Jarosław Kaczyński ucina spekulacje. Mówi, kto będzie premierem
"Nie mam ambicji zastępowania Mateusza Morawieckiego, bo chciałbym, żeby to on był dalej szefem rządu" - oznajmił prezes PiS Jarosław Kaczyński. "Pan Mateusz Morawiecki jest świetnym premierem, wyjątkowo zdolnym człowiekiem obdarzonym nieprawdopodobną odpornością fizyczną i psychiczną" - argumentuje.
Słowa Jarosława Kaczyńskiego padły w rozmowie z "Super Expressem". W ocenie prezesa PiS, Mateusz Morawiecki "świetnie daje sobie radę w kontaktach międzynarodowych i nie ma żadnego powodu, żeby go zmieniać".
Opowiedział przy tym dowcip. "Wie pan, po naszej partii krąży taki żart: co by wyszło, gdyby ktoś mający brzydkie intencje naciął brzytwą rękę pana premiera? Przewody!" - zdradził prezes PiS.
Przypomnijmy, kilka dni temu Morawiecki stwierdził, że Kaczyński "byłby lepszym premierem". Otworzyło to worek spekulacji, kto będzie pełnił to stanowisko w przypadku wygranej PiS w najbliższych wyborach.
Kaczyński w rozmowie z "SE" zapewnia, że "dobrze mu w funkcji, którą pełni, czyli prezesa partii i w niej się "najlepiej odnajduje". "Ja na żadne funkcje nie poluję. Stanowisko szefa partii w zupełności mi wystarczy, marzyłem o nim od młodzieńczych lat" - wyznał prezes PiS.
Pytany był też m.in. czy nie żałuje zamiany Beaty Szydło na Mateusza Morawieckiego. "Nie żałuję. Ale też bardzo sobie cenię to, co zrobiła Beata Szydło. To osoba z wielką przyszłością, jest w świetnym dla polityka wieku i może odegrać jeszcze dużą rolę w polskiej polityce" - podkreślił Kaczyński.
Zobacz także: Łukasz Schreiber: Schetyna zrejterował przed Kaczyńskim
Prezes PiS odniósł się też do słów Grzegorza Schetyny, który stwierdził, że Małgorzata Kidawa-Błońska "zmiażdży" go w stolicy. Przed weekendem ogłoszono bowiem, że to właśnie ona będzie kandydatką Koalicji Obywatelskiej na premiera.
"Jakoś specjalnie się tym nie przejmuję. Mam swoje lata, wiem, że to już ostatnia część mojej kariery i te wyścigi z mojego punktu widzenia są bez znaczenia. Mandat raczej zdobędę. Najbardziej zależy mi jednak na zwycięstwie partii. I gdybym miał wybierać między gorszym wynikiem partii, nawet zwycięskim, a swoim, to bez wahania wybrałbym swój gorszy wynik. Mój stosunek do wyniku pani Kidawy-Błońskiej jest idealnie obojętny" - oznajmił Kaczyński.
Pytany o korespondencję z Emilią Sz. podkreślił, że "nie wiedział w ogóle kim jest ta pani, nie znał ani nie zna jej osobiście". "Odpowiedziałem na jej pismo w sposób, w jaki odpowiadam na tysiące listów w ciągu roku. W tym przypadku, zgodnie z uprawnieniami posła, przekazałem sprawę do rozpoznania do Rzecznika Praw Dziecka. Podobnych spraw mamy w ciągu roku tysiące. Cóż, niektórzy próbują robić aferę z niczego, a o wielkich aferach za czasów rządów naszych poprzedników, o przekrętach, się nie mówi" - stwierdził prezes PiS.
Jarosław Kaczyński o pani Basi i życiu poza polityką
Nie zabrakło też bardziej osobistych wątków. Mówiąc o korespondencji, którą otrzymuje jako poseł, Kaczyński zdradził, że "największą pracę, jeśli idzie o przygotowanie tych wszystkich pism interwencyjnych, listów wykonuje Barbara Skrzypek". "Czyta je, sprawdza, czy nie ma błędów. Pani dyrektor przychodzi do pracy na godz. 7, wychodzi po 18 i zawsze zabiera też papiery do domu, gdzie często pracuje. To jest niezwykle ważna osoba w partii, niezwykle pracowita, sprawna. Odpowiada za podstawy funkcjonowania PiS, sprawy statutowe, posiedzenia władz, itp." - podkreślił.
Pytany, czy ma życie poza polityką, odparł: "Polityce poświęciłem życie. Rannym ptaszkiem nie jestem, bo do biura przyjeżdżam o wiele później niż pani dyrektor Barbara Skrzypek, ale sprawami państwa i partii zajmuję się niemal bez przerwy. Czasem wracam do domu bardzo późno, bywa że i po północy, czasami mocno po północy. Jak jest kampania to jeżdżę bardzo dużo po Polsce. Jak jej nie ma, to też jeżdżę, ale mniej".
Źródło: se.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl