Jarosław Kaczyński: nie muszę być premierem
Premierem zostanie osoba wskazana przez Andrzeja Dudę. To on ma legitymację do zmiany w Polsce. Ja wcale nie muszę być premierem - powiedział Jarosław Kaczyński w programie "Wolne Głosy" w Telewizji Republika.
Prezes PiS powiedział, że "jest tak zadowolony i szczęśliwy, że od trzech dni kładzie się spać rano, bo całą noc nie jest w stanie powstrzymać się przed świętowaniem".
- To ja wymyśliłem Andrzeja Dudę. Ale to nie jest właściwe słowo. Po prostu dostrzegłem jego ogromny potencjał. Pomyślałem, że to może być on. Nie był jedynym kandydatem. Ale z czasem nabierałem przeświadczenia, że to on właśnie ma szansę - podkreślił. - To, że Andrzej Duda potrafił wyjść po 24 godzinach podróży i wygłosić świetne przemówienie, świadczy o jego wielkości - dodał.
- Na początku jego szanse na zwycięstwo wyceniałem na jakieś 10 proc. Później oceniałem na więcej. W momencie, gdy zbliżała się I tura, sądziłem, że to będzie 20-25 proc. Po I turze uważałem, że będzie miał ponad 50 proc. i wygra - wyjawił polityk.
Kaczyński powiedział także, że to PiS jest "formacją najbardziej antysystemową" i dlatego jest atakowane przez "profitentów systemu".
Prezes PiS stwierdził, że władza powinna się zająć rzeczywistymi problemami Polaków, np. kwestią budowy mieszkań. - Niewola kredytu na mieszkanie to też jest niewola - podkreślił. - To banki doprowadziły do tego, że ludzie muszą za to zapłacić. Państwo musi stanąć po stronie obywateli. Mamy mnóstwo propozycji - dodał. - Polska podnosi się na nogi. Za kilka miesięcy już zupełnie wstanie - ocenił Kaczyński.
Kaczyński powiedział, że Andrzej Duda "ma być człowiekiem, który ma przeprowadzić Polskę ku lepszym czasom, dlatego ma mieć możliwość podejmowania decyzji". - Nie wiem, kto będzie premierem, ale ktokolwiek nim będzie, powinien Andrzejowi Dudzie złożyć dymisję bez daty, z podpisem. Nie wiem, czy będę premierem - stwierdził.
Polityk podczas wywiadu podziękował też sztabowi Bronisława Komorowskiego, a przede wszystkim Michałowi Kamińskiemu. - Muszę tu także podziękować drugiej stronie. Panu prezydentowi obecnemu, także jego sztabowcom, zwłaszcza jednemu, którego kiedyś dobrze znałem. Naprawdę też się przyczynili. To powszechnie znana postać, nie będę wymieniał z nazwiska, ale szczerze dziękuję - powiedział.