Jak PKN Orlen z Petrovalem pertraktował
Podstawowym wątkiem zeznań b. wiceprezesa PKN
Orlen ds. ekonomiczno-finansowych Jacka Strzeleckiego, który stanął przed sejmową komisją śledczą, były negocjacje i zawarcie kontraktu na dostawy ropy do PKN Orlen w grudniu 2002 r. z firmą Petroval, która była agentem handlowym rosyjskiego Jukosa.
W jego ocenie zarząd PKN Orlen dołożył należytej staranności przy zawieraniu kontraktów na dostawę ropy do koncernu. Firma nie poniosła żadnych strat ze względu na zerwanie dostaw ropy przez spółkę Petroval - powiedział sejmowej komisji.
TRwała zmowa milczenia
Zaznaczył, że ze względu na arbitraż między PKN Orlen a Petrovalem - agentem handlowym rosyjskiego Jukosu, nie może odpowiedzieć na wszystkie pytania w jawnym trybie. Nie ustalono jeszcze terminu zamkniętego przesłuchania.
Strzelecki przypomniał, że kontrakt z Jukosem był negocjowany w grudniu 2002 roku po tym, jak trwała "zmowa milczenia" innych dostawców (oprócz J&S) na zaproszenie do przetargu na dostawy ropy. Przypomniał też, że rozmowy toczyły się w sytuacji przed spodziewanym atakiem na Irak.
W lipcu 2002 roku PKN Orlen skierował ofertę przetargową na zapewnienie dostaw ropy do 6-7 koncernów i polskiego Ciechu. Jedynie spółka J&S, której poprzedni kontrakt wygasał z końcem 2002 r., odpowiedziała na to zaproszenie. Dlatego 6 grudnia 2002 roku zespół, którym kierował ówczesny prezes PKN Zbigniew Wróbel, zdecydował o podjęciu bezpośrednich rozmów z Jukosem. Do takich rozmów doszło po 14 grudnia.
Przedstawiciel Jukosu spał na stole
Negocjacje trwały trzy dni i dwie noce - podał Strzelecki. PKN Orlen podpisał 22 grudnia 2002 r. kontrakty na dostawę ropy z Petrovalem i J&S.
Strzelecki ujawnił, że początkowo kancelaria prawna, która doradzała przy zawieraniu kontraktu z Petrovalem, wskazywała na rożne błędy, w związku z czym oświadczył przedstawicielom Petrovalu: "nie podpiszę".
Strzelecki przyznał, że między godziną 22 a 5 nad ranem w nocy z 21 a 22 grudnia 2002 r., w negocjacjach nastąpił impas. W tym czasie - jak powiedział - na jakiś czas zdrzemnął się na krześle, a przedstawiciel Jukosu Michaił Brudno - spał na stole.
Potem jednak kancelaria dała rekomendacje, co do "akceptowalności" kontraktu i dzięki temu został on podpisany - przekonywał Strzelecki. Powiedział, że nie był świadkiem, ani nikt mu o tym nie powiedział, iż Brudno zmienił decyzję po odebraniu telefonu od "człowieka imieniem Jan". Pytający o to Zbigniew Wasserman tłumaczył wcześniej, że prawdopodobnie chodziło o telefon od Janusz Szuma - obecnie przedstawiciela Jukosu w Polsce, że można zakończyć negocjacje.
Kontrakt z PKN Orlen gwarancją na kredyt dla Jukosu
Według świadka, podczas negocjacji kontraktu z Jukosem w grudniu 2002 r. Rosjanie wskazali spółkę Petroval zarejestrowaną w Szwajcarii jako swojego agenta wytypowanego do transakcji na dostawy ropy dla PKN Orlen. Zarząd koncernu uzyskał informację od firm doradczych, że Jukos ma ponad połowę udziałów Petrovalu.
Strzelecki zaznaczył, że wtedy Zarząd koncernu nie dowiedział się kim są pozostali - mniejszościowi udziałowcy, bo szwajcarskie prawo to uniemożliwiło. Dopiero w czerwcu i lipcu 2003 r. świadek dowiedział się więcej o spółce Petroval, i o tym dlaczego Jukos wyznaczył ją do zawarcia kontraktu. Później dowiedział się, że spółka i sam kontrakt z PKN Orlen są gwarancją dla grupy 5 banków, która udzieli Jukosowi kredyt 1-2 mld dol. na połączenie Jukosu z innym koncernem rosyjskim Sieb-Nieftem. Taki kredyt został udzielony - poinformował Strzelecki.
Poseł Antoni Macierewicz (RKN) po posiedzeniu zapowiedział złożenie do prokuratury wniosku o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niegospodarności przez b. wiceprezesa Strzeleckiego. Macierewicz uważa, że brak gwarancji bankowych na kontrakt z Petrovalem był złamaniem podstawowych reguł gospodarczych.
