Jadwiga Staniszkis: to pogłębia zapaść demograficzną
Zbyt duża niepewność zabija racjonalność. Ryzyko, które towarzyszy rynkowi (i egzekwowaniu własnej wolności) da się oswoić, kalkulować, ograniczać – przez tworzenie dobrych instytucji i współpracę z innymi. A długotrwała niepewność niszczy fizycznie i psychicznie. Dzieli ludzi. Tworzy indywidualne poczucie winy: to ja sobie nie radzę! - pisze Jadwiga Staniszkis w felietonie dla WP.PL.
W czasie rządów Tuska ograniczano rynek (poprzez przywileje, ręczne sterowanie i stosowanie nadmiernych regulacji unijnych nie pasujących do naszej fazy rozwoju). Oparciem władzy jest klasa polityczna. Czyli – upartyjniony aparat państwa i management sektora publicznego. Utrzymywanie źle działającej administracji, brak strategii prowadzącej do rozwoju i wyzysk (na którego straży stoją instytucje państwa mające w założeniu pilnować prawa – w tym praw pracowniczych) to trzy aspekty tych – kosztownych dla Polski – rządów. Ponad 30 proc. stanowisk obsługiwana jest na podstawie umów terminowych.
Płaca minimalna to często marzenie, bo standardem staje się 150 godzin miesięcznie, na zawołanie, po dwa i pół złotego godzina. Dla emerytów, młodych i – zrozpaczonych. Za pierwszy miesiąc („na próbę”) z reguły nic się nie płaci, a drugiego miesiąca często nie ma. Związki (i jakakolwiek ochrona) są – teoretycznie – w tzw. Agencjach Pracy Tymczasowej. Ale już nie tam, gdzie się pracuje. Za to umowy managerskie są chronione podwójnie: podatek 19 proc., a po wygaśnięciu kontraktu okazuje się, że cały czas obowiązują również przywileje etatu. Taka „szafa dwudrzwiowa”, jak w początkach kapitalizmu politycznego.
Udział płac w polskim PKB systematycznie maleje i jest jeden z najniższych w UE: to syntetyczna miara sytuacji. A rozwój też wydaje się iluzją. Kosztowne i często nietrafione inwestycje (choćby w energetyce – ze względu na chaos i brak strategii) finansowane ze środków unijnych mechanicznie podbijają PKB . Ale bezpośredni wykonawcy bankrutują a zyski są transferowane zagranicę.
W nauce min. Kudrycka nie tylko systematycznie rozbija środowiska (można pracować tylko w jednym miejscu i tam dawać „uprawnienia” – niezależnie od osiąganych naukowych efektów), ale i upokarza. Pauperyzacja (dla młodych pracowników płaca minimalna to norma, a profesor to dwie płace minimalne) zachęca do kombinowania: (różne konsorcja czy dawanie uprawnień „na zakładkę”). To uzależnia i pozwala władzy lepiej kontrolować środowiska naukowe. A inteligenckość to przecież wolność, przygoda i poszukiwania. Karol Modzelewski dziś się żali w "GW" na upadek nauki. Ale co zrobił, aby to powstrzymać jako wiceprezes PAN?
Wszystko to zachęca młodych ludzi do emigracji. I pogłębia zapaść demograficzną. Taka powolna eksterminacja soft!
Jadwiga Staniszkis specjalnie dla WP.Pl