Jak zamknąć przeciwlotniczą lukę? MON ma plan
Zakup systemu przeciwrakietowego Wisła wzmocni zdolności operacyjne Sił Zbrojnych i kompetencje przemysłu. Jednakże, pewnym zagrożeniem jest opóźnienie dostaw systemu Wisła i Narew, powodujące "lukę" w możliwościach Sił Zbrojnych RP. Może ona jednak zostać uzupełniona przy wykorzystaniu rozwiązań opracowanych przez polski przemysł dla zestawów krótkiego i bardzo krótkiego zasięgu.
Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało na początku lipca o podpisaniu memorandum intencji, wyznaczającego wstępnie uzgodniony harmonogram zakupu systemu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego Wisła przez Polskę. Dokument nie jest prawnie wiążący ani dla Warszawy, ani dla władz USA, a jego realizacja jest warunkowana np. uzyskaniem przez rząd Stanów Zjednoczonych dalszych zgód czy pośrednio przebiegiem innych programów modernizacyjnych US Army.
Nowoczesny i perspektywiczny system obrony powietrznej
Jednakże, po pomyślnym wdrożeniu jego założeń Siły Zbrojne RP będą mogły uzyskać nowoczesny i perspektywiczny system obrony powietrznej (z modułem zarządzania obroną powietrzną IBCS), a przemysł - potrzebne technologie do uzyskania samodzielnych kompetencji, jeżeli chodzi o systemy obrony powietrznej.
To z kolei może mieć istotne znaczenie również dla drugiego programu obrony powietrznej - zestawów krótkiego zasięgu Narew. Resort obrony oficjalnie przyznaje, iż terminy dla obu programów są powiązane, w dużej mierze można więc założyć, że Narew ma być zdefiniowana przez przebieg programu Wisła. Ewentualne pozyskanie w ramach tego pierwszego technologii radaru czy nowoczesnej rakiety przechwytującej SkyCeptor przybliża do budowy Narwi jako krajowego systemu, i to ściśle współdziałającego z Wisłą.
Pewną wadą podpisanego przez MON dokumentu (częściowo wynikającą z przyczyn niezależnych od resortu) jest termin dostaw pierwszych zestawów. Mają one trafić do Polski do 2022 roku, kolejne baterie ze zintegrowanym SkyCeptorem - w następnych latach. Trudno więc przypuszczać, aby zestawy Narew bazujące na tej technologii zostały w większej liczbie wprowadzone wcześniej, niż około 2023-2025 roku.
To powoduje w zdolnościach Sił Zbrojnych niebezpieczną lukę, która jednak być może będzie mogła zostać "zamknięta" dzięki efektom wprowadzanych już bądź realizowanych prac rozwojowych, w szczególności dotyczących krajowych zestawów przeciwlotniczych bardzo krótkiego zasięgu oraz systemów dowodzenia, które można zintegrować również z zestawami przeciwlotniczymi krótkiego zasięgu. Z kolei opracowane przez przemysł środki wykrywania mogą także wskazywać cele wyrzutniom pocisków rakietowych krótkiego zasięgu.
Biorąc pod uwagę harmonogram wdrażania Wisły i Narwi można postawić tezę, że obrona powietrzna terytorium kraju w zakresie średniego zasięgu czy zwalczania pocisków balistycznych będzie musiała polegać na rozmieszczonych tutaj alarmowo przez sojuszników zestawach średniego zasięgu oraz nielicznych, pierwszych bateriach pozyskiwanych w programie Wisła. W większości będą to zestawy Patriot z sektorowymi radarami (inne systemy mogą nie być dostępne). Zarówno USA jak i Niemcy prowadziły ćwiczenia w celu umożliwienia zdolności szybkiego przerzutu baterii Patriot do Europy Środkowo-Wschodniej (w wypadku Republiki Federalnej - stworzono wspólną jednostkę podwyższonej gotowości, razem z Holandią).
Za zapewnienie osłony "niższych warstw" w takiej sytuacji odpowiedzialne będzie państwo przyjmujące, czyli Polska. O ile w zakresie bardzo krótkiego zasięgu podejmowane są dość szeroko zakrojone działania modernizacyjne mogące przynieść efekty w krótkim czasie (programy Piorun, Pilica i Poprad znajdują się już w fazie realizacji), to warstwa krótkiego zasięgu będzie musiała do wprowadzenia systemu Narew polegać na sowieckich systemach Kub (w Wojskach Lądowych) i Newa (w Siłach Powietrznych). Te zestawy pomimo stopniowej modernizacji realizowanej przez krajowy przemysł nie spełniają kluczowych wymogów współczesnego pola walki - są systemami jednokanałowymi, a używane w nich pociski mają mocno ograniczone możliwości zwalczania celów dynamicznie manewrujących.
