Jak zmienił się polski Kościół od śmierci Jana Pawła II?
Czy pamiętamy o Janie Pawle II, czy tej pamięci nie przyćmiewa papież Franciszek i czy rzeczywiście przeżywamy kryzys wiary? O tym rozmawiamy z ks. Janem Drobem, przewodniczącym Fundacji "Dzieło Nowego tysiąclecia" oraz stypendystami Fundacji. - Może i mniej ludzi chodzi do kościoła, ale więcej przyjmuje komunię świętą, czyli wiara Polaków się pogłębia - mówi ks. Drob.
Mija dziewięć lat od śmierci Jana Pawła II i z każdym rokiem coraz mniej wiernych przychodzi 2 kwietnia na plac Świętego Piotra, by zapalić świeczki o 21.37, czy świat zapomina? Ks. Jan Drob, przyznaje, że następuje jakaś weryfikacja, ale to nie znaczy, że świat zapomina, bo akurat dzień śmierci nie musi być tym dniem pamięci. - To jest oczywiste, że czas robi swoje, ale świat pamięta - mówi ksiądz. I przytacza przykład Brazylii, dla której Jan Paweł II to wręcz Brazylijczyk. - Nie mierzmy pamięci ilością ludzi, którzy przyszli poklaskać, tylko ilością ludzi, którzy ufają, wierzą i modlą się o wstawiennictwo Jana Pawła - apeluje.
Swoistym potwierdzeniem tej pamięci, żywym pomnikiem i świadectwem na wieki, ma być tworzona duchowa księga Polaków. To jedna z inicjatyw przygotowująca Polaków do kanonizacji papieża Polaka, która odbędzie się 27 kwietnia. Na stronie iskramilosierdzia.pl przez niespełna kilka dni pojawiło się kilkadziesiąt tysięcy wpisów. I nadal spływają, również tradycyjną pocztą. - To są prośby, podziękowania, postanowienia, niektóre niezwykle wzruszające - mówi ks. Drob i zachęca do pisania, bo tym samym "budujemy duchową wspólnotę". Wpisy i listy, które trafią do Fundacji bądź na stronę, do 9 kwietnia, znajdą się w księdze, która powędruje do muzeum w Watykanie w formie mikrodruku. Przygotowane mają być jeszcze cztery kolejne księgi, które znajdą się w Częstochowie, Gnieźnie, Wadowicach i Centrum Opatrzności Bożej w Warszawie. - Piszmy - zachęca ksiądz, bo już nie będziemy mieli takiego człowieka, jak tam jest - wskazuje palcem w górę.
- Jest tam, ale i wciąż jest w nas - mówią stypendyści Fundacji a zarazem przedstawiciele tzw. pokolenia JP2, które jak podkreślają, nadal jest bardzo aktywne. - Jest aktywne i jest odczuwalne - mówi jedna z przedstawicielek, Martyna Boruszewska. Stypendyści sami wyszli z inicjatywą by przygotować Polskę i świat na wydarzenie z 27 kwietnia, czyli na kanonizację. - To my tworzymy żywy pomnik Jana Pawła II i chcemy głosić jego słowa, jego nauki. Jest dla nas autorytetem, chcemy pokazywać, ile można się od niego nauczyć - tłumaczy. A jak dodaje ks. Drob, jest to bardzo potrzebne. Coraz więcej, zwłaszcza młodych ludzi szuka wartości i nierzadko znajduje "oparcie" w różnych ruchach, niekoniecznie w Kościele. - Znajdują w internecie pseudoautorytety. Niestety, komunikacja globalna stworzyła przestrzeń również dla śmieci - zauważa ksiądz. Czyli te ruchy stały się swoistą "konkurencją" dla Kościoła? - Konkurencja względem Boga była zawsze, szatan. Nie ma półśrodków - odpowiada twardo.
Czy tę miłość do Jana Pawła II da się zaszczepić nowym pokoleniom? Jest pewna przeszkoda. Dzisiejsi nastolatkowie nie mieli więzi emocjonalnej z Janem Pawłem, tak jak ci którzy mogli uczestniczyć w spotkaniach, pielgrzymkach, czy też we mszy świętej z papieżem Polakiem. To już im nie było dane. Ale jest nowy papież, czy to pokolenie również szuka w nim autorytetu? - Zdecydowanie, młodzież zawsze poszukuje autorytetu - powtarza. A w tym przypadku, przy okazji planowanej pielgrzymki do Polski będzie również szansa na wytworzenie więzi emocjonalnej. - Polacy chcą zobaczyć Franciszka u siebie, tak jak z utęsknieniem czekali na Jana Pawła - mówi ksiądz. Pytanie czy z takim samym utęsknieniem?
