Jagiełło i Długosz skonfrontowani
Posłowie Andrzej Jagiełło (dawniej SLD) i
Henryk Długosz (SLD) stawili się do Prokuratury Okręgowej
w Kielcach na konfrontacyjne przesłuchanie w związku ze
sprzecznymi wyjaśnieniami, które złożyli kolejno w środę i
czwartek jako podejrzani w tzw. aferze starachowickiej. Przed wejściem do prokuratury obaj posłowie powtórzyli dziennikarzom, że są niewinni.
08.08.2003 | aktual.: 08.08.2003 13:01
Nie wiadomo czego dotyczą sprzeczności. Według rzecznika prokuratury Bogdana Karpa, po konfrontacji prowadzący śledztwo zdecyduje o ewentualnym aresztowaniu Andrzeja Jagiełły. (Zgodę na zastosowanie tej sankcji wobec posła wyraził Sejm). Wobec pos. Henryka Długosza jako środki zapobiegawcze zastosowano poręczenie majątkowe w wysokości 20 tys. zł oraz zatrzymanie paszportów - prywatnego i służbowego.
Pierwszy do prokuratury przyjechał poseł Andrzej Jagiełło. Był w dobrym nastroju. Powiedział dziennikrzom, że niczego się nie obawia i nie wie, jakie są rozbieżności między zeznaniami jego i posła Długosza. Dodał, że w ostatnim czasie z nikim się nie kontaktował, by nie wzbudzać podejrzeń. Podtrzymał też, że jest niewinny, nikogo nie ostrzegał przed akcją policji, a jego zeznania są niezmienne.
Poseł Henryk Długosz także przekonywał, że jest niewinny i nie boi się konfrontacji. Również i on nie potrafił wskazać na różnice w zeznaniach obu posłów. Długosz dodał, że prokuratura nadal nie przedstawiła mu żadnego dowodu, że to on dzwonił do posła Jagiełły z informacją o akcji Centralnego Biura Śledczego w Starachowicach.
Prokurator zarzuca obu posłom, że działając "wspólnie i w porozumieniu", i w dodatku z jeszcze jedną co najmniej osobą, która ujawniła im tajne informacje, utrudnili postępowanie karne przez poinformowanie starosty starachowickiego o planowanej akcji Centralnego Biura Śledczego przeciw grupie podejrzanych o przestępstwa kryminalne. Naraziło to dwóch policjantów na niebezpieczeństwo.(iza)