Jacek Sasin: nikt nie twierdzi, że ktoś żyje
Jacek Sasin w Radiu ZET bronił słów Antoniego Macierewicza o trzech osobach, które przeżyły katastrofę smoleńską. Argumentował, że PiS chce tylko, aby informacje zostały zweryfikowane przez prokuraturę, ale przyznał, że "nikt nie twierdzi, że ktoś żyje". – Sam Radosław Sikorski osobiście informował Macieja Łopińskiego, że trzy osoby przeżyły. Rzecznik MSZ potwierdzał tę informację, podały ją największe agencje, potem została zdementowana. Ambasador Turowski w zeznaniach mówił, że tę informację przekazał ministrowi Sikorskiemu, a otrzymał ją od oficera Federalnej Służby Bezpieczeństwa, który był na miejscu – mówił b. minister w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
- Podstawowe pytanie w tej sprawie jest takie, co prokuratura zrobiła, żeby wyjaśnić ten wątek. Czy przesłuchała kogokolwiek na tę okoliczność? Czy próbowała dotrzeć do funkcjonariuszy rosyjskich służb? - pytał Sasin.
- Zastanawiam się, w jakiej sytuacji są dzieci tych osób, które zginęły – powiedziała Monika Olejnik.
- No pani redaktor, bądźmy poważni. Nikt nie twierdzi, że ktoś żyje – odpowiedział Jacek Sasin. – Odsyłam do ostatniego raportu, tam są te relacje: ambasadora Turowskiego, oficera BOR. To nie jest czcze gadanie, jakieś brednie. Wiarygodność tych twierdzeń powinna zostać zweryfikowana przez prokuraturę – dodał.
Nałęcz: Na początku zawsze jest wiele wersji, do których się nie wraca, bo to nie ma sensu”
Tomasz Nałęcz stwierdził, że „z przykrością słucha pana posła Sasina”. – Obaj skończyliśmy te same studia na wydziale historycznym UW. Pan świetnie wie, że przy takim dramatycznym wydarzeniu na początku jest wiele różnych wersji, do których później się nie wraca, bo to nie ma sensu – mówił doradca prezydenta.
Nałęcz ocenił, że celem szefa zespołu PiS ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. - W postępowaniu posła Macierewicza jest metoda, którą historyk doskonale zna. Bierze się najbardziej fantastyczne informacje, do niczego nie pasujące i nawzajem sprzeczne, i się mnoży wątpliwości, żeby zasiać przekonanie, że tam się kryje jakaś tajemnica – argumentował.
Dodał, że "gdyby Antoni Macierewicz wyjaśniał przyczyny II Wojny Światowej to bardzo serio miałby pretensje do wszystkich, dlaczego nie potraktowano poważnie polskiego ataku na radiostację w Gliwicach". – W końcu cały świat przez parę godzin cały świat żył atakiem na radiostację, znaleziono trupy polskich żołnierzy, zastrzelonych przez niemieckich obrońców. Dlaczego ten wątek nie jest podejmowany? – pytał Nałęcz, przypominają prowokację hitlerowskich Niemiec z sierpnia 1939r.