J. Miller: każdy pacjent może sprawdzić, gdzie się leczył
Każdy pacjent może przyjść i sprawdzić w
centrali bądź oddziałach Narodowego Funduszu Zdrowia, gdzie leczył
się od 1 stycznia 2004 roku, u jakiego był specjalisty i ile to
kosztowało - zapewnił na konferencji prasowej prezes NFZ
Jerzy Miller.
25.07.2006 | aktual.: 25.07.2006 14:57
Warunkiem sprawdzenia w Rejestrze Usług Medycznych (RUM), czyli spisie 550 mln zdarzeń medycznych z ostatniego 2,5 roku, jest podanie pracownikowi Funduszu swojego peselu oraz posiadanie przy sobie dokumentu tożsamości.
Miller powiedział, że NFZ chce upublicznić RUM i pozwolić z niego korzystać pacjentom. Jednak, w ocenie prezesa, rejestr w przyszłości najbardziej może się przydać lekarzom, którzy umieją najlepiej wykorzystać wiedzę w nim zawartą. Lekarz będzie mógł skorzystać z danych RUM-u jedynie za zgodą pacjenta i w jego obecności. Baza danych RUM nie odnosi się do lekarzy rodzinnych.
Każdy pacjent może przyjść i sprawdzić w centrali bądź oddziałach Narodowego Funduszu Zdrowia, gdzie leczył się od 1 stycznia 2004 roku, u jakiego był specjalisty i ile to kosztowało - zapewnił we wtorek na konferencji prasowej prezes NFZ Jerzy Miller.
Prezes NFZ przyznał, że ok. 5% usług medycznych skontrolowanych przez NFZ jest wykonywanych niezgodnie z prawem. Jak poinformował Miller, takie kontrole pozwalają rocznie odzyskać ok. 1 mld zł.
Teraz również pacjent będzie mógł sprawdzić, czy lekarz wpisał prawdziwe informacje na temat jego choroby. Miller powiedział, że zdarza się od czasu do czasu, że zgodnie z informacjami, które otrzymuje Fundusz jeden pacjent jest jednocześnie badany u okulisty i leży w szpitalu. W takich sytuacjach Fundusz zwraca się z prośbą do pacjenta, aby wyjaśnił, który wpis jest zgodny z prawdą.
Miller poinformował, że od sierpnia testowo ma być uruchomiona dodatkowa baza danych dotycząca profilaktycznych badań cytologicznych. Prezes podkreślił, że środowiska medyczne mogą wykorzystywać RUM do tworzenia swoich własnych zbiorów informacji o pacjentach. Przykładem są lekarze ginekolodzy, którzy na podstawie rejestru mają swoją bazę dotyczącą badań profilaktycznych. W związku z tym każda kobieta przychodząc do ginekologa w ramach programu profilaktycznego nie tylko jest rejestrowana w standardowym RUM-ie, ale także w dodatkowym spisie - poinformował Miller,
Jego zdaniem, dzięki temu ginekolodzy mogą wiedzieć o wszystkich krokach dotyczących leczenia tej kobiety, m.in. wyników badań ginekologicznych, aby "nie tracić jej z oczu". Ma to służyć także temu, by można było sprawdzać i wyciągać wnioski, co do jakości pracy poszczególnych jednostek służby zdrowia.
Miller podkreślił, że nie oznacza to jednak, że kobieta będzie mogła od sierpnia sprawdzić u ginekologa, co jest w RUM np. w związku z jej wcześniejszą wizytą u kardiologa. Prezes powiedział, że spotyka się także z grupą lekarzy, z którymi ma porozmawiać o możliwości sprawdzania przez pacjentów RUM-u w ich gabinetach. Przyznał, że na razie w wielu gabinetach lekarskich nie ma jednak komputerów.
Miller poinformował, że w centrali NFZ od 1 września tego roku z RUM-u będą mogli także korzystać naukowcy. Prezes podkreślił jednak, że ukryte zostaną wszystkie dane identyfikujące pacjenta, z wyjątkiem daty urodzenia i płci. Zdaniem prezesa, informacje te mają posłużyć analizom, które mają określić prawidłowości i nieprawidłowości w funkcjonowaniu systemu opieki zdrowotnej. Te analizy mają dać NFZ "wiele cennych podpowiedzi" - podsumował.