Janusz Zemke: za jazdę po pijanemu w Iraku żołnierze zostaną usunięci z wojska
Mamy w Iraku 2,5 tys. żołnierzy i oczywiście chcielibyśmy, żeby wszyscy spełniali wysokie kryteria profesjonalne i moralne. Niestety w tej dużej grupie zdarzył się przypadek naganny, który napiętnujemy. Trzej żołnierze za jazdę po pijanemu i spowodowanie stłuczki wrócą do kraju i zostaną usunięci z wojska - powiedział w "Salonie Politycznym Trójki" Janusz Zemke, wiceminister obrony.
26.08.2003 13:30
Jolanta Pieńkowska: Trzech polskich żołnierzy karnie wyjedzie z Iraku za jazdę po pijanemu i spowodowanie stłuczki. Wstyd.
Janusz Zemke: Wstyd przede wszystkim dla tych żołnierzy, bo wstyd jednak trzeba gdzieś sytuować, myślę, że także wstyd dla tych, którzy ich tam wysłali. My oczywiście reagujemy na takie przypadki bardzo ostro. Po otrzymaniu informacji, że ci żołnierze byli pod wpływem alkoholu, podjęto decyzję nie tylko, żeby oni na tyle szybko na ile się da wrócili do kraju. Podjęto także decyzję, by zostali usunięci z wojska. Z tej trójki dwójka to byli żołnierze nadterminowi, czyli tacy, którzy po służbie czynnej jeszcze pozostali w wojsku, chcieli się związać z wojskiem, ale przejrzymy także informacje o tych, którzy tych żołnierzy typowali, bo ktoś takich żołnierzy typuje, opiniuje i trzeba sprawdzić, czy ci opiniujący nie byli za liberalni.
Jolanta Pieńkowska: Generał Tyszkiewicz, dowodzący naszą strefą w Iraku, zapewniał o wysokim morale panującym wśród polskich żołnierzy. To jak to jest z tym morale?
Janusz Zemke: Jeżeli mamy w Iraku 2,5 tys. żołnierzy to oczywiście bardzo byśmy chcieli, żeby wszyscy spełniali wysokie kryteria profesjonalne i moralne. Niestety w tej dużej grupie zdarzył się przypadek naganny, który napiętnujemy. Dla przykładu oni wrócą do kraju i zostaną usunięci z wojska.
Jolanta Pieńkowska: Panie ministrze, dziś przejmujemy kontrolę nad Karbalą, w przyszłym tygodniu nad całą strefą. Czy uważa pan, że jesteśmy do tego dobrze przygotowani?
Janusz Zemke: Uważam, że na ile można dobrze się do tego przygotowaliśmy, wszystkiego się nigdy przewidzieć nie da. Każdego dnia objawiają się różne nowe sytuacje i nasza rola polega na tym, by na te nowe sytuacje, nowe wyzwania reagować jak najszybciej. Ja mogę powiedzieć, że moim zdaniem dowódcy, których tam wytypowano są dobrze przygotowani, jednostki są dobre. Na ile mogliśmy, staraliśmy się tych żołnierzy dobrze przeszkolić i wyposażyć. To jest to, co mogliśmy zrobić, ale to jest tak ciężka misja, że tutaj mogą się objawiać różne sytuacje, których się przewidzieć nie da.
Jolanta Pieńkowska: Tych sytuacji mamy ostatnio coraz więcej, był zamach na siedzibę ONZ w Bagdadzie, był zamach na jednego z szyickich duchownych w naszej strefie i teraz pytanie, czy na takie sytuacje też jesteśmy przygotowani?
Janusz Zemke: Trudno oczywiście przewidywać, że będą zamachy na szyickich duchownych i jakie to może mieć dla nas skutki. Byłoby rzeczą fatalną, gdyby to destabilizowało sytuację w strefie. Z grubsza w tej strefie jest taki stan, iż szyici mają tam kilku przywódców, którzy cieszą się dużym autorytetem, ale ci przywódcy się różnią istotnie między sobą, przykładowo jeśli chodzi o podejście do wojsk, które w tej strefie przebywają. Jest tam taki młody przywódca bardzo aktywny, agresywny, zwolennik walki, więc ja nie wykluczam, że tu się toczą ostre dyskusje między najwyższymi przywódcami szyickimi. Oby to nie spowodowało destabilizacji wśród samych szyitów, a potem w strefie. To byłby zły scenariusz oczywiście.
Jolanta Pieńkowska: Korespondent agencji AP napisał wczoraj z Iraku, że budowanie pokoju pochłonie z pewnością znacznie więcej ofiar wśród amerykańskich żołnierzy niż sama wojna. Czy na te ofiary po naszej stronie też jesteśmy przygotowani?
Janusz Zemke: Ja mogę powiedzieć tylko to, co konsekwentnie mówimy - robimy wszystko, żeby strat nie było w ogóle albo żeby były minimalne, natomiast jest to bardzo ciężka misja, tutaj mogą być różne sytuacje, w ogóle misje pokojowe z natury do łatwych nie należą. W ciągu 50 lat misji, w jakich brali udział żołnierze polscy straty osobowe przekroczyły 50 żołnierzy. Żołnierze jadą na misję tam, gdzie się działania wojenne zakończyły albo trzeba wymusić pokój, więc to są z założenia misje trudne i myślę, że tutaj byłby nieodpowiedzialny ten, kto powiedziałby, że uda się uniknąć wszelakich strat. Trzeba robić wszystko, by ich uniknąć...