PolskaJanik: Sobotka nie wraca do MSWiA

Janik: Sobotka nie wraca do MSWiA

Wiceminister Zbigniew Sobotka nie wraca od
poniedziałku do pracy, ponieważ Prokuratura Krajowa stwierdziła,
że możliwe jest uchylenie immunitetu poselskiego wiceministrowi -
poinformowało MSWiA.

26.09.2003 | aktual.: 26.09.2003 16:35

"Do wczoraj prokuratura nie zgłaszała możliwości wystąpienia z wnioskiem o uchylenie immunitetu wiceministrowi Sobotce, dlatego miał wrócić od poniedziałku do pracy. Dzisiaj pojawiły się informacje o tym, że taki wniosek jest możliwy" - powiedziała rzeczniczka resortu Alicja Hytrek. Dodała, że to spowodowało zmianę decyzji szefa MSWiA Krzysztofa Janika.

Prokuratura Okręgowa w Kielcach prawdopodobnie do wtorku zdecyduje, w jakim charakterze w śledztwie dotyczącym przecieku w aferze starachowickiej zostanie przesłuchany Zbigniew Sobotka - zapowiedział zastępca prokuratora okręgowego Janusz Bors.

Według Borsa, prokuratura nie może pochopnie podjąć decyzji o charakterze przesłuchania Sobotki. Konieczne było zgromadzenie maksymalnej ilości materiału dowodowego, aby podjąć ją rzetelnie.

"Materiał dowodowy jest teraz analizowany i od wyników tej analizy i oceny będzie zależało, czy Sobotka zostanie przesłuchany w charakterze świadka - wtedy doszłoby do tego niebawem, czy będą przesłanki do tego, aby skierować wniosek do parlamentu o wyrażenie zgody na pociągnięcie wiceministra do odpowiedzialności karnej" - powiedział Bors.

Zdaniem prokuratora, sprawa jest duża i to uzasadnia długi czas gromadzenia materiału dowodowego. W śledztwie analizowano "ogromne ilości" billingów, a że dotyczyły osób, które często i z wieloma osobami rozmawiają, konieczne było odkodowanie ponad trzech tysięcy numerów abonentów.

Prokuratura czekała na wynik pracy zespołu Komendy Głównej Policji, który badał, czy informacja o akcji Centralnego Biura Śledczego nie wyciekła z policji. Zespół przedstawił listę kilkudziesięciu funkcjonariuszy, którzy mieli dostęp do informacji o działaniach w Starachowicach. Wszyscy zostali już przesłuchani.

"Przesłuchano wszystkich zaplanowanych świadków. Plan jednak może wymagać aktualizacji. Po przesłuchaniu wiceministra wyłonią się nowe osoby, które trzeba będzie przesłuchać" - powiedział Bors.

Sobotka był wskazywany jako możliwe źródło przecieku w aferze starachowickiej. 4 lipca "Rzeczpospolita" doniosła, że z policyjnego podsłuchu wynika, że świętokrzyski poseł SLD Andrzej Jagiełło zadzwonił do jednego ze starachowickich samorządowców i ostrzegł go przed planowaną akcją CBŚ. Jagiełło miał się powołać na informacje uzyskane od wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Zbigniewa Sobotki. Po ujawnieniu afery Sobotka przebywał na urlopie, a potem na zwolnieniu lekarskim i nie był dotychczas przesłuchany przez prokuraturę w Kielcach.

Prokuratura Okręgowa w Kielcach zarzuciła Jagielle (członkowi SLD, który wystąpił z klubu parlamentarnego SLD) i innemu posłowi świętokrzyskiemu Henrykowi Długoszowi (członkowi SLD, który zawiesił swe członkostwo w klubie parlamentarnym SLD), że działając "wspólnie i w porozumieniu" i co najmniej z jeszcze jedną wtajemniczoną osobą, utrudnili postępowanie karne przez poinformowanie starosty starachowickiego o planowanej akcji CBŚ.

Dwaj starachowiccy samorządowcy - starosta i wiceprzewodniczący rady powiatu - zostali zatrzymani w marcu z kilkunastoma osobami przez CBŚ i aresztowani. Prokuratura oskarżyła byłego starostę starachowickiego o usiłowanie wyłudzenia ponad 28 tys. zł odszkodowania za rzekomo skradzione auto, a byłego wiceprzewodniczącego rady powiatu o wyłudzenie odszkodowania i łapówkarstwo. Obaj mieli działać "wspólnie i w porozumieniu" z Leszkiem S. - szefem miejscowej mafii. 20 sierpnia w starachowickim sądzie rozpoczął się proces z udziałem obu samorządowców.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)