Jaromir Netzel: przyjąłem czek na 200 tys. zł
Gościem Radia ZET jest Jaromir Netzel, prezes PZU. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry państwu, dzień dobry pani redaktor. Panie prezesie, „Rzeczpospolita” dotarła do czeku, który panu wystawiła firma, która wyprowadzała pieniądze z firmy Drob-kartel, w której pan pracował. Czek wynosi 200 tys. zł., co pan na to? Szanowna pani redaktor, szanowni państwo, w związku z artykułem, który w dniu dzisiejszym ukazał się w gazecie „Rzeczpospolita”, pragnę oświadczyć, że czek na kwotę 200 tys. zł. rzeczywiście prawdopodobnie został pobrany, mówię prawdopodobnie zrealizowany, albowiem to jest upływ siedmiu lat od tamtego zdarzenia. Firma NFC, w tamtym okresie zwróciła się do mnie ze zleceniem na dokonanie określonej transakcji. Do transakcji nie doszło, kwota została w całości przeze mnie zwrócona do tej firmy. Dlaczego pan powiedział prawdopodobnie została pobrana, albo niepobrana, bo to było siedem lat temu? 200 tys. zł. to jest taka suma, że ho ho. Pani redaktor, ja podtrzymuję to co powiedziałem.
Powiedziałem prawdopodobnie, albowiem w tym tekście, który dzisiaj ukazał się w gazecie „Rzeczpospolita” jest jeszcze jedna informacja. Ale zatrzymajmy się przy tych 200 tys. Ale pani redaktor, czy ja mogę coś dokończyć? Tak, bardzo proszę. Ja bym chciał tylko dokończyć i możemy dalej. W artykule jest informacja, że pan Waldemar Stawski, wiceprezes PKO BP, w okresie, gdy ja również pracowałem w PKO BP i pełnił jednocześnie... Ale sytuacja jest taka, wyjaśnijmy najpierw czeki, a później przejdziemy do pana Stawskiego dlatego, że słuchacze się pogubią. Jest pan tajemniczą postacią, wyjaśnijmy wszystko od początku. Jedno zdanie, pani redaktor jedno zdanie. Tak. Pan Waldemar Stawski, wiceprezes banku PKO BP i pan Waldemar Stawski, prezes firmy prezes firmy Baltic Service to są dwie różne osoby. To nie jest tak, jak podaje dzisiaj pan Bertold Kittel, że to jest ta sama osoba. W związku z powyższym uważam, że jeżeli to co w tej chwili powiedziałem jest niezgodne z prawdą, to ja dzisiaj składam rezygnację na ręce
pana ministra skarbu i to jest moje zdanie nieodwołalne. Jednocześnie w związku z tym, że pan Bertold Kittel zwraca się do mnie z pytaniami, które prowadzą ewidentnie do naruszenia przeze mnie tajemnicy adwokackiej, ja wzywam pana Bertolda Kittla w imię nie moich partykularnych interesów, ale w interesie Polski, ażeby ujawnił swoich informatorów. Nie chcę mi się wierzyć, żeby tak doświadczony dziennikarz nie był w stanie ustalić następujących rzeczy, że pisze o dwóch różnych osobach – przypadkowa zbieżność nazwisk, jak nie był w stanie ustalić, że kwota 200 tyś. zł. przeze mnie pobrana, mówię prawdopodobnie, bo zaczynam się zastanawiać, czy to jest prawdziwy czek. Bo ja nie wiem, czy to jest prawdziwy czek. Ale pieniądze pan wziął, czy nie wziął pan tych pieniędzy? Zrealizował pan czek, czy nie? Prawdopodobnie zrealizowałem. Do transakcji nie doszło, bo ja dostałem zlecenie z tej firmy. Przepraszam panie mecenasie, jakimi pieniędzmi pan obraca, że pan nie wie, czy pan zrealizował czek na 200 tyś. Ja
