Jana Shostak: Dlaczego Robert Lewandowski nie musi nosić stanika, a ja muszę?
Dyskusja na temat Jany Shostak, wywołana przez wpis na Twitterze posłanki Lewicy Anny Marii Żukowskiej, nie ustaje. Białoruska aktywistka postanowiła odnieść się do stawianych jej zarzutów. Jej odpowiedź była bardzo dosadna.
Pod koniec maja Jana Shostak wzięła udział w konferencji prasowej organizowanej przez europosła Roberta Biedronia i aktywistów z Białorusi. - Każdego dnia mają miejsce kolejne śmierci, to nas wszystkich przeraża - mówiła wówczas Shostak.
Swój protest przeciwko reżimowi wyraziła głośnym krzykiem.
"Dlaczego nie mam wrażenia, że naprawdę chodzi jej o Białoruś?" - napisała po konferencji na swoim profilu na Twitterze posłanka Lewicy Anna Maria-Żukowska. Zamieściła też zdjęcie na którym widać białoruską aktywistkę. Jana Shostak ubrana jest w bluzkę z dużym dekoltem i nie ma biustonosza.
- Jestem odporna na hejt tego typu, bo działam w mediach już od dawna. Ta sytuacja udowadnia, że patriarchat nie ma płci i może tkwić w kobietach. Nadal musimy walczyć o to, jak mamy wyglądać i co mamy mówić - stwierdziła w rozmowie z WP Jana Shostak. Aktywistka zaznaczyła jednak, że jest gotowa spotkać się z posłanką Żukowską na obiedzie. - Bardzo bym tego chciała. Możemy także przyjść do państwa studia i tu się spotkać - powiedziała aktywistka.
Jeszcze ostrzej na temat dyskusji o jej stroju Shostak wypowiedziała się w wywiadzie dla serwisu interia.pl. - Nieważne, co mówią, ważne, że mówią. Kuję żelazo, póki gorące. Chodzę bez stanika od dawna, czuję się z tym dobrze i nie zamierzam tego zmieniać. Przykro mi, że dla kogoś jest to wciąż dziwne, a szczególnie mi przykro, że jest to dziwne dla kobiet – odpowiedziała.
Prowadząca rozmowę przypomniała, że to kobieta, posłanka Anna Maria Żukowska, zwróciła jej na to uwagę. – Dokładnie. To oznacza, że to wciąż nie jest przepracowane. Jednocześnie to znak, że patriarchat to nie są tylko mężczyźni, że patriarchat nie ma płci. Tym bardziej staram się pokazać swoją feministyczną stronę i się tego nie boję, bo ile można. Po ponad 100 latach praw wyborczych feminizm wciąż działa jak elektrowstrząs na wiele osób. A przecież w feminizmie chodzi przede wszystkim o równość, a nie o to, że kobiety są lepsze czy gorsze. Są takie same jak mężczyźni. Każdy ma prawo do wolności, pod względem ekonomicznym, społecznym, duchowym. Dlaczego Robert Lewandowski nie musi nosić stanika, a ja muszę? Jest to pewnego rodzaju hipokryzja - stwierdziła Jana Shostak.
Źródło: interia.pl