Jak długo PiS może jeszcze rządzić? Ekspert: Moim zdaniem do połowy grudnia
- W mojej ocenie nie ma zagrożenia, że PiS nie odda władzy pokojowo - mówi prof. Mariusz Bidziński. Konstytucjonalista i wykładowca na Uniwersytecie SWPS w Warszawie dodaje: - Inaczej przemówi ulica.
Jeśli wyniki late poll się potwierdzą, to są dwie dobre wiadomości. Pierwsza dla wyborców PiS: partia Jarosława Kaczyńskiego może rządzić jeszcze maksymalnie do połowy grudnia. Druga dla wyborców opozycji: dostaną na Boże Narodzenie nowy rząd pod choinkę.
Jak PiS może – zgodnie z prawem – przedłużyć swoje rządy?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tryb 1. Prezydent desygnuje premiera
Prezydent RP Andrzej Duda zwołuje pierwsze posiedzenie nowego Sejmu i Senatu na dzień przypadający w ciągu 30 dni od dnia wyborów - nie później niż do 15 listopada.
Pierwsze posiedzenie Sejmu prowadzi marszałek senior – czyli najstarszy wiekiem parlamentarzysta.
Wtedy też wybiera się marszałka Sejmu.
- Na pierwszym posiedzeniu prezydent desygnuje nowego prezesa rady ministrów, czyli premiera nowego rządu. Ten desygnowany premier, według dotychczasowych zapowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, będzie z partii, która wygrała wybory, czyli z PiS. Zwyczaj jest jednak taki, że premierem zostaje kandydat z opcji politycznej mogącej stworzyć rząd – mówi prof. Mariusz Bidziński, konstytucjonalista z SWPS.
Nowo desygnowany premier ma 14 dni na stworzenie Rady Ministrów (rządu) i uzyskanie w Sejmie wotum zaufania bezwzględną większością głosów (czyli więcej głosów za niż suma głosów przeciw i wstrzymujących się).
Jeśli wskazany zostanie premier z PiS, to ten etap może trwać prawie do końca listopada. W tym czasie PiS może szukać sojuszników, którzy przejdą na stronę PiS. Będą oni potrzebni partii Jarosława Kaczyńskiego, bo, pomimo że odnotuje najprawdopodobniej najlepszy wynik wyborczy, nie będzie miała - również najprawdopodobniej - większości sejmowej. Może ich szukać wśród posłów np. Konfederacji, PSL czy Trzeciej Drogi.
Tryb 2. Premiera wybiera Sejm
Jeśli nowy premier nie uzyska wotum zaufania, wtedy czas na ruch Sejmu. To Sejm wybiera premiera oraz proponowaną przez niego Radę Ministrów. W tym przypadku wotum zaufania udzielane jest bezwzględną większością głosów.
- Prezydent ma wtedy obowiązek powołać nowego szefa rządu – mówi prof. Bidziński. - Mówi o tym artykuł 154 ustęp 3 Konstytucji RP. Jest tam wskazane, że prezydent powołuje prezesa rady ministrów. Nie, że "może powołać" czy że "ma prawo powołać". Powołuje. Gdyby tego nie zrobił, grozi mu Trybunał Stanu.
Tryb 3. "Rząd techniczny"
Jeśli jednak Sejm nie powoła nowego premiera, inicjatywa znów wraca do prezydenta. Wtedy Andrzej Duda sam desygnuje swojego kandydata na premiera. A ten powołuje tzw. rząd techniczny. W tym przypadku do jego akceptacji wystarczy zwykła większość głosów przy obecności co najmniej połowy posłów.
- Jeśli i to się nie uda, będą przedterminowe wybory – mówi prof. Bidziński. – Jednak przy tym układzie sił w nowym Sejmie, to nam nie grozi.
Rola Sądu Najwyższego
Czy jest prawdopodobne, żeby Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego unieważniła wybory?
Prof. Bidziński ocenia: - Sędziowie Sądu Najwyższego rozstrzygają protesty wyborcze i stwierdzają ważność wyborów. Aby stwierdzić nieważność wyborów, musiałoby dojść do zafałszowań na dużą skalę, np. masowego fałszowania kart wyborczych. Musiano by wykazać, że w jakimś obwodzie oddano 300 tysięcy głosów, z czego większość była nieważna czy sfałszowana. W każdej komisji byli obserwatorzy społeczni, więc nie sądzę, że do tego doszło.
Czy prezydent może sięgnąć po stan nadzwyczajny?
- W przypadku zagrożenie zewnętrznego czy napaści na Polskę prezydent, na wniosek rady ministrów może wprowadzić stan wojenny. Ale i tak wybory już się odbyły, więc nowy Sejm i Senat i tak zostałyby w końcu powołane już po zniesieniu stanu wojennego. "Wariant agresywny" jest więc zamknięty – tłumaczy prof. Bidziński.
Czy rząd może podejmować teraz decyzje?
Prof. Bidziński: - Dotychczasowy rząd funkcjonuje do czasu powołania nowego premiera. W tym czasie ma prawo podejmować decyzje. Na razie nie mamy parlamentu, a za chwilę nowy rok. Trzeba więc przyjąć nową ustawę budżetową. W mojej ocenie nie ma więc do przeciągać powołania nowego rządu.
Najbardziej realny scenariusz?
- PiS może przeciągać wybór nowego premiera najdalej do połowy grudnia, ale moim zdaniem już w drugim trybie uda się powołać radę ministrów i tu zabawa się kończy – mówi prof. Bidziński. – No, chyba że PKW ogłosi, że PiS zdobył 99 procent głosów. Ale wtedy przemówiłaby ulica i to by nie przeszło. Moim zdaniem PiS odda wkrótce władzę pokojowo.
Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski