Jak kochać, żeby nie było końca świata
Miłość drugiej osoby zmienia przeżywanie świata. A kiedy jest wzajemna, jawi się jako cud, niespotykany dotąd nigdzie i nie przeżywany jeszcze przez nikogo. Jednak nie tylko miłość obfitująca w dzieci ma prawo do publicznej obecności - czytamy w "Tygodniku Powszechnym".
03.11.2004 | aktual.: 03.11.2004 12:01
Rodzicielstwo daje człowiekowi szansę dopełnienia tożsamości psychoseksualnej, pełnego poczucia bycia kobietą, gdy zostaje się matką, lub mężczyzną, gdy zostaje się ojcem. Otwiera też perspektywę kolejnego kroku ku dojrzałości. Ale, niestety, nie gwarantuje ani dopełnienia tożsamości, ani dojrzałości.
Miłość takiego jak ja sam, jest przecież miłością lustrzanego odbicia siebie samego.
Kłopot w tym, że biologia nie daje i nawet nie poszukuje wyjaśnienia indywidualnego sensu życia pojedynczego człowieka. Każdy z nas musi go szukać sam, korzystając ze wskazówek rodziców, nauczycieli, wychowawców, katechetów, filozofów, myślicieli i artystów. Sens własnego istnienia można odnaleźć w miłości, otwarciu się i ofiarowaniu siebie innym.