potwierdzam, że wziąłem. Wziął pan ten czek? Wziąłem, wziąłem. A za co? To nie było moje honorarium, powtarzam jeszcze raz. Z tej firmy dostałem zlecenie na dokonanie określonej transakcji, jest to normalna praktyka. Jakiej transakcji? Zakupu określonych wierzytelności. Ale jakich wierzytelności? Pani redaktor, tajemnica adwokacka obowiązuje mnie do końca życia. Ja nie mogę podawać informacji na temat moich klientów, albowiem jeśli złamię tajemnicę adwokacką, narażę się na odpowiedzialność dyscyplinarną, cywilną i karną. Praca adwokata jest ciężką pracą. Adwokat nie broni tylko ludzi uczciwych, ale również ludzi nieuczciwych. Jeżeli brał pan udział w procederze wyprowadzania pieniędzy, o czym pan nie wie, czy pan powinien być prezesem PZU? Ja nie brałem udziału w procederze wyprowadzania jakichkolwiek pieniędzy, ani z firmy Drob-kartel, ani MFC. Ja przypomnę tylko słuchaczom Radia ZET, że pan Bertold Kittel jest autorem artykułu w „Rzeczpospolitej”. Jest mowa tutaj też o innych czekach, te inne czeki też pan
pobierał? Nie wykluczam, przy czym są to na mniejsze kwoty, być może chodziło o wpisy sądowe, być może chodziło o inne opłaty związane ze sprawami, które ta firma miała. Ja chcę powiedzieć państwu, że w okresie, gdy ja z tą firmą współpracowałem nic mi nie było wiadomo, żeby ta firma była zamieszana w jakiekolwiek brudne pieniądze. A kiedy się pan dowiedział o tym, że ta firma jest zamieszana w pranie brudnych pieniędzy? Z prasy. A kiedy z prasy? Nie pamiętam, jak zostało wszczęte postępowanie, ukazały się na ten temat artykuły w 1999 roku. Proszę powiedzieć panie mecenasie, co pan robił w firmie Drob-kartel? Jaką pan zajmował funkcję? Byłem pełnomocnikiem zarządu i prowadziłem postępowanie układowe przed Sądem Rejonowym w Gdyni z sygnaturą 6UKŁ1/97 To dlaczego pan napisał w oświadczeniu, że nigdy pan nie był prokurentem? Bo ja nie byłem prokurentem. A prokurent i pełnomocnik to nie jest to samo? Pani redaktor, nie. Jak to? Jak pan zajrzy do słownika, to prokurent i pełnomocnik to jest. W rozumieniu Kodeksu
spółek Handlowych i również w rozumieniu Kodeksu Cywilnego prokurent i pełnomocnik to nie są te same funkcje. Dobrze, a kiedy był pan pełnomocnikiem firmy Drob-kartel, czy pracował pan w banku PKO BP? W którym roku? W tym czasie kiedy był pan pełnomocnikiem firmy Drob-kartel. Mogłem pracować w banku PKO BP jako doradca dyrektora oddziału regionalnego. Czy wtedy był pan za tym, żeby ta firma dostała kredyt? Opowiedział się pan, żeby firma dostała kredyt? Pani redaktor, może ja wyjaśnię jedną rzecz, firma Drob-kartel nie uzyskał kredytu z PKO BP na inwestycje. Ten kredyt został przyznany firmie Drob-kartel w 1993 roku, w zupełnie innym banku, w Powszechnym Banku Gospodarczym w Łodzi, z którym ja nie współpracowałem. Czyli z PKO BP ta firma nie dostała ani złotówki? Ta firma miała w tym banku normalny rachunek. Ale dostała kredyt, czy nie? Kredyt będący przedmiotem postępowania układowego otrzymała z Powszechnego Banku Gospodarczego z siedzibą w Łodzi. Ja wiem, ale czy dostała z PKO BP jakieś pieniądze? Czy
