Jak odpartyjnić Trybunał Konstytucyjny? Sposoby są dwa
- Trzeba skończyć z fikcyjnością tez o apolityczności Trybunału, ponieważ nigdzie na świecie sądy konstytucyjne nie są apolityczne - tłumaczy Wirtualnej Polsce dr hab. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Mimo to politycy ze wszystkich partii upartyjnienie wspomnianego organu przedstawiają w negatywnym świetle. Po zakończeniu sporu ws. wyboru sędziów Trybunału, można spodziewać się debaty dotyczącej jego odpolitycznienia. Czy jest ono możliwe i w jaki sposób powinno się to odbyć?
"Trybunał został upolityczniony", to hasło pada w ostatnich dniach z ust przedstawicieli wszystkich ugrupowań parlamentarnych. Prawo i Sprawiedliwość oraz Kukiz oskarżają o jego upartyjnienie Platformę Obywatelską i Polskie Stronnictwo Ludowe. PO, Nowoczesna i PSL ten sam zarzut kierują od wczoraj pod adresem PiS. Zdaniem posłów Ruchu Kukiza Trybunał Konstytucyjny jest upolityczniony od 26 lat, dlatego ugrupowanie to proponuje, aby parlament rozpoczął dyskusję o poważnej reformie organu zajmującego się rozstrzyganiem sporów konstytucyjnych.
- Chcemy zaproponować zmianę polegającą na tym, żeby Sejm wybierał sędziów TK większością 2/3 głosów - oświadczył Stanisław Tyszka z Ruchu Kukiza. Ugrupowanie to skierowało do laski marszałkowskiej projekt nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Warto odnotować, że Kukiz'15 proponuje jeszcze drugie rozwiązanie, które może odpartyjnić Trybunał. - Sędziów powinni wybierać wszyscy obywatele w wyborach powszechnych - tłumaczy Wirtualnej Polsce poseł Ruchu, Piotr Apel. Czy są to rozwiązania, które sprawią, że Trybunał stanie się apolityczny?
- Ten pomysł wydaje się racjonalny - tak projekt nowelizacji ustawy autorstwa Ruchu Kukiza ocenia dr hab. Chwedoruk. Zdaniem politologa UW jedynym miejscem do zwiększenia konsensualności w polityce jest Sejm. - Sędziowie Trybunału staną się osobami ponad podziałami, jeśli ich wyboru będzie dokonywała izba niższa większością głosów, dwie trzecie lub trzy piąte. To rozwiązanie sprawi, że między największymi ugrupowaniami będzie musiało dochodzić do porozumień - tłumaczy rozmówca WP. I dodaje, że w podobny sposób sędziowie organu rozstrzygającego spory konstytucyjne są wybierani na Węgrzech.
Do pomysłu Ruchu Kukiza z dużą ostrożności podchodzi natomiast dr Grzegorz Balawajder. Zdaniem politologa Uniwersytetu Opolskiego to rozwiązanie wcale nie doprowadzi do odpartyjnienia Trybunału Konstytucyjnego. - Nie uniknęlibyśmy elementu poparcia przez partię. Intencja idzie w dobrym kierunku, ale z drugiej strony byłoby widoczne to, że partie musiałby się dogadać między sobą. To mogłoby odbywać się na zasadzie parytetu. Jedni wprowadzaliby do TK więcej swoich kandydatów, inni mniej, ale wszyscy pochodziliby z politycznego nadania. To nie uwolniłoby TK od upartyjnienia - uważa dr Balawajder. W jego ocenie to rozwiązanie jest dobre pod warunkiem, że uda się wypracować konsensus, co w polskich realiach politycznych może być trudne do osiągnięcia. - Co w sytuacji, gdy partie nie dojdą do porozumienia i nie powołają żadnego sędziego? - zastanawia się politolog UO.
Ruch Kukiza proponuje również, aby sędziów Trybunału Konstytucyjnego wybierać w wyborach powszechnych. - Pomysł populistycznie bardzo fajny, ale kłopotliwy do realizacji - tłumaczy dr Balawajder. Zdaniem politologa UO wyborom na sędziego TK towarzyszyłaby niska frekwencja, co obniżyłoby rangę Trybunału. - Dla przeciwników jego decyzji byłby to pretekst do negowania. Powołując się na niską frekwencję, mogliby zarzucać sędziom Trybunału, że nie posiadają oni wystarczającej legitymacji społecznej - tłumaczy rozmówca WP.
Idee wyłaniania sędziów Trybunału w wyborach powszechnych krytykuje również dr hab. Chwedoruk. - Bardzo łatwo byłoby o tabloidyzację tego organu. Mogłaby pojawić się grupa populistów, którzy chcieliby wprowadzić karę śmierci czy ucinania rąk złodziejom, co z pewnością spodobałoby się dużej części obywateli - tłumaczy politolog UW. Jego zdaniem wybory powszechne mają sens tylko w sprawach najważniejszych, jak np. konstytucja, wielkie reformy społeczne-gospodarcze czy umowy międzynarodowe. W przeciwnym razie, w bardzo krótkim czasie, o wszystkim zaczęłaby decydować wąska grupa obywateli. - Tak już się dzieje w przypadku budżetów partycypacyjnych. Decyzję podejmują tylko osoby, które mają czas i są zainteresowane sprawą - mówi Chwedoruk.
Eksperci z którymi rozmawiała Wirtualna Polska są zgodni w jednym - sędziów powinien wybierać Sejm. - Jest to dobre rozwiązanie dlatego, że wynika z kreacyjnej funkcji izby niższej, jako organu przedstawicielskiego wyłonionego w wyborach powszechnych. Sejm ma legitymację społeczną do tego, żeby powoływać przedstawicieli pozostałych organów. Każda inna forma powodowałby zarzuty o arbitralność - tłumaczy Balawajder.