Jak PiS kompletuje kadry
Minister środowiska Jan Szyszko nie odwoła
oskarżonego w dwóch sprawach karnych szefa swojego gabinetu
Konrada Tomaszewskiego, bo ceni jego kompetencje. Ministra
krytykuje Andrzej Lepper - pisze "Gazeta Wyborcza".
W skierowanym do "Gazety Wyborczej" oświadczeniu minister Szyszko stwierdził: "Do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia sądowego podobnie jak każdą osobę bez orzeczenia wyroku, również i pana Konrada Tomaszewskiego będę traktował jako osobę niewinną".
Wczoraj "Gazeta Wyborcza" napisała, że Tomaszewski zasiada na ławie oskarżonych w dwóch sprawach karnych. Obydwie są związane z pełnioną przez niego za AWS funkcją dyrektora Lasów Państwowych.
Po artykule "Gazety Wyborczej" Tomaszewski oddał się do dyspozycji ministra. Przełożony go nie zwolnił, bo "podtrzymuje swoje zaufanie do szefa gabinetu politycznego i oczekuje na orzeczenie sądu".
W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Tomaszewski dwukrotnie skłamał. Początkowo zaprzeczał, że jest skoligacony z braćmi Kaczyńskimi. Nie chciał się też przyznać do organizowania im spotkań z leśnikami w trakcie ostatniej kampanii wyborczej.
Sprawy nominacji Tomaszewskiego nie chciał komentować wczoraj premier Kazimierz Marcinkiewicz, a Jarosław Kaczyński, szef PiS, jest na urlopie.
- Dziwię się władzom PiS, że dopuściły do tej nominacji - stwierdził Andrzej Lepper. - To nie jest dobry początek rządów IV RP, gdy oskarżony w sprawie karnej zostaje szefem gabinetu ministra.
Po sobotnim tekście "Gazety Wyborczej" Janusz Gałęziak nie będzie wiceministrem pracy. Premier Kazimierz Marcinkiewicz cofnął mu nominację na to stanowisko, zanim mu ją wręczył.
Dziennik opisał, jak Gałęziak dorabiał do pensji, kiedy był już wcześniej wiceministrem pracy w rządzie Jerzego Buzka. Zatrudniła go wtedy jego żona Alicja Gałęziak w Policealnej Szkole Pracowników Pomocy Społecznej w Gdańsku, której była dyrektorem. Żona podpisała z wiceministrem umowę zlecenia na "przygotowanie i kserowanie materiałów dla uczestników szkolenia "Zadania pomocy społecznej po reformie administracyjnej kraju". Za tę pracę wiceminister dostawał 500 zł miesięcznie, choć w tym czasie szkolne ksero nie działało. Gałęziak zarabiał też w szkole na wykładach, w sumie w pierwszej połowie 1999 r. dorobił ok. 5 tys. zł. Te i inne nieprawidłowości w szkole napiętnowały służby kontrolne marszałka pomorskiego i Regionalnej Izby Obrachunkowej w Gdańsku. Alicja Gałęziak została ukarana - 2,5 tys. zł. (PAP)