Na zdjęciu: Samobieżny Przeciwlotniczy Zestaw Rakietowy Poprad
Jednocześnie ani USA ani np. Niemcy w zasadzie nie posiadają na obecną chwilę zdolności naziemnej OPL krótkiego zasięgu, z uwagi na wcześniejsze cięcia (dostępne są tylko systemy średniego, i bardzo krótkiego zasięgu).
Jest więc co najmniej wątpliwe, czy pierwszym bateriom Wisła, bądź też zestawom rozmieszczonym przez sojuszników będzie można zapewnić skuteczną osłonę "martwych pól" zestawów Patriot/Wisła, na przykład przed użyciem przez przeciwnika pocisków przeciwradiolokacyjnych. Ponadto, użycie zestawów średniego zasięgu do rażenia pocisków manewrujących czy bezzałogowców byłoby nieefektywne i narażało na zużycie pocisków przechwytujących. Brak zdolności efektywnej warstwowej, wielokanałowej obrony nawet najważniejszych obiektów mógłby mocno utrudnić prowadzenie operacji obronnej nawet przy pewnym wsparciu NATO.
Wyrzutnie mogą zostać wprowadzone wcześniej?
Polski przemysł obronny prowadzi prace nad technologiami przeznaczonymi do wykorzystania w zestawach przeciwlotniczych. Jak wskazywano wcześniej są one najbardziej zaawansowane w odniesieniu do systemów bardzo krótkiego zasięgu, jak Poprad. Na uzyskanie kompetencji do budowy pełnego systemu klasy Narew trzeba jeszcze poczekać kilka lat. Przy odpowiednim wykorzystaniu krajowych prac nad elementami systemu obrony powietrznej przeciwlotniczych pierwsze wyrzutnie mogą jednak zostać wprowadzone już wcześniej, i to bez wdrażania "obcego" dla Wojska Polskiego czy zupełnie nowego systemu dowodzenia, pozyskanego od kontrahenta zagranicznego.
Spółka PIT-RADWAR dostarcza już bowiem Siłom Zbrojnym RP zdolne do przerzutu stacje radiolokacyjne Soła, które zgodnie z danymi przedstawianymi publicznie przez producenta mogą wykrywać cele powietrzne na odległościach do 60 km. Na ukończeniu są też prace nad radarem Bystra, z materiałów filmowych udostępnianych wcześniej przez PIT-RADWAR wynika, że charakteryzują się zasięgiem do 80 km. Oba te systemy są przewidziane do współpracy przede wszystkim z bateriami bardzo krótkiego zasięgu (Poprad, Pilica). Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby mogły wskazywać cele również rakietom o nieco większym zasięgu, na przykład do 25 km.
Co więcej, równolegle z pracami nad zestawami Poprad czy armatami 35 mm prowadzono prace nad ich systemem dowodzenia. PIT-RADWAR przedstawił nawet koncepcję zintegrowanego systemu obrony powietrznej bardzo krótkiego zasięgu, łączącego: wyrzutnie Poprad, wozy dowodzenia, oraz armaty przeciwlotnicze 35 mm wraz z ich elementami dowodzenia i kierowania ogniem. Kontrakt na dostawy samych wyrzutni Poprad już został zawarty pod koniec 2015 roku, a cała architektura jest jeszcze dopracowywana.
"Sercem" systemu jest stanowisko dowodzenia baterii, które miałoby kierować zarówno zestawami 35 mm (za pomocą wozów kierowania ogniem WG-35), jak i wyrzutniami Poprad. Ten system mógłby być zintegrowany z wyrzutniami pocisków krótkiego zasięgu poprzez system dowodzenia i kierowania opracowany z wykorzystaniem elementów będącego na wyposażeniu Sił Zbrojnych RP systemu SAMOC. W ten sposób można by utworzyć dwuwarstwowy, zintegrowany system obrony przeciwlotniczej, zapewniający osłonę w zakresie krótkiego zasięgu przy pomocy pocisków nowej generacji.
Z wcześniejszych deklaracji producenta wynika, że architektura tego systemu dowodzenia została tak zaprogramowana, aby pozwolić na podłączenie nowych efektorów. Nic więc technicznie nie stoi na przeszkodzie, aby do zbudowanego w Polsce systemu dodać wyrzutnie rakiet o znacznie większych możliwościach bojowych. Nawet uwzględnienie w nowo budowanych bateriach ograniczonej liczby wyrzutni rakiet o zasięgu 20-25 km, na przykład dwóch (tyle będzie w litewskich bateriach NASAMS), przyniosłoby skokowy wzrost możliwości bojowych i pozwoliłoby w dużej mierze wesprzeć, czy zabezpieczyć zestawy średniego zasięgu od zagrożeń w zakresie 360 stopni.
