Jarosław Gowin o przedwyborczych fałszerstwach w PO
Jarosław Gowin, konkurent premiera w walce o fotel szefa PO stawia w rozmowie z "Rzeczpospolitą" poważne zarzuty dotyczące przedwyborczych fałszerstw.
- Dochodziło do "nocy cudów". W Małopolsce w przeddzień zamknięcia list wyborczych wpisano do Platformy kilkaset osób - mówi konkurent premiera w walce o przywództwo w Platformie. - Czy ci ludzie utożsamiają się z partią? Obawiam się, że duża część z nich to typowe "martwe dusze", potrzebne baronom partyjnym w rozprawie z konkurentami - dodaje polityk.
Gowin uważa też, że wybory pokazały, iż obecna polityka nie jest akceptowana nawet przez dużą część członków PO.
- Platforma może wygrać wybory w roku 2015 tylko pod warunkiem powrotu do programu wolnorynkowego. Do takiej współpracy programowej z premierem jestem w każdej chwili gotowy - zapewnia.
Gowin uważa, że usunięcie go z partii jest realne. - Po relatywnie dobrym wyniku będzie to oczywiście bardziej kosztowne politycznie, ale kierownictwo partii może dojść do wniosku, że na dłuższą metę warto usuwać ludzi niepokornych, nawet za cenę chwilowego spadku notowań - mówi.
Poseł nie wycofuje się się z żadnych słów wypowiedzianych podczas kampanii. Jedyne, czego trochę żałuję, to tego, że gra internetowa „Przywróć Tuskowi pamięć" była ciut za ostra - przyznaje Gowin.
Nie rezygnuje też z dalszej aktywności. - Będę pracował merytorycznie, poszerzę swój program o kolejne obszary, w których nie podoba mi się polityka rządu Tuska. Będę jeździł po Polsce i spotykał się z ludźmi Platformy oraz z naszymi rozczarowanymi zwolennikami. Wolę działać oddolnie, licząc na długofalowy rezultat, a nie negocjować z Tuskiem w gabinecie zadymionym od cygar - mówi polityk. - Nie interesują mnie stanowiska. Będę walczył o rząd dusz - zapewnia.
Zgodnie z oczekiwaniami w wyborach na szefa PO zwyciężył Donald Tusk. Obecny przewodniczący partii zdobył 79,58 proc. głosów, a Jarosław Gowin - 20,42 proc. Frekwencja w głosowaniu wynosiła 51,12 proc.