Drony na wojnie z Rosją. Ekspert: Za 500 dolarów masz każdego typu żołnierza
W premierowym odcinku nowego programu "Żeby wiedzieć" Paweł Pawłowski rozmawiał z Piotrem Mitkiewiczem, polskim ochotnikiem, który walczył w armii ukraińskiej. Rozmówca WP opowiedział o swoich doświadczeniach na froncie i używaniu dronów przeciwko Rosjanom.
- Bez pilotów dronów front ukraiński by się rozleciał. Wracam do tego, "to można odbudować". Stracisz czołg, nie odbudujesz go, nie zamówisz nowego. Nawet jeżeli go zamówisz, masz pieniądze, to on przyjedzie za pięć lat. Dzięki temu, że ci operatorzy drona, są pięć, siedem kilometrów dalej, tworzą taką przestrzeń trójwymiarową...Na pierwszej linii frontu jest kilku chłopaków z piechoty, którzy póki siedzą na pozycji, to ta pozycja jest nasza. Ten pilot drona jest odsunięty, musi mieć bezpieczną pozycję - tłumaczył żołnierz.
Podczas korzystania z dronów, ważne jest zarządzenie energią, stacji zasilających, generatorów prądu. Czym zajmował się Mitkiewicz, jako operator drona na froncie? - Latałem na dronach uderzeniowych. Miałem za cel likwidację określonego celu, zniszczenie dobrej obrony pozycji rosyjskiej, zniszczenie transformatorów, próba rozminowania jakiegoś pola - wyliczał rozmówca. Dlaczego drony są aż tak ważne w trakcie wojny? - Drony mają olbrzymie możliwości. Za 500 dolarów masz każdego typu żołnierza, który potrafi latać i nie szkoda jego życia, bo to jest elektronika - dodał ekspert. Cały odcinek obejrzysz na YouTubie.