Na zdjęciu: System Obrony przeciwpowietrznej NASAMS
Wykorzystując wielokanałowość nowego systemu uzyskano by możliwość zwalczania wielu celów jednocześnie w trakcie walki, a także na przykład, w trakcie manewrów baterii średniego zasięgu, czy osłony procesu rozmieszczenia wojsk sojuszniczych.
Jako przykłady można tutaj podać dwa systemy przeciwlotnicze, przeznaczone do wdrożenia w państwach NATO. Pierwszy to NASAMS z mobilną wyrzutnią NASAMS HML, opartą na wozie Humvee i przenosząca do sześciu pocisków rodziny AIM-120 AMRAAM. Te ostatnie znajdują się na uzbrojeniu polskich Sił Powietrznych, co w praktyce wyeliminowałoby potrzebę wdrażania zupełnie nowego pocisku.
Drugim jest europejski pocisk CAMM, który znajduje się w seryjnej produkcji i jest dostarczany Royal Navy, natomiast jego lądowa odmiana ma osiągnąć gotowość w 2019 roku. Przedstawiciele koncernu MBDA UK podkreślają, że charakteryzuje się on otwartą architekturą oprogramowania. Wyrzutnia z takimi pociskami mogłaby wykonywać zadania samodzielnie, wykorzystując własny sensor elektrooptyczny lub informacje o położeniu celów z zewnętrznego źródła.
Obydwie wymienione rakiety nie wymagają posiadania dedykowanego (specjalnego) radaru kierowania ogniem, a więc do wskazania celów mógłby posłużyć np. radar Soła lub Bystra. Jeżeli udałoby się zintegrować wyrzutnie z polskim (budowanym) systemem dowodzenia, to do pozyskania pozostałyby jedynie wyrzutnie wraz z pociskami i wyposażeniem dodatkowym (np. dedykowane wozy transportowo-załadowcze) - bez pozyskiwania całego zachodniego systemu dowodzenia, nie mówiąc o radarach.
Jak wspomniano wcześniej AMRAAM jest już na stanie Sił Powietrznych (niedawno zakupiono dodatkową partię), natomiast CAMM jest jednym z kandydatów do uzbrojenia okrętów nawodnych Marynarki Wojennej (Miecznik, Ślązak). W takim wypadku oba wymienione systemy rakietowe mogłyby być pozyskane do więcej niż jednego zastosowania w Siłach Zbrojnych RP, niezależnie od długoterminowego programu Narew.
Mniejsze możliwości bojowe
Potencjalnie istnieją również inne możliwości, o ile producent udostępni wyrzutnię wraz z pociskami o odpowiednich parametrach i będzie możliwa (z prawnego i technicznego punktu widzenia) jej bezpośrednia integracja z krajowym systemem dowodzenia. Wskazane byłoby jednak użycie rakiety kierowanej radarowo, a nie termicznie, gdyż w ciągu kilku lat krajowy przemysł może opracować pociski kierowane termicznie o nieco mniejszym zasięgu, będące potencjalnie uzbrojeniem tego samego systemu.
Oczywiście przygotowana w ten sposób bateria przeciwlotnicza będzie mieć mniejsze możliwości bojowe niż na przykład zestaw Narew w pełnym, docelowym ukompletowaniu. Będzie jednak mogła zostać dostarczona Siłom Zbrojnym RP znacznie wcześniej i po umiarkowanym koszcie. Takie zestawy mogłyby zostać zintegrowane np. z w bateriami Poprad na szczeblu dywizyjnych pułków przeciwlotniczych Wojsk Lądowych bądź też z bateriami armat 35 mm, jeżeli te ostatnie zostałyby zakupione przez MON.
Przy odpowiednim ukształtowaniu systemu dowodzenia i kierowania nowe wyrzutnie mogłyby też wykorzystać dane z radarów, które będą musiały zostać pozyskane dla zestawów Pilica, osłaniających bazy lotnicze.
Proces pozyskania zestawów Wisła i Narew będzie czasochłonny. Zgodnie z założeniami memorandum intencji podpisanego na początku lipca, pierwsze baterie średniego zasięgu mają osiągnąć gotowość w 2023 roku, a cały system co najmniej kilka lat później. Jednocześnie wiadomo, że w sytuacji Polski w pełni skuteczny będzie tylko warstwowy system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej.
Z tego też powodu powinno wziąć się pod uwagę wdrożenie pomostowej zdolności w zakresie zestawów krótkiego zasięgu. W wypadku dysponowania tylko nielicznymi (krajowymi i sojuszniczymi) zestawami średniego zasięgu możemy nie być zdolni do efektywnej osłony nawet obiektów i obszarów przyjęcia wojsk wzmocnienia NATO (np. baz lotniczych). A to zagraża funkcjonowaniu obrony Polski nawet w sytuacji otrzymania znacznego wsparcia od sojuszników.
Omawiane w artykule rozwiązanie pozwoliłoby na skrócenie czasu osiągnięcia wstępnej gotowości bojowej przez wielokanałowe systemy przeciwlotnicze krótkiego zasięgu. Jednocześnie jego koszt dla pułków przeciwlotniczych czy do osłony baz lotniczych byłby prawdopodobnie niższy niż na przykład "pilnego" pozyskania jednej eskadry myśliwców wielozadaniowych. Oczywiście lotnictwo i naziemna obrona przeciwlotnicza to wzajemnie uzupełniające się elementy i docelowo wszystkie one powinny zostać zmodernizowane, ale znacznie łatwiejsze jest uzyskanie wsparcia od sojuszników, jeżeli chodzi np. o wsparcie przez myśliwce wielozadaniowe (co wielokrotnie ćwiczono od 2014 roku) niż w wypadku naziemnej obrony przeciwlotniczej. Jednocześnie lotnictwo może nie być w pełni skuteczne bez nowoczesnej, warstwowej osłony baz.
Koncepcyjny pocisk PK-6
Wreszcie, polski przemysł (w tym na przykład zakłady Mesko) deklarowały możliwość opracowania w ciągu kilku lat nowego pocisku przeciwlotniczego o zasięgu około 10 km lub większym, naprowadzanego termicznie. Koncepcyjny pocisk PK-6 mógłby zostać zastosowany na nowo wprowadzanych zestawach Poprad (znacznie zwiększając ich możliwości bojowe) czy przy ewentualnej modernizacji systemów Osa. Jednocześnie mógłby zostać zintegrowany z nowymi wyrzutniami, przez co mogłyby z nich zostać odpalane zarówno pozyskane z zewnątrz rakiety kierowane radarowo krótkiego zasięgu, jak i tańsze polskie pociski naprowadzane termicznie. A to jeszcze bardziej zwiększyłoby elastyczność zastosowania dolnego piętra polskiej "tarczy".
Przyjęta przez MON koncepcja wdrażania zestawów Wisła i Narew zakłada pozyskanie dla Polski nowoczesnego, perspektywicznego systemu obrony powietrznej i kompetencji przemysłowych. "Ceną" za to jest jednak odsunięcie wdrażania go w czasie, co wynika również z przebiegu prac nad jego elementami w USA (np. IBCS). Prace prowadzone przez przemysł nad elementami systemu krótkiego zasięgu dają jednak szanse budowy własnego rozwiązania pomostowego jeszcze przed wdrożeniem docelowego systemu Narew, oczywiście z koniecznością pozyskania rakiety od kontrahenta zagranicznego.
Zintegrowanie polskich radarów, i zestawów bardzo krótkiego zasięgu oraz pocisków rakietowych krótkiego zasięgu, pozwalających razić cele na odległościach 20 i więcej km może zwiększyć ich szanse eksportowe. W podobny sposób uzyskanoby krajowy system przeciwlotniczy koncepcyjnie zbliżonego do popularnego niemieckiego SkyShield (z armatami 35 mm i pociskami Aspide/Spada), zintegrowany z samobieżnymi wyrzutniami rakiet, z perspektywami modernizacji i dalszego rozwoju włącznie z integracją z innymi komponentami systemu obrony przeciwlotniczej.
To mogłoby wzbudzić zainteresowanie użytkowników eksportowych, tym bardziej że po aneksji Krymu naziemna obrona powietrzna znów znajduje się w centrum zainteresowania wielu państw, o czym świadczą kroki podejmowane choćby przez kraje bałtyckie czy państwa Grupy V4. Jednocześnie nie wszystkie państwa mogą być zainteresowane pozyskiwaniem pełnego systemu krótkiego zasięgu, podobnego do docelowego systemu Narew, ze względu na koszt podobnych rozwiązań.
Jakub Palowski, Defence24.pl
Śródtytuły pochodza od redakcji.