Jak przetrwać nie rządząc?
Przetrwać nie rządząc. To nie przywoływanie chińskiego zalecenia "wu wei", dawanego cesarzom i uczącego jak nie działać, a mimo to zachować prestiż. A nie działać dlatego, że nie należy zakłócać naturalnego biegu rzeczy zmierzającego do równowagi. To tytuł całkiem współczesnej książki Di Palmy o polityce.
19.11.2009 | aktual.: 19.11.2009 07:32
Di Palma koncentruje się na systemie partyjnym i pokazuje, jak nadmierna polaryzacja i niezdolność do współpracy prowadzi do ideologicznej polityki, oderwania od rzeczywistości i zanikania poczucia odpowiedzialności za realne problemy. Do jego analizy można dodać (skupiając się na "przetrwaniu", a nawet - utrzymywaniu, jak u nas, wysokich notowań partii unikającej rządzenia) szereg dalszych mechanizmów. Po pierwsze - skuteczne zablokowanie przez rządzących "efektu tunelowego", gdy poprawa sytuacji pewnych grup podnosi aspiracje innych. U nas władza wręcz eksponuje własne ograniczenia i słabość, aby pokazać, że nic prawie nie może i obniżyć w ten sposób oczekiwania obywateli. Po drugie - utrzymywanie przekonania, że mimo problemów zbiorowych wciąż otwarte są szanse na sukces indywidualny. Choćby przez emigrację. To też zmniejsza społeczną presję na zmianę. I władza trwa, nie rządząc.
Takiemu nie-rządzeniu towarzyszą liczne deformacje demokracji, choć w krajach należących do Unii trudno sobie wyobrazić jej upadek i przejście do rządów autorytarnych. Wśród owych deformacji należy wymienić oligarchizację partii; plebiscytarne głosownia na osobę przywódcy, a nie - weryfikowane lokalnie programy; stopniowy rozwój korporatyzmu z negocjacyjnym ustalaniem przywilejów dla poszczególnych grup w zamian za poparcie; kryzys demokratycznego społeczeństwa, cechującego się apatią i przejmującego od rządzących cynizm i brak szacunku dla dobra wspólnego.
W Republice Weimarskiej (1919-1932) niezdolność do skutecznego rządzenia doprowadziła do utraty wiary rządzących w samych siebie (i w demokrację) i dobrowolnego przekazania władzy nazistom gotowym do stosowania ekstra-legalnych metod. Walnie przyczynili się do tego niemieccy komuniści, którzy współpracowali z nazistami w destabilizacji (wspólny strajk). A z drugiej strony - nie bronili demokracji, twierdząc, że dojście nazistów do władzy to - z perspektywy klasowej - ciągłość, bo dalej są to rządy burżuazji. Mniej doktrynerstwa i więcej odpowiedzialności mogło zmienić historię. Dziś może nie jest tak dramatycznie, ale więcej współpracy w rozwiązywaniu problemów i poważna debata na pewno stworzyłaby nową jakość rządzenia.
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski