Janusz Lewandowski: państwo może bankrutować, ale to strachy na lachy
Państwo może bankrutować, bo ma swoje zasady finansowania działalności publicznej, własne źródła dochodów, własne potrzeby wydatkowe, własny, nieprzekraczalny próg zadłużenia, ale w tej chwili to strachy na lachy – powiedział Janusz Lewandowski, były minister przekształceń własnościowych w audycji radiowej „Salon Polityczny Trójki”
08.08.2003 11:31
Kamil Durczok: Czy państwo może zbankrutować?
Janusz Lewandowski: A wiem do czego pan nawiązuje, do takich alarmistycznych interpretacji wypowiedzi Leszka Balcerowicza. Państwo może bankrutować, bo ma swoje zasady finansowania działalności publicznej, własne źródła dochodów, własne potrzeby wydatkowe, własny, nieprzekraczalny próg zadłużenia, ale to są strachy na lachy w tej chwili.
Kamil Durczok: A może zbankrutować z powodu braku w kasie 15 mld?
Janusz Lewandowski: Nie, to nie jest powód, to jest powód przerzucania kłopotów dnia dzisiejszego na przyszłe pokolenia.
Kamil Durczok: To już uspokojeni w takim razie przystępujemy do lektury dzisiejszej "Rzeczpospolitej", która pisze tak: według niepotwierdzonych informacji rządowi brakuje 8 do 10 mld, by przyszłoroczny budżet zamknąć deficytem 40,5 mld. Przyszłoroczne wydatki należy ograniczyć o 12-15 mld twierdzą analitycy. Czy pan się z tym zgadza?
Janusz Lewandowski: To jest prawdziwy rachunek, czyli nie taki, który daje się nabrać na rozmaite sztuczki budżetowe, uprawiane zresztą od początku budżetowania III Rzeczpospolitej, to znaczy każdy z ministrów finansów potrafił jakoś tak składać budżet, by deficyt był mniejszy niż był realnie. W tej chwili z uwagi na ogromne zaniechania w ostatnich latach, kiedy ta sytuacja była dobrze udramatyzowana, politycznie się dobrze tłumaczyła naprawa finansów publicznych tylko jej nie było, to rzeczywiście te problemy się skumulowały. Do tego dochodzą nowe kategorie wydatków, związane z Unią Europejską i budżet 2004 nie składa się w sposób sensowny, jeśli zliczyć wszystko, co trzeba zliczyć, a nie chować pod sukno.
Kamil Durczok: Gdzie można znaleźć 15 mld złotych, bo to może być interesujące dla słuchaczy?
Janusz Lewandowski: Przez moment zajmijmy się typowymi sztuczkami - np. zakłada się wyższą ściągalność podatków, nie w sensie wyższych podatków, bo one w Polsce i tak są rokrocznie, ale wyższą ściągalność tych wyższych podatków i już pojawia się 1-2 mld złotych. Nie zalicza się niektórych kategorii zadłużeń, jednostek budżetowych czy...
Kamil Durczok: A gdyby pominąć sztuczki i poszukać prawdziwych oszczędności, to gdzie je można znaleźć?
Janusz Lewandowski: Ja wiem, że Hausner wie jako wicepremier, tylko nie ma tej śmiałości jako jednocześnie funkcjonariusz rządu lewicowego, bo lewica ma zawsze kłopoty z oszczędnościami, tylko będąc pod ścianą, tak jak demokracja Schroedera w Niemczech, odważa się na ruchy oszczędnościowe, ale to jest prawdziwa tajemnica sensownego budżetu w Polsce i naprawy finansów publicznych, po stronie wydatków, od funduszu niepełnosprawnych po świadczenia przedemerytalne, tylko do tego trzeba mieć - to jest odpowiedzialność rządzących w tej chwili.
Kamil Durczok: No właśnie i teraz pana proszę o najszczerszą odpowiedź, na jaką pana stać - panu by ręka nie zadrżała przy podpisywaniu tak niepopularnych cięć? Każdemu politykowi by zadrżała.
Janusz Lewandowski: Każdemu by zadrżała, bo każdy liczy się w cyklu 4-letnim wyborczym, dlatego takie rzeczy najłatwiej się przeprowadza w miesiącach miodowych każdego rządu, kiedy na bazie zaufania wyborczego można robić rzeczy niepopularne, ale konieczne. Jeżeli się je odkłada na okres prawie że wyborczy, co się zdarzyło rządowi Millera, to jest to nieco trudniejsze albo w ogóle niemożliwe. Ja np. prywatnie uważam, że Hausner wie, rząd wie, tylko nie zrobi, bo będzie się lękał konsekwencji politycznych.
Przeczytaj cały wywiad