Jadwiga Staniszkis: Trywialność?
Czy znajdzie się krąg osób, który porwie młodych ludzi? Pokaże, że Polska nie jest krajem banalnym? - zastanawia się w felietonie, pisanym dla Wirtualnej Polski prof. Jadwiga Staniszkis.
20.08.2014 | aktual.: 20.08.2014 09:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Ten kraj jest trywialny. Nie wzbudza marzeń". Takiego argumentu użył syn moich znajomych, zawiadamiając ich, że emigruje. Nie, nie bał się bezrobocia (jak - wg badania CBOS-u około dwie trzecie jego rówieśników). Męczy go pospolitość (a jest wykształcony na tyle dobrze, że wie, iż jest to nieodłączny skutek rozwoju zależnego w jakim ugrzęzła Polska), z histerycznymi ekscesami w sferze kultury (teatr!), też świadczącymi o popadanie w marazm, entropię, wtórność i gorączkowymi próbami reanimacji. Z konfliktami wokół spraw poważnych (np. miejsce religii) ale już traktowanymi i wyrażanymi w sposób wysoce niepoważny (osoba księdza Lemańskiego i jego retoryka).
Został wychowany (a urodził się już w pokomunistycznej Polsce) w przekonaniu, że o sukcesie decyduje indywidualnie wybrana strategia. Że żyjemy w "normalnym" kapitalizmie i przegrana to tylko wina danej osoby. Rodzice, sami zmęczeni bagażem solidarnościowej (i zdradzonej w nowej Polsce) retoryki nie mówili mu o ojczyźnie jako zadaniu, o odpowiedzialności za innych, o tym że gdy jest źle, należy coś z tym zrobić.
Pogarszający się poziom nauczania przedmiotów humanistycznych (nawet w jego, bardzo dobrej, prywatnej szkole) nie pozwolił mu dostrzec wyzwania, kryjącego się w polskiej historii. Gdy zawsze albo wyprzedzaliśmy, albo spóźnialiśmy się o fazę. Gdy w XVI-XVII wieku inni tworzyli silne, scentralizowane państwa, Polska stanowiła przykład struktury sieciowej, łączącej - przez traktaty i "unie" segmenty o odmiennej religii i kulturze (Prusy Książęce, Litwa, Ukraina).
Pozorna słabość państwa (bo było wciąż skuteczne w realizowaniu swoich celów) rekompensowała siła społeczeństwa politycznego. Ograniczonego do stanu szlacheckiego i regulowanego przez honor. Reformy - polityzacje innych stanów, unifikacja prawa i procedur (znosząca specyfikę reguł w poszczególnych segmentach państwa) paradoksalnie nie wzmocniły państwa (rozsadzanego z zewnątrz) ale podzieliły, jednolite dotychczas, społeczeństwo polityczne. Kontrreformacja z kolei, unieruchomiła ruch idei. I zwyciężając - wyrugowała napięcie które na Zachodzie spowodowało rozwój świeckich filozofii politycznych.
Teraz, nieskutecznie, próbujemy zbudować nowoczesne państwo. Rozbudowana armia urzędników (administracji centralnej i samorządowej) kosztuje ponad 100 mld złotych rocznie. Gdy inni w Unii stosują sieciowość (której kiedyś byliśmy pionierami) my - nieudolnie - centralizujemy i upartyjniamy państwo. Licząc na lojalność dzięki klientelizmowi i zastraszaniu.
Postawić Polskę na nogi - przez skok myślowy (w sposobie konceptualizacji siebie) i zmianę struktur, procedur i personelu - to zadanie dla dobrze wykształconych, młodych ludzi. Ale trzeba by to zadanie im powierzyć. Oddać im państwo, tak jak - od zera - budowano je po 1918 roku. Bo po 1989 był to strachliwy, zgniły kompromis z aparatem komunistycznym i kapitalistami politycznymi, głównie rodem ze służb.
Według badań młodzi nie wierzą w skuteczność narzędzi politycznych. Uważają partie za siedlisko miernot kierujących się osobistym interesem, ambicjami i resentymentem. Więc nie wejdą w "normalną" politykę. Czy znajdzie się krąg osób - też młodych - który ich porwie? Pokaże, że Polska nie jest krajem banalnym. I że wciąż są szanse na zbudowanie tu instytucji na miarę wyzwań? A to, że jest trudno i panuje marazm - to tylko czyni owo wyzwanie bardziej pasjonującym!
Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski