Jadwiga Staniszkis: gdzie są w UE rezerwy rozwoju?
Ekonomiści alarmują: już nie w dalszej liberalizacji handlu. Bo korzyści jakie odniosły bardziej efektywne gospodarki łączyły się z obniżeniem potencjału wytwórczego krajów mniej rozwiniętych. I stopniowym ograniczaniem ich chłonności na dalszy import – także ze względu na niskie dochody. A - łatwe początkowo – korzyści ze zdobywania nowych rynków w krajach o niskim i średnim poziomie rozwoju spowodowały, ze Europa Zachodnia wytraciła impet innowacji. Także dalsze rozszerzenie wspólnej waluty nie jest taką rezerwą: obecny kryzys pokazuje, że nie towarzyszy temu realna konwergencja ekonomiczna. W przypadku rozszerzenia euro na Polskę intensywniejszy byłby zapewne przepływ siły roboczej do Niemiec (z korzyścią dla tych ostatnich). Ale z drugiej strony obniżenie, w pierwszym okresie, konkurencyjności naszej gospodarki uderzyłoby w import niemiecki.
22.04.2013 | aktual.: 22.04.2013 09:03
Moim zdaniem największą rezerwą dla rozwoju jest niesamowita złożoność kulturowa Europy. Znaczne większa, niż innych kontynentów. To tu, być może, udałoby się odnaleźć pomysły (instytucje, koncepcje „porządku” i „kontroli”) które pozwoliłyby na większą sterowność i elastyczność. A równocześnie – redukcję niepewności. Nie przez, nieskuteczne już, hierarchie, ale – choćby – monitorowanie relacji między różnymi płaszczyznami (każda z innymi warunkami brzegowymi których przekroczenie uruchamia reakcję). Ustalenie warunków brzegowych dla relacji między tymi płaszczyznami (a nie tylko – dla każdej z płaszczyzn osobno) mogłyby zapobiec kryzysowej kumulacji napięć.
Pomysły co do budowania korespondencji odmiennie istniejących tworów można znaleźć choćby u XIII wiecznych angielskich franciszkanów! Bo złożoność Europy to efekt historii idei religijnych, przechodzącej w – zsekularyzowane – filozofie polityczne. I – ideologie, często deformujące pojęcia przez przeniesienie do innego kontekstu, niż ten w którym powstały.
Tak więc protestanckie traktowane jednostkowej perspektywy jako „uzurpacji” (z lokowaniem „właściwego istnienia” w reprezentowaniu logiki całości) spotyka się – przez kolejne odbicia w pokoju krzywych luster – z ideą „całości” i uniwersalizmem prawosławia.
W obu moralny charakter czynu zależy nie od niego samego, ale - od statusu działającego. Czy jest „podmiotem historii” czy tylko – partykularną iluzją.
Wielka Brytania w swojej formule liberalizmu kontynuuje analityczne podejście franciszkańskiej i ockhamowskiej, po-realistycznej ontologii. Oraz Lockowski indywidualizm (podkreślający rolę wolności jako sytuacji poznawczej) jako jej spoiwo. Francję z kolei cechuje równoległość dwóch tradycji. Oświeceniowej, rewolucyjnej, opartej na zsekularyzowanej tomistycznej antropologii przyrodzonych praw człowieka. Oraz – równie zsekularyzowanej – poaugustiańskiej, podkreślającej elitaryzm przemiany przez wiedzę. Polska pozostała w tradycji realizmu tomistycznego, co do dziś owocuje optymistyczną antropologią godności i sprawiedliwości domagających się „uznania”. Ale też – nie rozumieniem – „nowej ontologii”. I – w związku z tym – bezbronnością wobec współczesnego dyktatu formy.
Energia intelektualna ze zderzenia tych odmienności (gdy każda co innego w sferze kontroli i porządku uważa za „naturalne”) mogłaby ułatwić wypracowanie w UE innowacyjnego modelu władzy. I Europa znów stałaby się inspiracją dla świata!
Prof. Jadwiga Staniszkis dla WP.PL