Jarosław Kaczyński wicepremierem? Ekspert nie ma wątpliwości
Według eksperta ds. komunikacji strategicznej Sergiusza Trzeciaka, wejście do rządu Jarosława Kaczyńskiego oznacza, że minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro będzie cały czas pod kontrolą. - To prezes PiS nadal rozdaje karty. Solidarna Polska przelicytowała, Kaczyński będzie mieć oko na Ziobrę - mówi WP Trzeciak.
25.09.2020 | aktual.: 25.09.2020 15:06
Przypomnijmy, według nieoficjalnych informacji nowa umowa koalicyjna w ramach Zjednoczonej Prawicy ma zostać podpisana w sobotnie południe. W piątek liderzy PiS mają rozmawiać o podziale subwencji dla poszczególnych formacji.
Rekonstrukcja rządu. Nowa rola prezesa PiS
W rozmowie z Polską Agencją Prasową "polityk ze ścisłego kierownictwa PiS" potwierdził wcześniejsze doniesienia o wejściu Jarosława Kaczyńskiego do rządu: jak podał, prezes PiS ma kierować Komitetem Spraw Wewnętrznych, Sprawiedliwości i Obrony Narodowej. Prezes PiS miałby zostać również wicepremierem.
O nowej roli prezesa PiS mówił również wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki. W rozmowie z dziennikarzami szef klubu PiS ujawnił, że "wszystko wskazuje na to", że prezes PiS dołączy do gabinetu Mateusza Morawieckiego, a dopytywany, czy Kaczyński zostanie wicepremierem, odparł: "Tak, oczywiście wicepremierem i Ministerstwo Sprawiedliwości będzie mu wtedy bezpośrednio podlegać".
Zdaniem dr Sergiusza Trzeciaka od strony wizerunkowej nic się nie zmieni. - Do tej pory premier i ministrowie rządu Mateusza Morawieckiego pojawiali się w biurze prezesa Jarosława Kaczyńskiego na Nowogrodzkiej. Teraz będą się pojawiać w gmachu w Alejach Ujazdowskich - mówi Wirtualnej Polsce dr Sergiusz Trzeciak, ekspert ds komunikacji strategicznej, wykładowca marketingu politycznego w Collegium Civitas, partner w firmie Trzeciak Chmal.
- Główny cel, jaki chciano osiągnąć, to objęcie przez prezesa Kaczyńskiego nadzoru nad ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro. I nad jego niemal nieograniczoną władzą w resorcie i w prokuraturze. Ponieważ prezes PiS stawia na premiera, to w pewnym sensie wzmacnia pozycję Mateusza Morawieckiego w relacji do ministra Ziobry. W polityce wszystko jest relatywne, wszystko jest systemem naczyń połączonych. Jeżeli prezes będzie kontrolował i nadzorował swoim autorytetem i siłą polityczną lidera Solidarnej Polski, to zyska na tym szef rządu. Tym samym rola Ziobry i jego partii ulegnie ograniczeniu - uważa dr Sergiusz Trzeciak.
Według eksperta, Kaczyński będzie mógł ograniczać wpływy ministra Ziobry. - Politycznie ta decyzja nic nie zmienia. Karty rozdaje nadal ten sam człowiek: prezes PiS - ocenia Trzeciak.
Po dwóch turach spotkań z prezesem PiS - Ziobro wydawał się być zadowolony. Czy więc lider SP da się podporządkować prezesowi Kaczyńskiemu?
Rozmowy Kaczyński-Ziobro. Solidarna Polska przelicytowała?
- On już uznał wyższość argumentów prezesa. Przyjął i zaakceptował warunki, które narzucił mu Kaczyński. A jego partia przelicytowała. Jeśli taka sytuacja powtórzy się w przyszłości, może to się skończyć rozstaniem z rządem. Mamy do czynienia z nadwyrężonym zaufaniem ze strony Jarosława Kaczyńskiego, więc kolejna, podobna próba sił, może się skończyć dla Solidarnej Polski całkowitym ograniczeniem wpływów w rządzie - ocenia dr Sergiusz Trzeciak.
- Zbigniew Ziobro nie osiągnął swojego strategicznego celu – wejścia do PiS-u i otrzymania szansy na rywalizację o schedę po prezesie. Znalazł się za burtą, może tylko oddziaływać zewnątrz. A to, że Solidarna Polska nie dostała gwarancji otrzymania miejsc na listach wyborczych Prawa i Sprawiedliwości oznacza, że będą trzymani w niepewności. Gdyby byli w opozycji, mieliby czas na budowanie alternatywnych sojuszy, np. z politykami Konfederacji. W obecnej sytuacji szukanie sojuszników innych niż PiS naraża ich na konsekwencje. Na tym polega pułapka zastawiona przez Kaczyńskiego, że owszem, zarówno Solidarna Polska, jak i Porozumienie mogą budować swoją podmiotowość, ale nie za mocno i nie w kontrze do PiS-u, bo zostaną pozbawieni wpływów - dodaje ekspert.
Według politologa, na zamieszaniu z Ziobro korzysta Gowin i jego partia Porozumienie. - Wraca do rządu, choć wcześniej był enfant terrible (osobą nietaktowną - przyp. red.) w tym rządzie. Okazuje się, że nie jest taki zły, jak ostatnio próbowano go przedstawiać. I jest bardziej lojalny niż politycy Solidarnej Polski - puentuje ekspert.