sędziom Trybunału Konstytucyjnego. Ja osobiście traktowałbym to jako rezygnację z funkcji sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Jeżeli ktoś przychodzi do jakiejś pracy i na wstępnie ogłasza, że reguły tej pracy go nie obowiązują, to jest to równoznaczne z tym, że z tej pracy rezygnuje. Tak bym to traktował - zaznaczył Kaczyński.
W poniedziałek Rzepliński poinformował, że TK 12 stycznia zajmie się zgodnością z ustawą zasadniczą uchwały o wyborze 5 nowych sędziów. - Kiedy wyznaczałem termin rozprawy określiłem, że TK w pełnym składzie to będzie rozpatrywał. Pełny skład to jest 10 sędziów orzekających - powiedział. Na pytanie, czy jest to ostateczne, odparł: - A co ja mogę zrobić? 10 to 10, to nie są drożdże, sędziowie. Dodał, że sędziowie, których ślubowanie przyjął prezydent, nie mogą orzekać, dopóki Trybunał nie rozstrzygnie wątpliwości wokół uchwał sejmowych ws. ich wyboru.
Z kolei w środę na stronie internetowej TK pojawiły się dwa zarządzenia Rzeplińskiego, dotyczące skarg na nowelizację ustawy o Trybunale autorstwa posłów PiS, którą nazywają oni ustawą "naprawczą". Została ona uchwalona w ubiegłym tygodniu, w poniedziałek podpisał ją prezydent Andrzej Duda i po opublikowaniu jej tego dnia w Dzienniku Ustaw weszła w życie. Dzień później nowelę zaskarżyli posłowie PO, a w środę swoją skargę złożyła I prezes SN Małgorzata Gersdorf.
W pierwszym zarządzeniu prezes TK połączył skargi PO i SN do wspólnego rozpoznania "z uwagi na tożsamość przedmiotu wniosku". W drugim Rzepliński wyznaczył 10-osobowy skład orzekający pod jego przewodnictwem. Terminu rozprawy nie podano.
Tymczasem przygotowana przez PiS nowelizacja stanowi, że Trybunał co do zasady ma orzekać w pełnym składzie liczącym co najmniej 13 na 15 sędziów TK. Orzeczenia pełnego składu będą zapadać większością 2/3 głosów, a nie - jak wcześniej - zwykłą. Ponadto terminy rozpatrywania wniosków wyznaczane będą w TK według kolejności wpływu.
PO zaskarżyła całą nowelizację, argumentując, że została ona przyjęta "w skandalicznym trybie, przyjęta niezgodnie z jakimikolwiek procedurami parlamentarnymi, ale przede wszystkim z naruszeniem konstytucji". I Prezes SN zaskarżyła do Trybunału nowelizację wnosząc o to, by Trybunał orzekał w tej sprawie na podstawie ustawy o TK w brzmieniu sprzed tej nowelizacji.
Według prof. Małgorzaty Gersdorf, której wniosek do TK opublikował w środę SN, dokonana w grudniu przez parlament i podpisana przez prezydenta tzw. naprawcza nowelizacja ustawy o Trybunale jest sprzeczna z konstytucyjną zasadą trójpodziału władz oraz zasadą demokratycznego państwa prawnego "przez to, że tworząc instytucję publiczną w kształcie uniemożliwiającym jej rzetelne i sprawne działanie, naruszają zasady państwa prawnego w zakresie kontroli konstytucyjności sprawowanej przez Trybunał Konstytucyjny oraz zasadę racjonalności ustawodawcy".
Prezes PiS w Radiu Maryja odniósł się też do tego stanowiska I prezes Sądu Najwyższego. - Dzisiaj mamy pismo od pani I Prezes Sądu Najwyższego, wzywające do tego, żeby zupełnie bezprawnie rozpatrywać sprawę tej ustawy. To już jest swego rodzaju rokosz. Tutaj mamy do czynienia z taką sytuacją, gdzie nawiązywanie do różnego rodzaju złych tradycji I RP jest jak najbardziej uzasadnione. Przy czym ta władza, która ma być najbardziej zrównoważona, najbardziej zdystansowana, właśnie się w to angażuje. To musi być powstrzymane - mówił.