Przed komisją Strzelecki tłumaczył, że ważniejsza była generalna gwarancja Jukosu na dostawy ropy, a nie gwarancje bankowe pośrednika.
Kapitał nie ma znaczenia
B. wiceprezes powiedział, że był w październiku 2004 r. w biurze spółki Petroval w Genewie. Spotkał się tam z szefem spółki i uzyskał zapewnienie, że kontrakt z PKN będzie dotrzymany i realizowany. Powiedział, że nie wie od kiedy działa to biuro i dlaczego w kontrakcie z PKN Orlen jako adres Petrovalu podano skrzynkę pocztową w Genewie.
Powiedział, że - jego zdaniem - spółka Petroval, ze względu na duży udział w rynku dostaw ropy w różnych krajach, dysponuje odpowiednimi środkami, by pokryć zobowiązania z tytułu wstrzymania dostaw ropy do Polski. W ocenie Strzeleckiego, nie ma znaczenia to, że jej kapitał akcyjny wynosi jedynie 250 tys. franków szwajcarskich, czyli ok. 600 tys. polskich złotych.
Strzelecki ocenił, że kontrakt z Petrovalem, który podpisał b. prezes PKN Zbigniew Wróbel, był korzystniejszy w porównaniu z umową z J&S, która wygasała w 2002 roku. Powiedział też, że do tej pory nie widział przygotowywanego kontraktu na dostawy ropy z J&S, który miał zamiar podpisać Andrzej Modrzejewski. "O tym, że był szykowany kontrakt z J&S dowiedziałem się dopiero z obrad komisji" - dodał.
Strzelecki oświadczył, że ówczesny p.o. szefa UOP Zbigniew Siemiątkowski w latach 2002-2003 nie przestrzegał go przed podpisaniem kontraktu z drugim z kontrahentów PKN - J&S. Dodał, że nie otrzymywał też nigdy, ani od skarbu państwa, ani od Nafty Polskiej, jakichkolwiek "wskazań w sprawie oprotestowania, czy wotum separatum dla kontraktu". Jak dodał, jeśli by się pojawiły takie głosy, to by znaczyło, że ktoś posiada informacje, które mają np. służby specjalne.
Szukano bezpartyjnego fachowca
Strzelecki powiedział, że nie znane są mu przypadki korupcji J&S w stosunku do pracowników PKN Orlen. Pytany podkreślił, że pozytywnie ocenia współpracę płockiej spółki z firmą J&S.
Strzelecki został wiceszefem koncernu w lipcu 2002 r. Został odwołany ze stanowiska w październiku 2004 roku wraz z innymi członkami zarządu - wiceprezesem Sławomirem Golonką i członkiem zarządu Krzysztofem Kluzkiem. Strzelecki w zarządzie PKN Orlen kierowanym przez Zbigniewa Wróbla był wiceprezesem odpowiedzialnym za sprawy ekonomiczno-finansowe koncernu. Reprezentując PKN zasiadał m.in. w Radzie Nadzorczej włocławskiego Anvilu, produkującego chemikalia.
Powiedział, że do PKN Orlen nie trafił z politycznej rekomendacji ówczesnego premiera Leszka Millera. "Szukano bezpartyjnego fachowca" - mówił Strzelecki. Dodał, że "być może był aspekt łódzki, bo chciano pokazać, że osoby z Łodzi mają swoją szansę w Warszawie".
Ta epoka jest zamknięta, panie Giertych
Podczas przesłuchania pytania do świadka, zadawane przez Romana Giertycha (LPR) wywołały reakcję Andrzeja Celińskiego (SdPl). Zarzucił on Giertychowi, że pytając świadka nie chce uzyskać odpowiedzi, a tylko polityczny efekt. Według posła Socjaldemokracji, Giertych przerywa świadkowi odpowiedź zadając następne pytania, w których zawiera odpowiedź.
W tej sytuacji Giertych prosił o interwencję przewodniczącego komisji Józefa Gruszkę (PSL), by ten umożliwił mu dalsze zadawanie pytań. Powiedział też, że zachowaniem Celińskiego powinno zająć się prezydium komisji. Celiński oświadczył: "Jeśli pan zdobędzie władzę i pozbawi ten kraj prawa, to będzie pan robił, co się panu żywnie podoba. Mam nadzieję, że pan tego kraju nie podbije, mam nadzieję, że ten kraj się przed panem obroni. Że w tym kraju ta epoka jest zamknięta, panie Giertych".
Komisja wezwała na świadka b. ministra skarbu Emila Wąsacza. Posłowie chcą wyjaśnić, jak doszło do tego, że na posiedzeniu zarządu Nafty Polskiej w Londynie, a nie w kraju ustalił cenę akcji PKN Orlen i wielkość puli akcji dla inwestorów krajowych i zagranicznych. Chcą też podjęcia śledztwa w sprawie zbyt niskiej wyceny PKN Orlen przed prywatyzacją.