Jakubowska: nie tę wersję autopoprawki wręczyłam Łuczywo
Szefowa gabinetu politycznego premiera Aleksandra Jakubowska oświadczyła przed komisją śledczą badającą aferę Rywina, że okazana jej przez komisję wersja autopoprawki nie jest tą, którą wręczyła wiceprezes Agory Helenie Łuczywo wieczorem 22 lipca 2002 r. w kancelarii premiera.
08.10.2003 | aktual.: 08.10.2003 18:09
We wtorek Łuczywo zeznała, że to właśnie ten dokument otrzymała od Jakubowskiej. Wiceprezes Agory zeznała też, że ta wersja autopoprawki była inna niż ta, którą następnego dnia zajęła się Rada Ministrów.
"Otóż oświadczam, że te dwie kartki, które zostały mi wręczone, nie są grubym dokumentem, który wręczyłam pani Helenie Łuczywo 22 wieczorem. I oświadczam to pod przysięgą" - zeznała była wiceminister kultury.
Będzie konfrontacja
Ze względu na różnice w wypowiedziach Jakubowskiej i Łuczywo komisja postanowiła, że w czwartek odbędzie się przed komisją konfrontacja między nimi. Wniosek w tej sprawie zgłosił Jan Rokita (PO).
Jakubowska sprostowała swoje wcześniejsze zeznania, że 22 lipca o godz. 20.00 ostateczna wersja autopoprawki została przesłana do kancelarii premiera. Przyznała, że nastąpiło to tuż przed posiedzeniem rządu 23 lipca.
Minister zeznała, że premier Leszek Miller interesował się ustawą o mediach "wyłącznie z powodu tego, co się działo na zewnątrz". "Premier wydał mi jedno polecenie: mam doprowadzić do tego, żeby się skończyła wojna mediów z rządem, w ramach zakreślonego kompromisu" - powiedziała. Według niej doszło do tego kompromisu.
Skąd taka informacja
Rokita, powołując się na pismo Jakubowskiej do Adama Michnika z 19 lipca 2002 r., zawierające stwierdzenie, że premier zaakceptował wersję autopoprawki, pytał, skąd minister miała taką informację, skoro - jak oświadczyła - w tych dniach nie miała z premierem kontaktu.
Jakubowska odparła, że może to być kwestia złego zredagowania pisma. "Myśląc o akceptacji, miałam na myśli cały czas granice kompromisu. Premier zaakceptował kompromis. Ja nie zawracałam głowy premierowi szczegółami" - dodała.
Rokita zapytał więc, czy w kwestii akceptacji premiera dla wersji autopoprawki Jakubowska wprowadziła Michnika w błąd. "Być może nieumyślnie wprowadziłam w błąd, nie wykluczam tego" - odpowiedziała. Jak dodała, "mając na myśli akceptowanie przez premiera, miała cały czas na myśli granice kompromisu, które zostały przez premiera zaakceptowane na spotkaniu 26 czerwca 2002 r." (z nadawcami prywatnymi - PAP).
Dwie możliwości według Rokity
Są tylko dwie możliwości - zareagował Rokita - albo pani świadomie wprowadziła w błąd Michnika, że ta poprawka miała akceptację premiera, albo uzyskała pani akceptację premiera, ale wtedy musiała pani skłamać przed komisją informując, że nie miała pani w tej sprawie kontaktów z premierem. Która wersja jest prawdziwa? - dociekał Rokita.
Jakubowska odpowiedziała, że nie przypomina sobie, aby w tej sprawie kontaktowała się z premierem. Dodała, że być może nieświadomie popełniła skrót myślowy. "Ile można zrobić dla ochrony premiera?" - zastanawiał się Rokita. "Nie rozumiem pańskiego pytania" - odparła Jakubowska.
Poseł Platformy powołał się też na fragment listu prezes Agory Wandy Rapaczyńskiej do premiera z 11 lipca 2002 r. "Szanowny panie premierze, zgodnie z przekazanym mi przez Adama Michnika pana życzeniem, pozwalam sobie przesłać załączony materiał z kilkoma słowami wstępu" - głosi fragment listu. Według Rokity to rozwiewa wątpliwości, czy Miller miał życzenie zapoznania się ze szczegółami art. 36 noweli ustawy o mediach.
Co wam się podoba
Zdaniem minister sytuacja wyglądała w następujący sposób: Michnik, który nie zaprzecza swoim częstym kontaktom z premierem, przy okazji jakiejś rozmowy zaczął się skarżyć, że Jakubowska znowu w tej ustawie robi coś, co się Agorze nie podoba, w związku z tym premier pewnie powiedział: to przyślijcie, co wam się nie podoba.
Rokita pytał też, czy Miller poinformował Jakubowską o rozmowie z Michnikiem dotyczącej propozycji korupcyjnej Rywina. "Nie, nie poinformował mnie" - odparła. Poseł PO chciał również wiedzieć, czy premier wydał Jakubowskiej polecenie przyspieszenia prac nad autopoprawką po 18 lipca. Minister ponownie zaprzeczyła.
