ŚwiatJak Chiny zdobywają Azję Południowo-Wschodnią

Jak Chiny zdobywają Azję Południowo-Wschodnią

W ciągu zaledwie dwóch dekad Chiny stały się czołowym partnerem gospodarczym krajów Azji Południowo-Wschodniej, zwiększając swoje wpływy w tym regionie. Nieustanne próby wzmocnienia współpracy gospodarczej ze strony Chin mocno kontrastują ze stosunkiem Ameryki do tego regionu - pisze w komentarzu dla Project Syndicate Kent Harrington, były analityk CIA.

Jak Chiny zdobywają Azję Południowo-Wschodnią
Źródło zdjęć: © AFP | FREDERIC J. BROWN

10.08.2015 | aktual.: 10.08.2015 10:07

Trwają przygotowania do wrześniowej wizyty prezydenta Xi Jinpinga w Waszyngtonie, więc przedstawiciele obu krajów starają się wyciszyć różnice zdań na temat nadmiernych roszczeń terytorialnych Chin, wzmacnianych budową baz wojskowych na niezamieszkanych dotąd wyspach i atolach Morza Południowochińskiego. Ta dyplomatyczna deeskalacja po miesiącach wzajemnych oskarżeń i zawoalowanych pogróżek bardzo odpowiada przywódcom z Azji Południowo-Wschodniej.

Oczywiście nikt w tej części świata nie ignoruje strategicznych projektów Chin. Wydatki na obronność w regionie w ostatniej dekadzie wzrosły o ponad 50 proc., a na nową broń na kolejne pięć lat zarezerwowano około 60 mld dolarów, zwłaszcza na broń morską. Raport o strategii wojskowej opublikowany w maju przez Chiny, w którym podkreślano plany zwiększenia strefy obronnej kraju, tylko wzmógł obawy sąsiadów i przyczyni się do dalszego wzrostu wydatków wojskowych. Przywódcy w regionie przyjmują właśnie wysokich rangą przedstawicieli amerykańskiego wojska i producentów broni, by przekonać się, z jaką ofertą wiąże się "zwrot" Ameryki w stronę Azji.

Ale wyjąwszy nowe fregaty i gwarancje bezpieczeństwa, władze państw Azji Południowo-Wschodniej powstrzymują się przed zbyt silnymi reakcjami na morskie ambicje Chin. Rzeczywistość gospodarcza wymaga ostrożności.

Gospodarcza siła

W ciągu zaledwie dwóch dekad Chiny stały się czołowym partnerem gospodarczym krajów Azji Południowo-Wschodniej, zwiększając swoje wpływy w tym regionie. Nieustanne próby wzmocnienia współpracy gospodarczej ze strony Chin mocno kontrastują ze stosunkiem Ameryki do tego regionu.

Spójrzmy choćby na handel. Od 2000 r. handel dwustronny między Chinami i dziesięcioma członkami Stowarzyszenia Krajów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) wzrósł dziesięciokrotnie, z 32 mld dolarów do 350 mld w zeszłym roku, a w 2015 r. obroty z tego tytułu mogą osiągnąć nawet 500 mld dolarów. Kiedy Chiny stały się największym partnerem Azji Południowo-Wschodniej, Stany Zjednoczone spadły na czwarte miejsce, a łączna ich wymiana z krajami ASEAN w zeszłym roku sięgnęła tylko 206 mld dolarów.

Zważywszy na rosnące znaczenie ekonomiczne Azji Południowo-Wschodniej, konsekwencje tego trendu są niezwykle ważne. Państwa ASEAN mają łączny PKB na poziomie 2,4 bln dolarów, a ich gospodarki stają się coraz bogatsze, po części dzięki szybkiemu rozwojowi klasy średniej, wysoko wykwalifikowanych pracowników i coraz bardziej luksusowych rynków. Jeśli obecny trend się utrzyma, w 2020 r. wymiana handlowa Chin z krajami ASEAN może sięgnąć 1 bln dolarów.

