Jarosław Kaczyński: mam nadzieję, że nie rozstanę się z Dornem
Będzie mi przykro rozstać się z Ludwikiem
Dornem - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Jarosław Kaczyński,
prezes PiS, przed kongresem ugrupowania.
08.12.2007 | aktual.: 08.12.2007 05:58
Byli wiceprezesi napisali w liście do delegatów na kongres, że w partii panuje strach. Chce pan rządzić partią strachu?
- Nie chciałbym, ale też nie rządzę. Bardzo się martwię tym, że ekswiceprezesi mówią o PiS takim samym językiem, jakiego używają nasi oponenci i niechętne nam media.
A może popełnił pan błąd, blokując debatę, jakiej chcieli przed miesiącem byli wiceprezesi?
- Niczego nie blokowałem. Odpowiedziałem na ich list, że przyjmuję dwa zawarte w nim postulaty. Oczywiście mogli forsować również pozostałe, ale musieliby też znaleźć kogoś nowego na szefa partii. Bo ja nie zgodzę się na osłabienie pozycji prezesa. Oni chcieli stworzyć system baronów partyjnych, którym musiałbym ustępować, a i tak wystarczająco ustępowałem.
Teraz chce pan jednowładztwa?
- Nie. Chcę racjonalności.
Powtórzyłby pan dziś słowa, że gdyby Ujazdowski, Dorn i Zalewski byli ludźmi honoru, to zrezygnowaliby z mandatów?
- Wszyscy podpisywali takie zobowiązanie. Moje słowa były twarde, bo oni niezwykle ostro zareagowali na to, że odrzuciłem ich postulaty. Poza tym wielu sądziło, że chcą założyć nową partię z osobami, które dziś są poza polityką: Janem Rokitą i Kazimierzem Marcinkiewiczem, grupą niezadowolonych posłów PO oraz nielicznymi członkami PiS.__
Byli wiceprezesi nie są osamotnieni w krytykowaniu tego, co się dzieje w partii. Niezadowolenie narasta.
- Partia przegrała wybory, trudno więc oczekiwać, by się ludzie z tego cieszyli. Natomiast ważne jest to, jak do tego podejdziemy: albo racjonalnie i będziemy się przygotowywać do przejęcia władzy po kolejnych wyborach, albo uwikłamy się w wewnętrzne kłótnie i rozliczenia, które wysadzą partię w powietrze. A poza tym zakres protestu to do tej pory bardzo niewielka grupa działaczy.
Nie boi się pan buntu?
- Co znaczy bunt? Czym jest rozłam? Rozłam jest wtedy, gdy odchodzi duża część partii. W przypadku pojedynczych odejść o żadnym rozłamie mówić nie można.
Ale PiS może stracić całe skrzydło konserwatywne.
- Nie widzę niebezpieczeństwa rozłamu. Choć być może jakieś osoby uznają, że PiS nie jest dla nich dobrą partią. Środowiska konserwatywne w żadnej partii nie miały takich szans realnego oddziaływania na politykę, jak miało to miejsce w PiS. Kazimierz Ujazdowski chętnie z tych możliwości korzystał. Nie mam nic przeciwko. Pochwalam to, bo sam jestem konserwatystą.
- Mam nadzieję, że nie rozstanę się z Ludwikiem Dornem. To trudny człowiek, ale znamy się od lat. Jeżeli przyjdzie nam się rozstać, to oczywiście będzie mi przykro. Jeżeli chodzi o Ujazdowskiego, to wiele razy w przeszłości współpracowaliśmy i jego odejście też byłoby stratą. Natomiast z Zalewskim mam już zupełnie inne relacje - mówi Jarosław Kaczyński w rozmowie z "Rzeczpospolitą". (PAP)