Jak firma próbowała zaoszczędzić na pracownikach?
Agencja Pracy Tymczasowej Euro Assists zatrudniała pracowników na potrzeby zakładu Pudliszki SA w Międzychodzie. Nie zawierano jednak z nimi umów o pracę, a umowy cywilnoprawne. Firma oszczędzała na ZUS, a zatrudniani nie mieli prawa do urlopów, płatnych zwolnień lekarskich i pieniędzy za nadgodziny. W umowie mieli wpisane "do zakończenia prac".
Jedną z osób, które postanowiły walczyć o swoje prawa przed sądem jest Krystyna Bołka. Innych nie stać nawet na dojazdy. W międzychodzkim zakładzie przepracowała dwa lata. Przez dwa miesiące była pracownikiem Pudliszek, potem agencji Euro Assists. Zatrudniana była na umowę o dzieło albo na umowę-zlecenie.
– W umowach nie było wpisanych terminów – mówi Krystyna Bołka. – Nie można było nawet iść po zasiłek do pomocy społecznej, bo nie dawali zaświadczeń. Dokładnie 4 czerwca zeszłego roku Krystynie Bołek majstrowa powiedziała, że ze skutkiem natychmiastowym rozwiązują z nią umowę. Ta została bez środków do życia. Procederem uprawianym przez agencję Euro Assists zainteresowała się Okręgowa Inspekcja Pracy w Poznaniu. W imieniu dwustu osób, inspektor pracy wystąpił przeciwko Euro Assists do sądu o ustalenie stosunku pracy.
Przeciwko agencji pozew o dyskryminację wniosło też Stowarzyszenie Ogólnopolskiego Obywatelskiego Ruchu Obrony Bezrobotnych.
- Etatowi pracownicy Pudliszek otrzymywali brutto 10 zł za godzinę, a czasowi zaledwie 4 zł – mówi Alicja Bryzoń, pełnomocnik Powiatu Międzychodzkiego OROB. Po trwającym ponad rok procesie, obie strony w poniedziałek podpisały ugodę, na podstawie której Euro Asissts uznał stosunek pracy między agencją a zatrudnionymi i zaczęto wypłacać im odszkodowania.
– Traktujemy to w kategorii sukcesu – mówi Sławomir Włodarczak, inspektor OIP, występujący w imieniu pracowników. – Każda z tych osób dostanie po kilkaset złotych odszkodowania, a dla wielu z nich to niebagatelna kwota.
Anna Dolska, (Polskapresse)