Stypendysta Fundacji, Szymon Chrostowski mówi, że obu papieży nie da się porównać i jest to wręcz niesprawiedliwe. - Franciszek to papież naszych czasów, a Jan Paweł II był papieżem na miarę tamtych czasów, bez niego nie byłoby tej wolności, którą mamy dzisiaj i młodzież to wie, rozumie i czuje - przekonuje. Ale czy nieprawdopodobny entuzjazm, z jakim świat odbiera Franciszka, nie stwarza obawy, że nowy papież przyćmi pamięć o Janie Pawle II? - Ale nie da się tej pamięci przyćmić ze względu na różny czas, w którym przyszło im służyć. Papież Polak budował fundamenty, przełamywał pewne stereotypy, a teraz jest czas na Franciszka, to się doskonale zazębia - dodaje ks. Jan Drob.
Czasy się zmieniły, ale jak bardzo? Badania wskazują, że od śmierci Jana Pawła II spadła liczba powołań o połowę. - Jest mniej powołań, mniej kleryków, ale denerwuje mnie takie statystyczne upraszczanie - irytuje się ks. Jan Drob. W przypadku twierdzenia, że "zdecydowanie zmalała ilość osób chodzących do kościoła", dlaczego nie uwzględnia się faktu, że dwa miliony Polaków wyjechało z kraju za pracą? Tak samo w przypadku powołań, dlaczego nie uwzględnia się tego, że mamy niż demograficzny? Zdaniem księdza Droba procentowo raczej to się równoważy. Zwraca jednak uwagę, że więcej jest powołań tzw. spóźnionych. - Wiele osób decyduje się wstąpienie do seminarium już po studiach, czasem gdy już mają doktoraty, profesury - zauważa. Może to wynika z zagubienia i poczucia bezsensu życia? - Być może, ale to nie jest takie proste - mówi ksiądz i dodaje, że człowiek z natury jest osobą szukającą wartości. Inaczej jest w przypadku sióstr zakonnych, tych rzeczywiście o wiele mniej składa śluby. Tendencję ksiądz tłumaczy
tym, że typowe zajęcia pielęgniarskie, jak opieka nad starszymi ludźmi i chorymi to już nie jest domena sióstr, tylko w dużej mierze instytucji świeckich, więc tam kobiety z powołaniem mogą spełniać swoją misję.
Czyli nieprawdą jest twierdzenie, że Polska przeżywa kryzys wiary? Ks. Jan Drob zgadza się, że liczenie wiernych w ramach Instytutu Statystyki Kościelnej, wykazuje spadek. Przypomina jednak o czynnikach, które dotyczą każdej badanej sfery, jak wyjazdy Polaków za granicę. - Nie upieram się, że nie ma prawdy w tym, że mniej ludzi chodzi do kościoła, ale z drugiej strony nie fałszujmy tego obrazu poprzez nie uwzględnianie wymienionych czynników - podkreśla. Co ciekawe, pomimo że dominicantes, czyli liczba uczestniczących w kościele się obniżył, to kommunicantes, czyli przyjmujących sakrament, wzrósł i to znacznie. - To bardzo dobry znak, bo ludzie rozumieją słowa "to jest ciało moje, które za was będzie wydane". Ta wiara się pogłębia - mówi. Czy kanonizacja Jana Pawła II coś zmieni w Polakach? - Nic, bo dla nas już jest święty. Subito Santo, to nie było wołanie Polaków, to było wołanie świata - przypomina ksiądz. Na pewno przypomni nauczanie papieża Polaka. - Nie to co media robią, czyli skupiają się na
kremówkach - gani. Przy tej okazji, stypendyści Fundacji, swoją postawą chcą pokazać, że po pierwsze testament Jana Pawła wypełnia się, po drugie chcą odfałszować historię.
- Przestańmy zwracać uwagę na głupoty, przestańmy szukać dziury w samym sednie - nawołuje stypendysta Szymon Chrostowski. Zwraca uwagę na bezpodstawne stawianie tez, że w Polsce katolicyzm upada, że zamyka się kościoły, że z kościołów zacznie się robić dyskoteki wzorem zachodu. - To jest ukryty atak na Kościół propagowany przez media - podkreśla. - To jest zatrważające, że promuje się pewne postawy, antykościelny styl myślenia, a nikt nie chce zobaczyć, co jest w naszym społeczeństwie obecne, czyli ilość dobra wytworzonego przez stowarzyszenia i media katolickie. Nikt o tym nie mówi, a tam gdzie jest najtrudniej, w hospicjach, to siostry zakonne trzymają umierających za rękę - mówi Chrostowski.
Czyli nie jest "trendy" mówić dobrze o Kościele? - Dokładnie, zło się lepiej sprzedaje, zawsze tak było, ale obecnie mamy moment nasilenia - przestrzega, ale i dodaje optymistycznie, że dlatego tak ważny jest teraz moment kanonizacji, przypomnienia nauk i miłosierdzia Jana Pawła, bo "w tym możemy upatrywać jakąkolwiek nadzieję".
Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska