Jak zostać w Polsce komandosem?
Młodych mężczyzn z opaskami na oczach podprowadzono na skraj urwiska. Nagle pada rozkaz: "Skacz!". Żaden z mężczyzn nie wie, co znajduje się w dole. Ale ten, który nie skoczy, trafi na czarną listę. Opis tortur? Nie, to jedno z zadań, jakie stawiano przed kandydatami na komandosów. Jesienią rusza nabór do jednostek specjalnych - informuje portal polska-zbrojna.pl.
Przed kandydatami na komandosów poprzeczka jest postawiona wyjątkowo wysoko. Warunek podstawowy to doświadczenie wojskowe. O przyjęcie do jednostek starać się mogą żołnierze zawodowi aktualnie pełniący służbę, byli żołnierze oraz funkcjonariusze innych służb mundurowych, a także ci, którzy ukończyli służbę przygotowawczą do Narodowych Sił Rezerwowych.
Aby ubiegać się o miejsce w szeregach specjalsów, trzeba być nie tylko sprawnym fizycznie i mieć doskonałe zdrowie, ale też dużą odporność psychiczną. Atutem kandydatów może być znajomość języków obcych, wykształcenie informatyczne lub elektroniczne oraz ukończone kursy specjalistyczne np. spadochronowy czy nurkowy. Dodatkowe obostrzenia dotyczą także posiadania polskiego obywatelstwa i czystej kartoteki policyjnej. Żołnierze służący w innych rodzajach sił zbrojnych zainteresowani przejściem do Wojsk Specjalnych nie muszą prosić swojego przełożonego o zgodę. I choć byłby to wariant pożądany, to nikt tego sprawdzać nie będzie.
Jednostka Wojskowa GROM
Jesienią rozpocznie się nabór do GROM-u. Jednostka szuka chętnych do służby w korpusie oficerów i podoficerów, ale także - co od tego roku jest nowością - szeregowych zawodowych.
Od czego zacząć? Przede wszystkim należy wypełnić kwestionariusz rekrutacyjny i przesłać go wraz z listem motywacyjnym na adres jednostki. Ci, których ankiety spodobają się, zostaną zaproszeni na test sprawności fizycznej. Przed jego rozpoczęciem śmiałkowie będą jeszcze musieli dostarczyć zaświadczenie lekarskie o braku przeciwwskazań do długotrwałego wysiłku fizycznego. Stopień trudności sprawdzianu zależy od tego, czy kandydat stara się o służbę w zespołach bojowych, czy też o stanowisko w innych komórkach. Po sprawdzianie kondycji fizycznej kandydata weryfikują psychologowie. O tym, jak to się odbywa, nikt mówić jednak nie chce.
Na koniec kandydatów do służby w komórkach bojowych czeka tygodniowy wyczerpujący fizycznie i psychicznie sprawdzian. Selekcja do GROM-u pozornie może wydawać się podobna do tej, którą przechodzą kandydaci do innych jednostek. Ekstremalny wysiłek fizyczny połączony z psychicznym wyczerpaniem to specjalność "gromików". Kandydatom podpowiadamy: GROM stawia na rozwiązywanie zadań indywidualnych.
Po dwóch dniach spędzonych w lesie i w chwili skrajnego wyczerpania instruktorzy prześwietlają kandydatów bardzo dokładnie. Dowiedzą się między innymi, jak w takiej sytuacji działa pamięć kandydata. Choć do GROM-u startować można dwukrotnie, to ten drugi raz wcale nie będzie łatwiejszy. - Każda kolejna selekcja nawet do tej samej jednostki jest inna. Zdarzały się już przypadki, że kandydaci podchodzący po raz kolejny do selekcji próbowali "oszukać" instruktorów i uczyli się na pamięć zadań z poprzednich edycji. Dzisiejszy system to uniemożliwia - opisuje ppłk Ryszard Jankowski, rzecznik prasowy Dowództwa Wojsk Specjalnych. Nieco łagodniejszą selekcję przechodzą osoby kandydujące do komórek zabezpieczających.
Jednostka Wojskowa Formoza
W ubiegłym roku o służbę w szeregach Formozy ubiegało się ponad 240 osób. Zaledwie dziesięć procent z nich dotrwało do następnego etapu, czyli tak zwanego kursu bazowego. Czy podczas tegorocznego naboru (przełom października i listopada) poszczęści się większej grupie? Praktyka pokazuje, że niezależnie od jednostki WS i pory roku, w której odbywa się selekcja, aż 90 procent osób nie wytrzymuje tempa.
Formoza poszukuje operatorów grup specjalnych oraz fachowców w pionie sztabu i logistyki. Chętni do tej służby mają czas do 15 września, by złożyć wymagane dokumenty: list motywacyjny oraz ankietę dotyczącą przebiegu służby wojskowej i zdobytych umiejętności. Ci, którzy zainteresują komisję, przechodzą do następnego etapu - testu sprawnościowego.