dostała kredyt? Być może miała kredyt obrotowy, ja tego nie neguję. I dlatego pan został zwolniony z PKO BP... Nie. ...bo był konflikt interesów, bo jednocześnie pracował pan tu i tu. Zaraz pani redaktor, mówmy o tych samych latach. Czy pan zna pana Arnosta Bećka? Arnost Bećk - znam. Pan Arnost Bećk, powiedział wczoraj w „Wiadomościach”, że będąc dyrektorem tego banku, pozytywnie zaopiniował kredyt dla Drob –kartelu i dlatego pan został zwolniony, bo był konflikt interesów. To jest nieprawda, takie zdarzenie nie miało miejsca. Jak ja byłem dyrektorem zarządzającym pionem rynku to firma Drob-kartel nie była klientem PKO BP. To jest po prostu nieprawda. Pan Arnost Bećka myli się w sposób niedopuszczalny. Czy poda pan do sądu pana Bećkę też? Według tych artykułów, które teraz się ukazują, to ja będę się musiał się procesować prawdopodobnie z połową Polski. Przed panią redaktor leży wyrok Sądu Rejonowego w Warszawie, który jakby pani redaktor była miła i jakby odczytała sentencję i jedno zdanie uzasadnienia i ta
kwestia byłaby wyjaśniona. Dobrze, to nim dojdziemy do tego, to proszę mi powiedzieć, kto panu zaproponował pracę w PZU? Propozycję objęcia stanowiska prezesa PZU złożył mi pan minister skarbu Wojciech Jasiński. Czy telefonicznie, czy spotkali się panowie? Spotkaliśmy się. Jak długo się pan zastanawiał? Kilka godzin. I co zadecydowało, że tak? Takie propozycje dostaje się raz w życiu. A proszę mi powiedzieć, kto zaproponował panu, żeby być ekspertem w Komisji Śledczej ds. PZU? Ja nie byłem ekspertem w Komisji Śledczej ds. PZU. Ale doradzał pan. Ja doradzałem incydentalnie. Natomiast ze względu na tajemnicę adwokacką nie mogę podać osoby, która się do mnie z tą prośbą zwróciła. Ja nie mogę łamać tajemnicy adwokackiej. Ale dlaczego? Bo do mnie zwrócono się jako do adwokata. Ale incydentalnie komu pan doradzał? Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, jest to objęte tajemnicą adwokacką. Dlaczego? Nie mogę informować o imionach i nazwiskach moich klientów, jak również o sprawach, które im prowadziłem. Proszę
powiedzieć z ręką na sercu, czy prowadził pan takie sprawy, które byłyby w konflikcie z zajmowaną przez pana funkcją. Czy tajemnica adwokacka nie pozwala panu odpowiedzieć na to pytanie? Nie było w mojej pracy jakichkolwiek konfliktów interesów pomiędzy czynnościami, które wykonywałem jako adwokat, a czynnościami, które wykonywałem będąc Dyrektorem Zarządzającym Pionem Rynków. Do artykułów wprowadzony jest błąd, bowiem jak byłem Dyrektorem Zarządzającym Pionem Rynków podlegały mi trzy departamenty: Departament Skarbu, Departament Bankowości Inwestycyjnej i Bankowy Dom Maklerski. Nigdy nie było jakiegokolwiek konfliktu interesów i nie było takiej podstawy rozwiązania umowy. Pani redaktor, ma przed sobą wyrok. To pan przez ten czas odnajdzie ten wyrok, bo ja się pogubiłam w tych papierach. A proszę powiedzieć, czy PZU powinno mieć licencję bankową? Może ma? Ubezpieczyciel nie może mieć licencji bankowej. Taki ubezpieczyciel jak PZU wcześniej, czy później musi... Nie znalazł pan tego zdania? A przepraszam, już
pani redaktor to zdanie przeczytam: „ Z tego powodu Sąd uznał wskazaną w wypowiedzeniu umowę przyczynę za nieprawdziwą i nieudowodnioną przez pracodawcę, co uzasadnia zasadność roszczenia powoda.” Zwracam uwagę, że chodzi o sprawę z zakresu Prawa Pracy pomiędzy mną, a PKO BP S.A. w Warszawie. Wtedy jak pana wyrzucono. Nie wyrzucono, nie wyrzucono. Zwolniono? Rozstano się z panem? W trybie przewidzianym Prawem Pracy wypowiedziano mi umowę o pracę z podanej przyczyny. Charakterologicznej? Nie, nie charakterologicznej. Pan Waldemar Stawski, który był moim przełożonym... Ten prawdziwy Stawski. Nie, obydwaj są prawdziwi. Ten prawdziwy, bo o nieprawdziwym pisze Bertold Kittel? Ja nie powiedziałem, że któryś z nich jest nieprawdziwy. Ale myli osoby. Myli, bo to są dwie różne osony. Czyli ta prawdziwa osoba, nie mylona przez Bertold Kittela? Obydwie są prawdziwe, przy czym to nie jest jedna osoba, tylko dwie. Domyślam się. Więc pan Waldemar Stawski, wicepremier PKO BP, będąc przesłuchiwanym w charakterze świadka
