PolskaJarosław Gowin: Platforma szykuje się do wyborów

Jarosław Gowin: Platforma szykuje się do wyborów

Na górze zdecydowanie Platforma szykuje się do wyborów. Na dole trwają wakacje, natomiast jeżeli Platforma ma wygrać wybory, w ogóle wygrać, a już zwłaszcza wygrać w sposób wyraźny, ułatwiający potem stworzenie rządu, który będzie realizował program Platformy, a nie jakiś program daleko idącego kompromisu, to ludzi Platformy czekają bardzo pracowite wakacje i bardzo ciężka praca - powiedział w audycji "Sygnały Dnia" Jarosław Gowin, senator Platformy Obywatelskiej.

25.07.2007 10:47

Jacek Karnowski: Panie senatorze, czy elektoraty wyborcy Platformy i PiS-u, czyli tej części społeczeństwa, dla której tradycja "Solidarności" jest ważna, dla której pewnie trochę inaczej rozumiana, ale jednak religijność jest ważna, dla której niepodległość Polski była zawsze i dziś jest ważna, czy to wciąż jest wspólnota?

Jarosław Gowin: Obawiam się, że nie. Ja od początku przestrzegałem, że ta wojna na górze, która się rozpoczęła po wyborach 2005 roku stanie się wojną na dole. I mamy dzisiaj taką wojnę. Muszę powiedzieć, że poziom wzajemnej niechęci dużej części elektoratu Platformy i dużej części elektoratu Prawa i Sprawiedliwości jest naprawdę bardzo głęboki.

Czy Platforma pańskim zdaniem zdecyduje się na konstruktywne wotum nieufności? Wiemy, że zamówiła odpowiednie badania, już z konkretnymi nazwiskami – profesor Bartoszewski na przykład jako potencjalny premier.

- O, to jest marzenie również moje, żeby profesor Bartoszewski został premierem Polski, ale jednak chyba nie głosami Samoobrony, LPR-u i postkomunistów. Ja odradzałbym taką decyzję, myślę, że ona byłaby mało zrozumiała dla dużej części elektoratu Platformy. Ale to nie chodzi tylko o jakieś takie kwestie taktyczne. Jednak inaczej niż Prawo i Sprawiedliwość my powinniśmy jednoznacznie wysyłać sygnał społeczeństwu, że z pewnymi ludźmi nie będziemy współpracować, z takimi ludźmi, jak Andrzej Lepper. Sądzę zresztą, że do wyborów dojdzie jesienią tak czy owak i że będzie to decyzja Jarosława Kaczyńskiego.

A Platforma szykuje się do wyborów? Wyczuwa pan w strukturach partii... Pan nie jest członkiem partii, ale z pewnością obserwuje pan to z bliska. Wyczuwa pan taką już gorączkę, powoływanie zespołów?

- Na górze zdecydowanie tak. Na dole trwają wakacje, natomiast jeżeli Platforma ma wygrać wybory, w ogóle wygrać, a już zwłaszcza wygrać w sposób wyraźny, ułatwiający potem stworzenie rządu, który będzie realizował program Platformy, a nie jakiś program daleko idącego kompromisu, to ludzi Platformy czekają bardzo pracowite wakacje i bardzo ciężka praca. Ja podkreślam to, dlatego że mam wrażenie, że w 2005 roku my zaspaliśmy, ówczesne wakacje nas rozleniwiły i przegraliśmy z powodu własnego lenistwa.

Ale wtedy Donald Tusk właśnie zaatakował olbrzymią liczbą billboardów i to był ten moment, kiedy on z takiego kandydata nieco z drugiego szeregu stał się faworytem.

- To była doskonała decyzja, ale, niestety, tej aktywności centralnego sztabu wyborczego nie towarzyszyła ciężka praca na dołach. Ja pamiętam, zwłaszcza przed II turą wyborów prezydenckich, że politycy PiS-u, politycy szczebla lokalnego w rozmaitych małych miasteczkach, na wsiach po prostu chodzili od drzwi do drzwi i namawiali do głosowania na Lecha Kaczyńskiego, tymczasem działacze Platformy Obywatelskiej byli taką armią czekającą z bronią u nogi. Jak się skończyło, pamiętamy.

Czy pańskim zdaniem Platforma jest gotowa do rządzenia? Pytam tak nie na poziomie deklaracji zawsze aktualnych u polityków, że owszem, tylko czy rzeczywiście wie, co zrobić z Polską?

- Bardzo dobrze się stało, że odbyły się w maju, wiosną konwencje programowe. Od tej strony nikt nie może nam zarzucić, że nie mamy programu. Przez cały czas zachowuje aktualność przynajmniej ten najważniejszy zrąb programu rządzenia przygotowanego dwa lata temu przez zespół Jana Rokity. Natomiast czy jesteśmy przygotowani do rządzenia? Najpierw trzeba wygrać wybory i ja przestrzegam wszystkich przed dzieleniem skóry na niedźwiedziu. To nie jest wcale przesądzone, że Platforma wygra wybory. Nas naprawdę czeka bardzo ciężka kampania i bardzo ciężka praca. Mam nadzieję, że ta praca zostanie wykonana.

Na ile w Platformie wciąż jest opór przed koalicją z Lewicą i Demokratami?

- No, ja sam mam dyskomfort, jak myślę o tej perspektywie, ale wykluczyć tego nie można. Uważam, że Platforma powinna kierować się trzema zasadami: po pierwsze wykluczyć kategorycznie możliwość współpracy z LiS-em, czyli z Samoobroną i LPR-em, po drugie przyjąć zasadę równego dystansu między LiD-em a Prawem i Sprawiedliwością i po trzecie sformułować pewne oczekiwania programowe i dobrać sobie koalicjanta w zależności od tego, która z partii zaakceptuje większą część tego pakietu programowego Platformy.

Pan jako człowiek przywiązany do wspólnoty Solidarności naprawdę odczuwa równy dystans pomiędzy LiD-em a PiS-em?

- To, co ja odczuwam to jest jedna rzecz, ale odczucie, emocje, a nawet głębokie przekonania moralne niekoniecznie muszą się przekładać na decyzje polityczne, dlatego że do stworzenia koalicji potrzeba dwóch stron. Ja nie widzę realnej gotowości do rzetelnej współpracy ze strony liderów PiS-u.

Z tym pomysłem PO-PiS-u pan już się rozstał, także wewnętrznie?

- Tak, ja już dłuższy czas temu rozstałem się z tym pomysłem. Oczywiście, zdecydowanie lepiej dla Polski byłoby, żeby rządziła krajem spójna koalicja, więc na pewno lepiej, żeby to była koalicja centroprawicowa. Z drugiej strony jak patrzę na to, co robi ten rząd, to sobie myślę, że może rację ma Rafał Ziemkiewicz, który pisze, że mamy tak naprawdę dwie lewice – lewicę antychrześcijańską, czyli postkomunistów, i lewicę pobożną, czyli Prawo i Sprawiedliwość. No, w sprawach gospodarczych Platforma, niestety, jest jedyną partia prawicową, czyli jedyną partią stawiającą na wolny rynek, na inicjatywę jednostek. (js)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)