A ten, jak przystało na morskie siły specjalne, jest wymagający. Podzielony jest na cztery etapy: pływacki, sprawnościowy, wysokościowy i walki wręcz. Kandydaci nie tylko muszą perfekcyjnie pływać, szybko biegać, ale i wspinać się. Jeżeli ocena z wf-u jest pozytywna, kandydat porozmawia z psychologiem, a później ruszy na selekcję. - To test najwyższej próby. Kandydaci spędzą kilka dni w trudnych warunkach klimatycznych i terenowych. Sprawdzimy ich odporność na stres, skłonności do przejmowania inicjatywy i umiejętności szybkiego uczenia się w trudnych warunkach przy bardzo małej ilości snu - wyjaśnia oficer z WS. Chętni do służby w Formozie muszą liczyć się z tym, że specjalsi zbadają im wydolność płuc, zweryfikują ich zachowanie w sytuacjach kryzysowych pod wodą, sprawdzą bariery strachu. Jeden z oficerów Formozy przyznaje, że część kandydatów odpadała na stosowanym do niedawna zadaniu. - Mężczyzn z zasłoniętymi oczami prowadziło się na dużą wysokość i kazało się skakać w dół. Nie wiedzieli, co jest pod
spodem. Wpadali do wody z zamkniętymi oczami i musieli sobie radzić. Ten, kto odmówił skoku, kończył selekcję - opowiada.
Do weryfikacji można przystąpić tu trzykrotnie. W selekcji do Formozy bardzo dużą rolę odgrywa psycholog, który po każdym fizycznym sprawdzianie prowadzi badania kandydatów.
Jednostka Wojskowa Komandosów
Już niedługo rozpocznie się także nabór do jednostki w Lublińcu. Ci, którzy wyślą list motywacyjny, wypełnią ankiety i zdadzą testy sprawnościowe (marszobieg, skłony, podciąganie się na drążku, wspinanie po linie, pływanie i test wysokościowy), zaproszeni zostaną na rozmowę z psychologiem i ostatecznie na selekcję.
Kandydaci ubiegający się o służbę w zespołach bojowych na tygodniowy sprawdzian ruszą w Bieszczady albo do Kotliny Kłodzkiej. Cechą charakterystyczną selekcji do jednostki w Lublińcu jest to, że ochotnikom cały czas towarzyszą instruktorzy. Niezwykle intensywny trening zaczyna się od samego początku rekrutacji.
Komandosi utrzymują kandydatów na granicy wytrzymałości i stawiają na zadania zespołowe. Nie oznacza to jednak, że mężczyźni nie muszą ze sobą rywalizować. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że nie wiedzą oni, jakie wyzwania na nich czekają. Selekcja do JW Komandosów lubi zaskakiwać. W ten sposób instruktorzy sprawdzają odporność psychiczną i fizyczną kandydatów, ich zdyscyplinowanie i inteligencję.
Jednostka Wojskowa AGAT
To, że gliwicki AGAT jest najmłodszą jednostką Wojsk Specjalnych, nie oznacza, że najprościej do niego trafić. Trudność w dostaniu się w szeregi najlepszych gwarantuje dowódca gliwickich specjalsów płk Sławomir Berdychowski. Przed laty był jednym z autorów programu selekcji do jednostki GROM, dlatego proces weryfikacyjny do obu jednostek jest zbliżony.
Dowódca AGAT-u dla potencjalnych kandydatów przygotował wskazówki treningowe. Program ułożony jest na sześć tygodni, w cyklach sześciodniowych. Zaleca, aby kandydat co drugi dzień odbywał trening ciężki - maszerowanie z ciężkim plecakiem. Po ciężkim wysiłku następuje trening lekki - biegi na krótkich dystansach, siłownia i pływanie. Z każdym tygodniem trening jest intensywniejszy.
Najbliższy nabór do AGAT-u planowany jest jesienią lub wczesną zimą, ale dokładnego terminu jeszcze nie ustalono. Ankiety do Gliwic można już jednak przysyłać. Selekcja wstępna obejmuje tutaj sprawdzian z wf-u. Ten, kto otrzyma minimum czwórkę, spotka się z psychologiem, by później ruszyć na tydzień w Bieszczady. Procent zdawalności selekcji do AGAT-u jest różny, ale zbliżony do pozostałych jednostek specjalnych. Niektórzy z kandydatów czterokrotnie próbowali swoich sił - dowództwo AGAT-u nie zastrzegło bowiem, ile razy weryfikować będzie tego samego kandydata.
Jednostka Wojskowa NIL
Schemat jest ten sam: wypełniona ankieta, rozmowa wstępna, weryfikacja psychologiczna i egzamin ze sprawności fizycznej. Warunkiem dopuszczenia do niego jest przedstawienie zaświadczenia lekarskiego o braku przeciwwskazań do wzmożonego wysiłku.
Mężczyźni, którzy z wf-u uzyskają minimum 210 punktów, a kobiety 170 punktów, przechodzą do kwalifikacji końcowej. Polega ona na sprawdzeniu w ekstremalnych warunkach zachowania się kandydata, jego wytrzymałości oraz zdolności do współdziałania w grupie. Przy małej ilości snu i jedzenia sprawdzona zostanie odporność psychiczna i siła fizyczna. Kandydaci podczas selekcji zmierzą się w konkurencjach: marsz zespołowy, marsz indywidualny, będą musieli także odnaleźć wskazane przez instruktorów punkty terenowe.
Pierwszeństwo w naborze do jednostki NIL mają żołnierze z jednostek rozpoznawczych, powietrznodesantowych lub desantowo-szturmowych. Chodzi o to, by żołnierze WS potrafili wykonywać skoki ze spadochronem.