"Spór o dwie sprawy"
Zdaniem Kaczyńskiego cały konflikt wokół Trybunału, to przede wszystkim "spór o dwie sprawy". - Sprawa pierwsza, która troszkę umyka uwadze opinii publicznej, a także komentatorów, to spór o to, czy Polska ma być państwem demokratycznym czy korporacyjnym. Bo spór o Trybunał Konstytucyjny to w wielkiej mierze właśnie spór o to, czy w Polsce mechanizmy demokratyczne, a więc te związane z wyborami, są rozstrzygające dla kształtu życia publicznego, czy też jest to jeden z istotnych, ale nie najważniejszy i decydujący mechanizm, bo władza jest - w gruncie rzeczy - w ręku korporacji. Korporacji, które tworzą aparat państwowy. Aparat państwowy nie jest czymś uzależnionym od mechanizmu demokratycznego, tylko ma bardzo daleko idący zakres autonomii, który rolę mechanizmu demokratycznego zasadniczo ogranicza - zaznaczył Kaczyński.
Poza tym, dodał, chodzi też o to, "czy będą mogły być realizowane te wszystkie przedsięwzięcia, które składają się na dobrą zmianę, o której mówimy".
- Jestem głęboko przekonany, że Trybunał, po tym zamachu z czerwca 2015 roku, miał być tym punktem, swego rodzaju bastionem, o który rozbijały się wszelkiego rodzaju nasze próby zmiany. Mówię nie tylko o zmianach np. w wymiarze sprawiedliwości czy w mediach, ale chodzi także o takie zmiany, jak 500 złotych na dziecko. Tutaj też bez trudu średniej klasy prawnik mógłby sobie wymyślić, w jaki sposób Trybunał mógłby uniemożliwić tę zmianę - przez odpowiednie orzeczenie, przedstawiając do tego siebie jako ten, który chce dać więcej. Tylko, że to "więcej" jest już niemożliwe, nierealizowalne - oświadczył prezes PiS.
"TK nie wykonuje swoich obowiązków"
Kaczyński przedstawił też bardzo krytyczną ocenę pracy Trybunału. - Trybunał Konstytucyjny nie wykonuje, w gruncie rzeczy, swoich obowiązków. 200 spraw jest niezałatwionych, 100 spraw, gdzie było orzeczenie TK nie zostało wykonane, a Trybunał w tej sprawie milczy. Ma wręcz niebywale wolne tempo pracy. Ludzie mający uposażenie na poziomie prezydenta Rzeczypospolitej - mówiąc uczciwie - bardzo niewiele robią - ocenił prezes PiS.
Dodał, że "porównanie z niemieckim trybunałem, gdzie ta wydajność w przeliczeniu na jednego posła jest przeszło dwanaście razy większa, jest miażdżące".
- W związku z tym, ta ustawa, która jest dziś przedmiotem sporu, ma doprowadzić do tego, żeby po pierwsze, Trybunał nadrobił zaległości i później nie wdawał się w bieżące polityczne spory, tylko po prostu załatwiał sprawę rzeczywiście. Trzeba, żeby w Polsce pilnowano tego, by ustawodawstwo, a także akty normatywne niższego rzędu były zgodne z konstytucją. Ten aspekt naprawy Trybunału - i w istocie swego rodzaju umocnienie Trybunału w jego właściwej roli - jest zupełnie niedostrzegany, bo obok tego mamy rzeczywiście ten bunt korporacji - mówił Kaczyński.
Pytany "dlaczego media w Polsce nie oburzają się na słowa antypolskie płynące z mediów niemieckich, prominentnych polityków brukselskich, tylko się nimi ekscytują i nagłaśniają w formie poparcia?", odpowiedział:
- Po pierwsze, są tu istotne kwestie własnościowe. Większość naszych mediów jest w rękach niemieckich - to musi mieć wpływ na ich postawę. Natomiast w wypadku innych mediów, jest to obrona przywilejów systemu, w którym te media mogły funkcjonować oraz wywierać bardzo duży wpływ na życie publiczne. Dobra zmiana, o której mówimy, ten wpływ ograniczy, sprowadzi do właściwych wymiarów - powiedział Kaczyński.
Pytany, kto jest teraz główną siłą opozycyjną wobec PiS, zaznaczył, że "establishment dzisiaj stawia zdecydowanie na pana Petru, który występuje w telewizji publicznej przez 6 godzin, a w tym samym okresie pokazywano prezydenta Polski przez 14 minut". - To jest pokaz tego, o co w gruncie rzeczy chodzi, bo Platforma jest tak bardzo tym co robiła obciążona, że osoby, które w establishmencie myślą i analizują sytuację oraz podejmują działania, uważają, że to nie jest już właściwy obrońca ich interesów - ocenił Kaczyński.