Jak Borusewicz "Międzynarodówkę" intonował
Gdański IPN zorganizował w Liceum Plastycznym
w Gdyni lekcję historii z okazji 30.rocznicy założenia na Wybrzeżu
Wolnych Związków Zawodowych, które poprzedziły "Solidarność". Jej
przebieg relacjonuje "Gazeta Wyborcza".
Uczniowie spotkali się z Andrzejem i Joanną Gwiazdami oraz Krzysztofem Wyszkowskim. Nie było innych członków WZZ - Lecha Wałęsy, Bogdana Lisa ani Bogdana Borusewicza. Obecnemu Marszałkowi Senatu poświęcono jednak znaczną część wykładu.
Borusewicz nam pomagał, miał dostarczać podziemne wydawnictwa, ale coś nie bardzo mu się to udawało, robił trudności. Potem się dowiedziałem, że on nie chciał, aby nam je dostarczano - twierdził Gwiazda. A Wyszkowski dodawał: KOR chciał kontrolować działalność całej opozycji. Borusewicz, jako ich przedstawiciel, miał kontrolować WZZ. Tyle że nasze cele były różne. KOR to była lewica, środowisko bolszewików. My chcieliśmy obalać komunizm, a oni go tylko reformować. Borusewicz na przykład na spotkaniach WZZ intonował "Międzynarodówkę".
Licealiści słuchali tego zdezorientowani, nie zadali żadnego pytania. Intencji prelegentów nie rozumieli też nauczyciele. Pan Borusewicz to nasz absolwent, bohater opozycji i gdańszczanin. Dlaczego próbujecie łączyć go tylko z warszawskim KOR? - pytała nauczycielka historii.
To dlatego, że jedna opcja, KOR, dorwała się do mediów i ma monopol na kreowanie autorytetów. Nam przez trzydzieści lat zamykano usta, określając jako oszołomów i wariatów. Historię trzeba napisać od nowa, a pani współczuję, że uczy tego przedmiotu - relacjonuje "Wyborcza" odpowiedź Gwiazdy.