Trwa ładowanie...
d1smu4n
16-09-2004 09:37

Jarosław Kaczyński: rząd powinien podać się do dymisji

Rząd, który zajmuje stanowisko w ważnej sprawie (reparacji wojennych) całkowicie przeciwne jednomyślnej decyzji Sejmu powinien się poddać do dymisji. To jest z reguły skutek mechanizmów demokracji, mechanizmów państwa, gdzie mamy rządy parlamentarno-gabinetowe - powiedział Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, gość radiowych „Sygnałów Dnia”.

d1smu4n
d1smu4n

„Sygnały Dnia”: Panie prezesie, kwestia jakichkolwiek roszczeń w stosunkach polsko-niemieckich jest zamknięta, a sama sprawa szkodzi stosunkom polsko-niemieckim, to jest stanowisko rządu. Stanowisko Sejmu w przyjętej uchwale jest zupełnie inne. Jak zachowa się w tej sytuacji Prawo i Sprawiedliwość?

* Jarosław Kaczyński:* Przede wszystkim trzeba powtórzyć to, co już mówiłem kilkakrotnie — rząd, który zajmuje stanowisko w ważnej sprawie całkowicie przeciwne jednomyślnej decyzji Sejmu powinien się poddać do dymisji. To jest z reguły skutek mechanizmów demokracji, mechanizmów państwa, gdzie mamy rządy parlamentarno-gabinetowe.

„Sygnały Dnia”: Ale na to się nie zanosi.

* Jarosław Kaczyński:* Na to się nie zanosi. Będzie głosowanie pewnie w początku października nad wotum zaufania. Oczywiście, to nie jest jedyna przyczyna, dla której będziemy głosować przeciwko rządowi Marka Belki, ale to jest przyczyna, którą będziemy eksponować, bo to jest sytuacja skandaliczna, niesłychana. Przy czym ona jest skandaliczna nie tylko z punktu widzenia konstytucyjnego, ale także z punktu widzenia naszych interesów międzynarodowych. Pan Cimoszewicz po prostu wyjął z polskiej ręki poważne atuty, poważne atuty w rozgrywce z Niemcami (bo ta rozgrywka jest po prostu faktem i nie myśmy ją zaczęli) o kształt wzajemnych relacji i to relacji zarówno między dwoma państwami, jak i między dwoma narodami, między obywatelami obydwu narodów. Bo w tej chwili jest tak, że mimo że jest przecież chyba dla każdego w Polsce — mam nadzieję przynajmniej, bo czytając niektóre gazety, można mieć wątpliwości — oczywiste, kto komu w czasie drugiej wojny światowej zrobił straszliwą krzywdę, to jednak ci skrzywdzeni
mają płacić. No, to jest rzecz niebywała. Ale rząd polski, zresztą przykro mówić nie tylko ten, na taką perspektywę, na przedkładanie mu takiej perspektywy przez wiele, wiele lat nie reagował, próbował to lekceważyć, no i dziś w końcu doszło do takiej sytuacji, jaką mamy po tej uchwale.

d1smu4n

Ale to jest sytuacja lepsza niż przedtem, bo Polska bierność, taka właściwie kapitulacja, podniesienie rąk do góry, bo to tak wyglądało przez lata, zachęcało drugą stronę do coraz dalej idących żądań. Przy czym ta bierność była błędem i to z punktu widzenia takich reguł zupełnie elementarnych. Jeżeli ktoś się w polityce zagranicznej tak zachowuje, no to zawsze na tym przegrywa, po prostu nie ma przykładów, żeby na tym nie przegrać.

„Sygnały Dnia”: Minister Cimoszewicz pyta, dlaczego Parlament nie wziął pod uwagę argumentów rządu, które były oparty na wiedzy. Jak pan odpowie na to pytanie?

* Jarosław Kaczyński:* Argumenty rządu były oparty na pewnym sposobie myślenia, wynikały z pewnego sposobu myślenia, który tutaj przed chwilą opisałem. Bierność, przyjmowanie z góry tez drugiej strony, założenie, że relacje polsko-niemieckie nie podlegają tym prawom, którym podlegają relacje między państwami, po prostu między wszystkimi państwami, a to już było to założenie całkowicie błędne i — powtarzam — stwarzające zachęty do tego, żeby coraz bardziej zdecydowaną — tak by to trzeba określić już najłagodniej — i w gruncie rzeczy coraz bardziej agresywną postawę wobec Polski zajmowały co najmniej pewne niemieckie środowiska.

„Sygnały Dnia”: Ale jest prawo międzynarodowe, jeśli chodzi o reparacje wojenne, to na gruncie prawa międzynarodowego właściwie nie ma co liczyć na te reparacje. Tak mówią prawnicy.

d1smu4n

* Jarosław Kaczyński:* Różni prawnicy różne rzeczy mówią, tak dla porządku przypomnę. Ale gdyby przyjąć tę postawę, którą panowie w tej chwili, jak rozumiem, tylko sprawozdają, to w latach na przykład sześćdziesiątych nie byłoby co myśleć o uznaniu granic na Odrze i Nysie, bo stanowisko niemieckie było wtedy całkowicie jednoznaczne. Niemcy odwoływali się do tego, że przecież ta granica tak naprawdę ma być ostatecznie ustalona w traktacie pokojowym, a przecież w końcu ta granica została uznana, można powiedzieć, wstępnie w 70 roku, a ostatecznie w traktacie polsko-niemieckim w 91 roku. Czyli to, że w pewnej spornej sprawie dwa kraje zajmują zupełnie odmienne stanowiska, to nie jest żadna przesłanka do tego, żeby jeden z tych krajów mówił z góry, że nie ma racji, żeby jego władze mówiły, że nie mają racji. Polska w 53 roku niczego się nie zrzekła, nie ma żadnej formalnej uchwały, nawet gdyby przyjąć, że ówczesne władze polskie były władzami kraju suwerennego, co jest, jak wiadomo, założeniem całkowicie
kontra faktycznym. Ale gdyby nawet to przyjąć, to i tak nie ma żadnego dokumentu, który by w sensie prawnym mógł być traktowany jako zrzeczenie się. Nie ma żadnego zrzeczenia, jest pewna postawa polityczna, postawa błędna, bo proszę pamiętać — Polacy w latach dziewięćdziesiątych, kiedy już staliśmy się państwem suwerennym, nie wykorzystali tego, co nasi przyjaciele i to przyjaciele z Zachodu, nawet tacy, którzy na co dzień mówią po niemiecku, chociaż chodzi w tym wypadku o Austriaka, a nie Niemca, nam radzili. „Oni mają wobec was (mówili o Niemcach, zresztą mówili szerzej, nawet o całej Zachodniej Europie) złe sumienie, wy to wykorzystujcie”. Myśmy nie tylko tego nie wykorzystywali, ale nieustannie kogoś przepraszali. To był błąd straszliwy. Nawet pominąwszy kategorie moralne, ponieważ to, że to było po prostu, że tak powiem, jakieś szaleńcze samooskarżanie się, to był po prostu błąd polityczny. Myśmy na tym bardzo, bardzo dużo stracili.

Przeczytaj cały wywiad

d1smu4n
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1smu4n
Więcej tematów