PolskaJ. Kaczyński kazał umorzyć postępowanie wobec Kurskiego

J. Kaczyński kazał umorzyć postępowanie wobec Kurskiego

Marek Suski nie zdążył wręczyć Jackowi Kurskiemu pisemnego upomnienia za słynną drogową szarżę. Jak to możliwe? Zanim obaj politycy się spotkali, Jarosław Kaczyński kazał umorzyć całe postępowanie - podaje serwis internetowy tvp.info. Efekt jest taki, że Kurski nie dostanie nawet upomnienia.

J. Kaczyński kazał umorzyć postępowanie wobec Kurskiego
Źródło zdjęć: © PAP

Cała sprawa wygląda zadziwiająco. Suski, który jest rzecznikiem dyscypliny w klubie PiS, chciał przekazać pisemne upomnienie Jackowi Kurskiemu. - Zapoznałem się z informacją policji, która wpłynęła do Sejmu i z wyjaśnieniami złożonymi przez Jacka Kurskiego. Doszedłem do wniosku, że nie zachował się jak poseł, który powinien być wzorem. Postanowiłem więc udzielić mu upomnienia na piśmie - tłumaczył w rozmowie z tvp.info Suski.

Problem jednak w tym, że nie zdążył wręczyć mu tego upomnienia. Bo zanim się spotkali, Kurski - wg. informacji serwisu - poskarżył się Jarosławowi Kaczyńskiemu. Ten kazał Suskiemu anulować decyzję o upomnieniu i umorzyć całe postępowanie.

- Prezes uznał, że skoro sejmowa komisja, w której PO i PSL mają większość, uniewinniła Kurskiego, to my nie możemy być bardziej święci od papieża - mówi tvp.info jeden ze współpracowników Jarosława Kaczyńskiego.

Co na to poseł Suski? - Decyzja rzeczywiście została w ciągu ostatnich kilku godzin zmieniona - mówi serwisowi rzecznik dyscypliny klubu PiS i utrzymuje, że pisemne upomnienie było "tylko jego propozycją".

Jacek Kurski nie kryje z kolei zadowolenia. - Nie mogło być inaczej. Uniewinniła mnie przecież nawet nieprzychylna mi komisja sejmowa - chwali się. Cała sprawa dotyczy sytuacji z początku listopada. Kurski "podpiął" się wówczas swoim samochodem do konwoju CBA. Z dużą prędkością pędził za nim z Gdańska do Ostródy. Dopiero tam został wylegitymowany przez funkcjonariuszy, którzy obawiali się, że drogowa szarża posła była próbą odbicia przestępcy z konwoju. Kurski tłumaczył się potem, że myślał, iż w kolumnie samochodów jechał marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Mówił też, że śpieszył się na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim, a z powodu mgły z trójmiejskiego lotniska nie startowały samoloty. Michał Krzymowski

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)