Obraz inwestycji bezpośrednich - przepływów finansowych wspierających budowę fabryk, biur, magazynów, kopalni czy gospodarstw rolnych – wygląda równie niezwykle. Od 1995 do 2003 r. chińskie firmy zainwestowały w państwach ASEAN ledwie 631 mln dolarów, zaś w 2013 r. - już 30 mld dolarów. Choć Chiny są pod tym względem nadal daleko za Japonią, Europą i Stanami Zjednoczonymi, to mają potencjał, by je dogonić, bo przecież chińskie fundusze inwestycyjne rozglądają się coraz chętniej po świecie. Chińczycy inwestują w tym regionie w najrozmaitsze dziedziny, od rolnictwa po technologie informatyczne, oraz lokują swoje firmy w rozwiniętych i granicznych gospodarkach ASEAN.

Partnerzy Chin z Azji Południowo-Wschodniej nie mogą sobie pozwolić na ignorowanie tych działań. To jeden z powodów, dla których wszystkie dziesięć krajów należących do ASEAN zgłosiło się jako członkowie-założyciele organizowanego przez Chiny Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB), mimo sprzeciwu USA. Chiny, które obiecały 100 mld dolarów wstępnej inwestycji, chcą uczynić z AIIB rywala dla zdominowanego przez USA Banku Światowego i obiecują krajom Azji pomoc w zaspokojeniu ogromnych potrzeb infrastrukturalnych.

Wiodąca rola w regionie

Państwo Środka z pewnością ocenia, że ma do odegrania w Azji ogromną rolę. Ale na tym nie koniec. Na zeszłorocznym spotkaniu Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC) regionalni przywódcy postanowili rozpocząć prace nad wspieranym przez Chiny traktatem o wolnym handlu, który wyraźnie pomyślano jako kontrofensywę dla forsowanego przez prezydenta Baracka Obamę Partnerstwa Transpacyficznego, wykluczającego Chiny.

Niezależnie od tego, czy Xi zrealizuje swoje ambicje związane z wolnym handlem, nie ma wątpliwości, że Chiny są zdecydowane pogłębić więzy ekonomiczne z Azją i nie tylko. Państwo Środka obiecało około 60 mld dolarów na inicjatywę budowy nowego Jedwabnego Szlaku, który biegłby przez Azję Środkową oraz Morskiego Jedwabnego Szlaku, mającego łączyć Chiny z Azją Południowo-Wschodnią, Oceanem Indyjskim, Bliskim Wschodem, a w przyszłości również z Europą. Stany Zjednoczone tymczasem próbują zbudować wewnętrzną zgodę co do porozumienia handlowego.

Owszem, Chinom też nie wszystko się udaje. Odwołane projekty budowy kolei i hydroelektrowni w Birmie czy zamieszki w Wietnamie z powodu poszukiwania ropy przez Chińczyków na spornych wodach, to dowód na to, jaki sprzeciw potrafi wzbudzić ten kraj, który wciąż poszukuje nowych źródeł surowców naturalnych. Ale Chiny na pewno potrafią uczyć się na własnych błędach, a ich przywódcy mają jasną wizję, co przyniesie największe ekonomiczne korzyści w dłuższej perspektywie.

W czasie kiedy partyjne podziały osłabiają amerykańskie przywództwo, rosnące wpływy Państwa Środka w Azji Południowo-Wschodniej każą zadać pytanie: jeśli sytuacja na Morzu Południowochińskim niebezpiecznie się zaostrzy, to czy USA znajdą po swojej stronie sojuszników czy tylko chętnych do trzymania się płaszcza Wuja Sama?

Kent Harrington - były starszy analityk Centralnej Agencji Wywiadowczej, pracował jako oficer wywiadu w Azji Wschodniej i szef azjatyckiej komórki CIA; był również dyrektorem CIA ds. public affairs.

Źródło artykułu:Project Syndicate
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (81)