Jarosław Kaczyński przestraszył się prostego pytania. Tak odsłonił słaby punkt
Jarosław Kaczyński uznał za stosowne wytłumaczyć (oczywiście na swój sposób) zmiany w sądownictwie. Ale jego konferencja prasowa skończyła się szybciej, niż planowano. Bo dziennikarka zapytała o podwyżkę cen paliw. Ucieczką z mównicy Jarosław Kaczyński udowodnił, jak bardzo boi się tego tematu. I pokazał jak bardzo ciążą mu media.
14.07.2017 | aktual.: 14.07.2017 15:22
Prawo i Sprawiedliwość uważa media za jednego ze swoich największych wrogów. Ale wie, że musi z nimi żyć. Nie udała się próba zamknięcia ich w klatce w Sejmie, ale partia rządząca próbuje przy każdej nadarzającej się okazji nieco ograniczyć zakres wolności dziennikarzy. Gwałtowne cięcie się nie udało, więc będzie stosowana popularna taktyka salami.
Przykład tego mieliśmy na konferencji prasowej Jarosława Kaczyńskiego. Na pooczątku rzeczniczka PiS Beata Maurek zapowiedziała, że tematem konferencji są zmiany w sądownictwie i tylko na takie pytania będzie odpowiadał Jarosław Kaczyński. Po Krótkim wywodzie prezesa PiS i kilku pytaniach, dziennikarka TVN24 Arleta Zalewska spytała o podwyżkę cen paliw.
Ucieczka prezesa
Beata Mazurek zareagowała błyskawicznie, karcąc reporterkę za pytanie nie na z góry narzucony temat. Takie niepodporządkowanie się dziennikarzy to norma, właściwie na każdej konferencji zdarzają się pytania nie na temat. Politycy i ich rzecznicy doskonale wiedzą, że one się pojawią. I zwykle na nie odpowiadają. Także prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Tutaj jednak było inaczej. Mazurek przypomniała o temacie konferencji i zagroziła jej zakończeniem. - Jestem tutaj pod władzą pani rzecznik - powiedział Jarosław Kaczyński, który bardzo lubi udawać, że to nie on tu rządzi. Mimo tego Zalewska powtórzyła pytanie, a Beata Mazurek po prostu zakończyła konferencję.
Słaby punkt PiS
Poza nieustannym dążeniem do ograniczenia dziennikarzom możliwości wykonywania ich pracy, ta konferencja pokazała coś jeszcze. Że Jarosław Kaczyński bardzo boi się tematu podwyżek cen paliw. Szczególnie, że pytanie Arlety Zalewskiej było nad wyraz celne: spytała o deklarację z jesieni. W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Kaczyński zapewnił, że PiS nie będzie podnosiło podatków.
W tej sytuacji szokujące są głosy dziennikarzy, którzy starają się zrozumieć czy usprawiedliwić zchowanie Mazurek i Kaczyńskiego. Bo przecież Arleta Zalewska spytała nie na temat. Czy gdyby temat konferencji brzmiał "Sukcesy rządu PiS" też pytali by tylko o to, dlaczego premier Szydło jest taka wspaniała, a prezydent Duda taki cudowny? Rolą dziennikarza jest zadawanie niewygodnych pytań. I wszelkie próby ograniczenia tego powinny być ostro oprotestowywane.