Jaki czytał Starzyńskiego, Trzaskowski uspokajał się wśród doradców. Ostatnie godziny przed debatą

Patryk Jaki czytał opracowania legendarnego prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego, a Rafał Trzaskowski "szlifował formę" pod okiem doradców. Tak wyglądały ostatnie godziny przed debatą kandydatów na prezydenta stolicy.

Jaki czytał Starzyńskiego, Trzaskowski uspokajał się wśród doradców. Ostatnie godziny przed debatą
Źródło zdjęć: © WP.PL | Michał Wróblewski
Michał Wróblewski

12.10.2018 | aktual.: 12.10.2018 20:16

- Jestem w stu procentach gotów do debaty - deklarował w rozmowie z Wirtualną Polską Patryk Jaki wczesnym popołudniem. Do kandydata PiS na prezydenta Warszawy dodzwoniliśmy się w momencie, gdy ten sam i w ciszy przygotowywał się do starcia, które wieczorem śledzić będą miliony widzów nie tylko w Warszawie, ale w całej Polsce. Jaki czytał książkę prezydenta Starzyńskiego: "Rozwój stolicy. 1938". Wcześniej - podobnie jak konkurenci - pracował z doradcami i współpracownikami.

Obraz
© Archiwum prywatne | Stefan Starzyński

"Kocham cię" może wszystko zmienić

Nie będzie wydzielonych bloków tematycznych, prowadzący debatę będą mogli przerywać odpowiedzi nie na temat. Dziennikarze zadadzą łącznie sześć pytań (po dwa na stację). Każdy z czternastu (!) kandydatów będzie miał maksymalnie 45 sekund na odpowiedź na każde z nich. Potem przyjdzie czas na swobodne wypowiedzi każdego z kandydatów. Będą mieli na to 30 sekund, chyba że wcześniej wykorzystają swój czas w ramach prawa do riposty w czasie odpowiedzi na pytania.

- Czy taka formuła debaty nie ogranicza realnej dyskusji i wymiany argumentów pomiędzy kandydatami? Wszyscy będą mieli łącznie bardzo mało czasu na wypowiedzi - pytamy sztabowca jednego z kluczowych kandydatów.

- Czy zbyt mało czasu na wypowiedź? Proszę pana, najważniejsze słowa na świecie, czyli "kocham cię", można powiedzieć bardzo szybko i one mogą wszystko zmienić - odpowiada z tajemniczym uśmiechem rozmówca WP.

Michał Kamiński, były legendarny spin-doktor PiS, dziś w sztabie kandydata Jacka Wojciechowicza: - Debaty mają znaczenie. Te telewizyjne dają szansę wyborcy, by polityka zobaczyć na żywo właśnie bez tego całego "spinu", bez tej otoczki. On jest wtedy sam na sam ze swoimi przeciwnikami i z widzami.

Marcin Kierwiński, poseł PO działający w sztabie Rafała Trzaskowskiego: - To realne zderzenie i realne pokazanie różnic. Ważne zwłaszcza dla niezdecydowanych i wahających się wyborców, którzy dzięki debacie mogą podjąć decyzję, na kogo oddać głos. Ale tak naprawdę kluczowe będzie starcie jeden na jeden. "Duża" debata przed pierwszą turą to okazja szczególnie dla mniejszych komitetów i mniej znanych kandydatów, żeby się pokazać. Rafał będzie mobilizował także ich zwolenników, by poszli na wybory. Przekaz mobilizacyjny jest kluczowy.

- Jak ocenia pan szanse kandydata Koalicji Obywatelskiej?

- Jestem spokojny o Rafała, jest doskonale przygotowany merytorycznie i kondycyjnie. Teraz już tylko szlifuje formę, bo do debaty przygotowywał się kilka miesięcy, rozmawiając z warszawiakami - odpowiada Kierwiński.

Inny polityk PO: - Główny cel? Potwierdzić, że Rafał jest najpoważniejszym kandydatem. Przede wszystkim ma zaprezentować swój program i wysłać przekaz, że jest niezależny od nikogo. Rafał będzie podkreślał, że za Patrykiem Jakim stoi Jarosław Kaczyński, a kandydat PiS nie zna Warszawy.

Sztabowcy kandydata PiS przekonują, że to Patryk Jaki najlepiej zna Warszawę i problemy jej mieszkańców. Czy szykuje coś "ekstra"? - Będzie miał pan o czym pisać po debacie - uśmiecha się współpracownik wiceministra sprawiedliwości.

Poseł PO zaangażowany w kampanię: - Boimy się tylko, że Patryk Jaki będzie znał pytania wcześniej. Że TVP mu je poda. Jesteśmy wręcz przekonani o tym, że tak będzie.

Patryk Jaki się śmieje: - To bzdura. Oni już naprawdę nie mają czego wymyślać.

Mobilizacja sztabów, Sakiewicz wzywa kluby Gazety Polskiej

O 19:30 - czyli godzinę przed debatą - na Woronicza 17, przed budynkiem Telewizji Polskiej, zbierają się zwolennicy Rafała Trzaskowskiego - głównie lokalni radni i członkowie młodzieżówki Platformy Obywatelskiej. Na tę samą godzinę redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz wezwał do wsparcia Jakiego członków klubu GP.

Obraz
© TVP Info | TVP

- Planujecie coś podobnego? - pytamy sztabowca Patryka Jakiego w piątkowe południe. - Zobaczymy. Domyślamy się, że ci od Trzaskowskiego chcą tylko awantury - słyszymy.

Chwilę wcześniej sztab kandydata PiS przedstawił w punkcie wyborczym "Jaki Cafe" spot, w którym ostrzega wyborców w Warszawie przed zwolennikami kandydata PO. Ci mają zachowywać się agresywnie, atakować wolontariuszy Jakiego i jeszcze być "podjudzani" przez Rafała Trzaskowskiego, który mówił w TVN24 dzień przed debatą, że "krew będzie się lała do ostatniej chwili" - taki był przekaz PiS kilka godzin przed starciem w TVP. Cel: ostrzec warszawiaków, zwłaszcza tych umiarkowanych i niezdecydowanych.

Sztab Rafała Trzaskowskiego także wybrał kampanię negatywną: opublikował dwa spoty - jeden o tym, iż Patryk Jaki "szantażuje warszawiaków", rzekomo grożąc zastojem inwestycyjnym w przypadku wygranej kandydata PO, i drugi spot, w którym wystąpiła sanitariuszka AK przestrzegająca przed "zbrunatnieniem Warszawy".

Obaj kandydaci nie udzielali się - ani w mediach, ani na ulicach stolicy. Dzień debaty był dla nich dniem wyciszenia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także
Komentarze (117)