Jamie Stokes: polscy siatkarze przegrali, bo...
Naród jest w szoku - polscy siatkarze polegli w ćwierćfinale walki o olimpijski medal. Nikt się tego nie spodziewał. Zszokowani kibice, ubrani w siatkarskie koszulki, błąkają się teraz po ulicach całego kraju, spadają ze schodów, ogłupieni z niedowierzania.
Oglądałem, wraz z resztą narodu, biało - czerwonych dobijanych przez biało-czerwono-niebieskich. Moje zagraniczne oczy wolne były od łez, co pozwoliło mi, jak sądzę, zobaczyć, na czym polegał problem. Zbyt dużo przytulania. Panowie siatkarze otaczali się nawzajem ramionami mniej więcej co 30 sekund. Gdybym nie wiedział, że to mecz siatkówki, pomyślałbym, że oglądam Halowe Męskie Pieszczoty.
Te całe macho-przytulanki wydają się pochłaniać wiele czasu i energii, nie do końca rozumiem natomiast, czemu mają służyć. Czy siatkarze są jakoś szczególnie delikatni? Czy potrzebują nieustannego kontaktu z drugim człowiekiem, by uniknąć załamania? A może trzeba im co pół minuty przypominać, w której drużynie grają? Wydaje mi się, że rozwiązaniem mniej czasochłonnym mogłoby być zwykłe mrugnięcie do siebie po każdym zdobyciu punktu, ewentualnie pomachanie.
Najgorsze w tym całym drużynowym przytulaniu jest to, że mało komu z drużyny wydaje się ono jakoś specjalnie podobać. Wyglądają, jakby robili coś, co kazano im robić, a nie coś, na co mają ochotę - pasji w tym tyle, co w wiązaniu sznurówek. Brak kontaktu wzrokowego. Nikt nie kusi się na dodanie klepnięcia w plecy lub szczypnięcia w tyłek. W końcu to Polacy, nie Włosi, dla których wyrażanie uczuć między mężczyznami jest na porządku dziennym.
Mamy więc gest sztuczny i nieco powierzchowny, czy może on jednak uczynić jakąś szkodę? Spójrzcie na wyniki. Wszystkie dyscypliny, w których Polacy zdobyli do tej pory jakieś medale, łączy jedno - przytulanie byłoby w nich trudne, a nawet niebezpieczne. Nikt nie przytulił Tomasza Majewskiego po tym, jak przerzucił kulę armatnią przez pół Londynu. Nikt nie otoczył ramionami Bartłomieja Bonka, gdy podniósł nad swą głową zamiennik małego autobusu. Żaden z tych mężczyzn nie wyglądał również na kogoś, kto przyjaźnie odpowiedziałby na nieproszone, męskie objęcia.
Pozostałe polskie sukcesy także znakomicie obyły się bez przytulanek. Sylwia Bogacka zdobyła srebrny medal w strzelaniu z karabinu pneumatycznego na 10 metrów, i wszyscy wiedzą, że przytulanie kobiety wyposażonej w broń nie jest najlepszym pomysłem, chyba, że mamy pewność, że kobieta tego chce. Tylko męski windsurfing mógłby zostać wzbogacony o przytulanie - każdemu, kto potrafiłby objąć drugą osobę, pędząc na desce 50 km/h, automatycznie należy się złoty medal.
Jamie Stokes specjalnie dla Wirtualnej Polski