Jakubowska powiedziała też, że Agora była przedstawicielem nadawców w kwestii zapisów koncentracyjnych. Jak dodała, "miała dość rozlicznych żądań, przesyłania kolejnych projektów zapisów" przez Agorę, a wizytę Łuczywo 23 lipca 2002 r. w resorcie kultury potraktowała wyłącznie kurtuazyjnie.
Kto komu podał dłoń
"Uważałam, że w momencie kiedy podaliśmy dłoń nadawcom komercyjnym, Agora usiłuje wyrwać całą rękę. W związku z tym wysłuchałam pani Heleny Łuczywo, być może przyjęłam jakiś dokument, który mi dała. Natomiast dla mnie, w pamięci, to spotkanie niczym szczególnym się nie zapisało" - oceniła.
Z kolei we wtorek Łuczywo zeznała, że 23 lipca czekały wraz z prawniczką Agory około dwóch godzin na Jakubowską, a potem podczas krótkiego spotkania odkryły, że autopoprawka, która trafiła w tym dniu na posiedzenie rządu, różni się od tekstu przekazanego przez Jakubowską 22 lipca wieczorem i 23 rano, a który miał być ostateczną jej wersją.
Jakubowska powiedziała, że Agora bardzo intensywnie zabiegała o zmianę przepisów dekoncentracyjnych. Jak dodała, my usiłowaliśmy przekonać opinię publiczną, że te przepisy nie są skierowane przeciwko podmiotom polskim działającym na rynku mediów - chodziło nam o to, żeby ten rynek był pluralistyczny.
Agora nie mogła się rozwijać
Minister przyznała, że Agora, która była właścicielem rozgłośni i miała w swoich planach - jak słyszała - zakup telewizji, "rzeczywiście była w sytuacji, kiedy nie mogła się rozwijać", ale - podkreśliła Jakubowska - w takiej samej sytuacji były także i inne spółki, które posiadały gazety ogólnopolskie.
Jakubowska przyznała, że sekretarz KRRiT Włodzimierz Czarzasty wykazywał "bardzo duże zainteresowanie projektem ustawy, może nawet równe Agorze i innym nadawcom komercyjnym". Ale, jak zaznaczyła, nie pozwoliłaby sobie na stwierdzenie, że Czarzasty przygotowywał jakiekolwiek przepisy tej ustawy. Według niej Czarzasty interesował się kwestią przepisów dotyczących rozgłośni radiowych.
Była wiceminister kultury oświadczyła też, że nie powoływała żadnego ani formalnego, ani nieformalnego, zespołu do prac nad nowelizacją ustawy o rtv. Gdybym taki zespół powołała, to bym uprzejmie komisję o tym poinformowała już w marcu - dodała.
Ziobro wspomina Celińskiego
Zbigniew Ziobro (PiS) przypomniał słowa Andrzeja Celińskiego - ministra kultury, kiedy Jakubowska była wiceministrem w tym resorcie. Jak zeznał Celiński we wrześniu przed komisją śledczą, Jakubowska powiedziała mu, że prace nad nowelizacji ustawy o rtv będzie prowadziła we współpracy m.in. z Czarzastym, ówczesnym szefem gabinetu politycznego premiera Lechem Nikolskim i prezesem TVP Robertem Kwiatkowskim. Celiński określił tę grupę najpierw jako zespół, potem powiedział, że równie dobrze zamiast słowa "zespół" mógłby użyć słowa "grono" i - w jego rozumieniu - to samo by to oznaczało.
Jakubowska nie chciała komentować zeznań Celińskiego. "Gdybym chciała powołać taki zespół, albo taką grupę, to bym po prostu ją powołała. Zarówno minister Nikolski, sekretarz Czarzasty i prezes Kwiatkowski, to są przedstawiciele instytucji działających legalnie w Polsce" - powiedziała. Dodała, że jeśli mówić o grupie, z którą miała współpracować, konsultować, dochodzić do jakichś wniosków w sprawie nowelizacji, to może do niej zaliczyć też m.in. Mariusza Waltera, Zygmunta Solorza, Janinę Sokołowską.
Rutynowa czynność
Jakubowska oświadczyła też, że poleciła skasować materiały będące w jej komputerze w ministerstwie kultury, które, w jej pojęciu, nie były dokumentami. Polecenie wyczyszczenia zawartości komputera określiła "rutynową czynnością". "Zawsze tak robię, że zostawiam swoje miejsce pracy posprzątane" - powiedziała. Polecenie to wykonał Marcin Wasilewski, wówczas pracownik biura prasowego ministerstwa kultury, a obecnie pracownik jej gabinetu politycznego.
W czwartek komisja będzie kontynuować przesłuchanie Jakubowskiej.