Jarosław Gowin: nagranie z Donaldem Tuskiem to dzwonek alarmowy dla PO
W Platformie dominuje wrogość z nutką rewanżyzmu wobec PiS. Niestety dajemy się owładnąć złym emocjom – to nagranie powinno być dla nas dzwonkiem alarmowym. To zaszkodzi całej Platformie - przewiduje Jarosław Gowin w rozmowie z newsweek.pl. Chodzi o nagranie, na którym Donald Tusk obiecuje działaczom PO wyrzucenie polityka związanego z PiS.
Według b. ministra sprawiedliwości część polityków PO ulega antypisowskim emocjom. Jednak - zdaniem Gowina - premier powinien umieć się im przeciwstawić. "Musi powiedzieć: “Słuchajcie, Majcher to na pewno wartościowy człowiek, skoro minister Sienkiewicz zaprosił go do współpracy. Ja mam do ministra pełne zaufanie”. Tego spodziewałbym się od Tuska, a tymczasem jego słowa były bardzo niefortunne - stwierdził Gowin.
Jego zdaniem za całą sprawą nie stoi Grzegorz Schetyna lecz "jakiś lokalny działacz", który postanowił przekazać sprawę mediom. - Grzegorz Schetyna jest na tyle zręcznym politykiem, że gdyby chciał przeprowadzić taką akcję, to zrobiłby to o wiele sprawniej - ocenił Gowin.
W weekend "Newsweek" opublikował na swojej stronie internetowej nagranie z zamkniętego spotkania premiera Donalda Tuska z działaczami PO z województw dolnośląskiego, opolskiego i kujawsko-pomorskiego. Jeden z uczestników spotkania Henryk Koczan (wrocławska PO) pytał premiera, dlaczego szefem gabinetu politycznego w MSW jest Paweł Majcher, którego - jak mówił - na Dolnym Śląsku pamięta się "z okresu IV RP jako sprawnego funkcjonariusza mediów publicznych". Na nagraniu słychać, że ktoś z Sali dodaje: "pisior". - Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem - odpowiada premier i zapowiada, że poprosi ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza o wyjaśnienia.
Sienkiewicz zapowiedział, że Majcher pozostanie na stanowisku szefa jego gabinetu politycznego. Jego zdaniem sprawa upublicznienia nagrania jest "dość tajemnicza". Dodał, że szef regionu dolnośląskiej PO nie zadzwonił do niego w sprawie Majchera. - Ktoś (...) nagrywa to wszystko, a następnie sprzedaje mediom; mam wrażenie, że tu więcej pytań chyba powinno być skierowanych w stronę Grzegorza Schetyny (lidera dolnośląskiej PO), to chyba on powinien wyjaśnić, na czym polega ta sytuacja - mówił minister.
Schetyna pytany, dlaczego jest często "palcem pokazywany" w tej sprawie? - Ale to absurdalne, ja stałem dalej, koło przewodniczącego Tuska i (...) uważam, że nagrywało rzeczywiście wiele osób, robiło zdjęcia, to było takie półotwarte spotkanie, natomiast to jest niedobre i to jest taki obyczaj, który jest powszechny w innych partiach politycznych, pokazał się także tutaj, w Platformie. Niedobrze się stało i uważam, że ta sprawa musi zostać wyjaśniona - powiedział.
Jak ocenił, wpłynęła na to sytuacja wyborcza w PO - czyli obecne wybory na przewodniczącego i rozpoczynające się we wrześniu wybory regionalnych i lokalnych władz partii. - Zawsze to wywołuje emocje i zawsze wywołuje takie reakcje, niedobre tak jak w tym stylu. Jestem absolutnie przekonany i z całą mocą chcę to powiedzieć: Nigdy ludzie z dolnośląskiej Platformy nie posługiwali się takimi metodami, nigdy się nie posłużą, osobiście będę tego pilnował i osobiście będę wyjaśniał tę sprawę - zapewnił Schetyna.
Na pytanie, czy wiadomo już, kto ujawnił mediom nagranie ze spotkania, polityk odpowiedział, że to było spotkanie z blisko dwustoma osobami i wielu je rejestrowało. Jak mówił, "można dokumentować, robić zdjęcia, nagrywać, żeby mieć pamiątkę", jednak "źle jest, jeżeli ktoś wykorzystuje to dla walki politycznej". - To jest niegodne i "nieplatformiane" i zawsze będę mówił, że nie ma zgody na takie zachowania, bo one szkodzą Platformie Obywatelskiej. Mówię to z pełną odpowiedzialnością - zaznaczył.
Zapytany, czy będą konsekwencje tej sprawy, Schetyna odparł: - Będziemy rozmawiać, ja będę sprawdzać, tam byli przedstawiciele trzech regionów (...) z szefami innych regionów będę o tym rozmawiać. Źle się stało i na pewno będą konsekwencje, bo nie można tego tak zostawić, nigdy tak nie było wcześniej w Platformie, jestem przekonany, że już nigdy tak nie będzie.