zeznał, ze nastąpił duży konflikt charakterologiczny pomiędzy nim, a panem Netzlem i to jest podane mi jako podstawa wypowiedzenia mi pracy. Ale o co chodziło? Kłóciliście się, pan ma wybuchowy charakter? Czy ja wyglądam na taką osobę straszną? No ja nie wiem, konflikt charakterologiczny, to o co poszło? Tak to określił w sądzie pan Waldemar Stawski. Proszę się spytać pana Waldemara Stawskiego. Ale ja rozumiem, że to nie jest objęte tajemnicą adwokacką. Czy panowie się kłócili, co to znaczy konflikt charektorologiczny? Ja myślę, że najlepiej na to pytanie odpowie pani Henryka Pieronkiewicz, która wówczas była prezesem zarządu PKO BP. I ona brała udział w tych konfliktach? Ona podjęła decyzję, że tę sytuację należy rozwiązać. Dobrze, a proszę jeszcze powiedzieć z tą licencją bankową. Ale co mam powiedzieć w związku z licencją bankową? Czy PZU powinno mieć licencję bankową, czy nie? Już odpowiedziałem na to pytanie. Nie, bo pan czytał wyrok sądu. Odpowiedziałem na to pytanie, że według mnie Zakład Ubezpieczeń
nie powinien mieć licencji bankowej. Ale czy powinien mieć w przyszłości? Pani redaktor, mówimy o obowiązujących przepisach. Ale w przyszłości? W przyszłości? W przyszłości moim zdaniem PZU musi rozwiązać konflikt z Juriką i wejść w procesy globalizacyjne, które zachodzą we wszystkich instytucjach, które zachodzą we wszystkich rynkach finansowych. Połączyć się z Pocztą? Kierunek fuzji jest kwestią akcjonariuszy. Ale co myśli na ten temat prezes PZU? Uważam, że zawsze najlepszym partnerem dla PZU na rynku Polskim było PKO BP i niedobrze się stało, że przed podjęciem określonych decyzji prywatyzacyjnych nie doszło do fuzji tych dwóch instytucji. Przynajmniej na poziomie holdingu. Panie mecenasie, czego pan się boi, dlaczego pan się nie chce pokazać? To nie jest prawda, że ja się nie chcę pokazać. Nie? Nie ma takiego problemu. A jaki jest problem z Bertoldem Kittelem? Czy pan uważa, że ktoś za nim stoi? A kto nie chce, żeby pan był prezesem PZU? To jest właśnie pytanie, na które powinien odpowiedzieć pan
Bertold Kittel, podając swoich informatorów. Ale wie pan, on ma tajemnice i pan ma tajemnice. On wzywa mnie do złamania tajemnicy adwokackiej i chodzi tylko o drobną sprawę związaną z moim sumieniem i interesem moich klientów. Jeśli ja go proszę o złamanie tajemnicy dziennikarskiej, to chodzi o interes Polski. Moim zdaniem interes Polski ma pierwszeństwo. Przypomnę pani redaktor, że „Gazeta Wyborcza”, która zawsze odwołuje się do zasad etyki w określonych sytuacjach, podała nazwiska swoich informatorów. Myśli pan, że racja stanu to jest Jaromir Netzel, prezes PZU? Nie. Polska racja stanu? Nie, broń Boże. Dzisiaj wyraźnie powiedziałem, że jeżeli Waldemar Stawski pełnił jednocześnie funkcję prezesa PKO BP i funkcję prezesa Baltic Service. Musimy kończyć. Ja tylko powiem, że jest pan bardzo wysoki, ma pan 2 metry wzrostu... 193 cm. Przepraszam, waży pan dużo. Tak i jestem brunetem. Im jest pan brunetem. Dziękuję bardzo Jaromir Netzel, prezes PZU.