Jadwiga Staniszkis: odbudować republikanizm?
Co robić? Najpierw - przełamać obojętność wobec samego siebie. Obojętność która niszczy w nas tęsknotę do wydobycia z siebie czegoś więcej: wielkości i dobra. Każe zapomnieć że – jako Polacy – mamy wciąż dług u ofiar i bohaterów z przeszłości. A potem – przełamać obojętność wobec – konkretnego – innego.
16.06.2014 | aktual.: 16.06.2014 07:58
Codzienny dobry uczynek: ustąpić miejsca, pomóc przy wniesieniu wózka, zainteresować się zagubionym lub potrzebującym pomocy. Sprawdzić , czy kogoś takiego nie ma w naszym sąsiedztwie. Do dziś wyrzucam sobie, że nic nie zrobiłam (bo spieszyłam się i sama nie miałam pieniędzy) widząc niedawno na Dworcu Centralnym człowieka – zupełnie puste i bardzo błękitne oczy - (taki efekt daje np. nadmiar litu: czy był to wypisany z psychiatryka pacjent u którego – lekami wygaszono wszystkie emocje?). Stał przy Subwayu z kanapkami o nic nie prosząc. Czekając aż ktoś zwróci na niego uwagę.
Codziennie spotykam na dworcu takich ludzi. Udających, że czekają na pociąg. Mówiących do siebie. Grzebiących w śmietnikach. Istniejący kiedyś na dworcu WKD punkt św. Alberta został przez władze miasta zamknięty choć dla takich ludzi był jedynym oparciem.
Coraz częstsze są postawy: niech oni (wybrani przez nas politycy) zadbają o Polskę. Ja muszę zadbać o siebie i najbliższych. Ten egoizm (i obojętność) stały się nieodłączną cechą demokracji. Przekonanie, (czy tylko usprawiedliwianie własnej bierności) iż władze demokratycznie wybrane mają na uwadze dobro publiczne i my już nic nie musimy, splata się z odgórną demobilizacją. Władze zachęcają do bierności. Nie chcą zbiorowych żądań. Każde wspólne działanie w przestrzeni publicznej musi mieć zgodę administracji.
W tej sytuacji, choć dostrzegamy iż większości z nas, pojedynczo, trochę się poprawia, równocześnie widzimy – że Polska jako całość drepcze w miejscu. Coraz mniej nowoczesnych miejsc pracy, gorszy poziom edukacji, obniżenie standardów i dostępności w służbie zdrowia, zanik wielu działań które powinny pomagać najsłabszym. I coraz trudniej się buntować bo towarzyszy temu zarządzanie strachem. I brak zaufania – bo przy prawie – 20% bezrobocia (wliczając emigrację) każdy myśli o własnym przetrwaniu. A indywidualna wolność wciąż jest mierzona gotowością zapłacenia ceny z niezależność.
Wybór: czy produkować bezrobotnych humanistów (ale też – coraz częściej – bezrobotnych prawników i inżynierów), czy – dopasować edukację do rynku pracy w ramach rozwoju zależnego (potrzebującego głównie wykwalifikowanych robotników, logistyków niskiego szczebla kiedyś nazywanych magazynierami i gotowych na skrajny wyzysk sprzedawców)
jest z gruntu fałszywy. Nadmiar wiedzy rodzi bunt ale też – jest jedyną szansą na zmianę. Warunkiem jednak – odbudowanie w Polsce republikanizmu. Czyli – woli działania dla dobra wspólnego.
Prezes Kaczyński na spotkaniu promującym jego wywiad rzekę pt. "Czas na zmiany" (I wyd. 1993 rok!) zapowiedział że republikanizm stanie się głównym hasłem PiS-u. Replikowałam: najpierw ta partia musi sama się zmienić. Otwarta, pluralistyczna, tolerancyjna na inne poglądy, bez aparatu, który buduje wewnętrzne frakcje (przygotowując się na sukcesję) i nie dba o zwycięstwo. Konieczna jest zmiana polityki informacyjnej PiS-u: profesjonalizm, koniec frazesów i – więcej pozytywnego przekazu. Z mówieniem ludziom, że mogą (i powinni) więcej!
Dobrym wzorem może być fińska Narodowa Koalicja, której szef, Aleksander Stubb został właśnie premierem. Jest konserwatywny i zarazem nowoczesny. To on chciał wprowadzić do traktatu Lizbońskiego traktowanie procedur jako źródła wiedzy, z równoczesnym obowiązywaniem dwóch odmiennych zasad ważenia głosów (pierwiastek z liczebności i podwójna większość), co pozwoliłoby precyzyjniej pokazać konflikty wewnątrz UE.
Konsolidacja PiS-u (i jego powrót do władzy po wyborach parlamentarnych) jest konieczny, choćby w świetle opublikowanych przez "Wprost" quasi-mafijnych rozmów Nowak-Parafianowicz (były szef skarbówki, a dziś wiceprezes PNiPG) czy namawianie prezesa NBP Belki do omijania prawa przez ministra Sienkiewicza (w obecności Cytryckiego).
Jedynym pozytywnym bohaterem tych nagrań okazuje się minister Rostowski: nic więc dziwnego że nie było dla niego miejsca w rządzie Tuska a "układ" nie poparł go w kampanii do Europarlamentu.