James Bond po ukraińsku. Niecodzienny bohater Ukrainy
Przez pięć lat Eduard Matiuch był aktywnym działaczem separatystów z Donbasu, awansując nawet do roli "ludowego mera" 300-tysięcznej Gorłówki. Jak się okazało, przez cały ten czas pracował dla ukraińskiego wywiadu wojskowego.
26.11.2019 | aktual.: 26.11.2019 12:40
Jeszcze niedawno nazwisko Eduarda Matiucha widniało na liście wrogów Ukrainy nacjonalistycznego portalu "Myrotworec", a o jego kolaboracji z "rosyjskim najeźdźcą" przekonana była nawet jego własna żona. Dziś, po powrocie z Donbasu, Matiuch przedstawiany jest jako ukraiński bohater. Tak przynajmniej tytułuje go ukraińska telewizja 1+1, która opowiedziała zadziwiającą historię podwójnego agenta.
- Jestem szpiegiem Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy - oznajmił na antenie mężczyzna.
Podczas swojego pięcioletniego pobytu po stronie wroga, Matiucha miał być jednym z najlepszych źródeł informacji na temat donbaskich "republik ludowych", a także działań Rosji na tym terenie.
Według 1+1, szpieg zdobył "informacje i dowody na temat zbrodni Kremla w Donbasie, rosyjskich schematów i kanałów finansowania".
Pierwszą przepustką do grona wspieranych przez Moskwę separatystów był jego udział w protestach przeciwko Majdanowi w 2014 roku. Wśród separatystów zrobił zawrotną wręcz karierę. Szybko stał się ważną postacią w partii komunistycznej Donieckiej Republiki Ludowej, a przez jakiś czas był "ludowym merem" Gorłówki, jednego z większych miast Donbasu.
Dzięki swojej pozycji, Matiucha miał mieć szeroki wgląd w działania i plany Rosji co do regionu. Wśród zdobytych przez niego informacji miały być m.in. plany wojskowej inwazji na Charków i Odessę oraz stworzenia "mostu lądowego" łączącego Donbas z Krymem. Wśród wciąż trzymanych w rezerwie opcji ma być również przyłączenie okupowanych terytoriów do Rosji.
Był wrogiem, jest bohaterem
Według 1+1, Ukrainiec swoją pozycję wykorzystał nie tylko do zbierania informacji, ale też do sabotażu. Jako mer Gorłówki miał przyczynić się m.in. do wielkiego sporu w obozie separatystów.
Jak stwierdził Matiucha, w uwiarygodnieniu się wobec agentów Moskwy pomógł mu kontrowersyjny portal "Myrotworec", zawierający listę wrogów narodu ukraińskiego. Agent HUR wyznał, że to on stał za pomysłem stworzenia strony internetowej i sam dodał się do listy.
- Otwierało mi to wszędzie drzwi. Sama wzmianka, że byłem merem sprawiła, że byłem bohaterem w obu "republikach" - powiedział szpieg.
Jego przykrywka była ponoć tak dobrze utrzymana, że o jego prawdziwej roli w okupowanym Donbasie nie wiedziała nawet jego żona i dzieci. Według telewizji, kobieta przeżyła "prawdziwy kryzys", a gorzkie słowa o współpracy męża z rosyjskim najeźdźcą "sprawiały jej ogromny ból". Dziś jej mąż jest uznawany za bohatera.
Przeczytaj również: "Homeland" po ukraińsku. Filmowa historia Nadii Sawczenko
Zbyt piękne, żeby było prawdziwe?
Historia szpiega wzbudziła na Ukrainie niemałe poruszenie. Ale nie wszyscy są gotowi uwierzyć w wersję ukraińskich służb.
- Nie wykluczam tego, że historia jest prawdziwa, ale bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że ten człowiek rzeczywiście działał przez pewien czas dla Rosji, ale później zmienił strony. Dostarczył Kijowowi cennych informacji, więc został przywrócony do łask. Co oczywiście też jest sukcesem i wymaga pewnych umiejętności od ukraińskich służb - mówi WP zachodni dyplomata na Ukrainie. - Z pewnością jest to propagandowe zwycięstwo dla Ukrainy, co nie zdarza się często - dodaje.
- Dzięki przechwyconym przez ukraińskie służby rozmowom separatystów, wiemy że w "Donieckiej Republice Ludowej" panował totalny chaos: nieustannie ścierali się ze sobą ludzie FSB, GRU i administracji prezydenta. Ktoś taki jak Matiucha mógł z powodzeniem wniknąć w to środowisko, nawet jeśli wyolbrzymia swoją rolę - mówi WP Kiriłł Michajłow, dziennikarz i analityk zespołu śledczego CITeam.
Jak zauważają komentatorzy, historia podwójnego agenta uprawdopodabnia tezy, że za licznymi zamachami na prominentne postaci separatystycznego półświatka mogły stać ukraińskie służby. Od bomb ginęli m.in. dowódcy wojskowi znani jako "Giwi" i "Motorola", Aleksiej Mozgowoj, a także były "premier" DRL Ołeksandr Zacharczenko. Dotąd większość ekspertów wskazywała tu na samą Moskwę.
Przeczytaj również: Kto wykańcza przywódców prorosyjskiej rebelii w Donbasie? Michaił "Giwi" Tołstych to kolejna ofiara czarnej serii
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl