J.Kaczyński: gdybym był premierem, nie byłoby katastrofy
- MAK nie tylko mówi nieprawdę, ale także zniesławia Polskę - powiedział Jarosław Kaczyński odnosząc się końcowego raportu MAK na temat katastrofy smoleńskiej. Prezes PiS obwinił także Donalda Tuska za brak natychmiastowej reakcji. Kaczyński stwierdził również, że katastrofa nie miałaby miejsca, gdyby był premierem.
- Donald Tusk miał już dwie szanse, żeby coś zmienić i oddać Polsce pewną przysługę - zdaniem Kaczyńskiego, gdyby premier od razu zareagował, być może "zniesławiająca Polskę kampania", która - według szefa PiS - odbyła się w czwartek w prasie światowej, byłaby co najmniej zrównoważona wypowiedziami premiera, a może też wiele artykułów nie ukazałoby się, np. na temat pijanego generała.
Ponadto - uważa Jarosław Kaczyński - premier w czwartek mógł również uczynić coś, co by wyszło poza "dotychczasową rutynę". - I też niczego takiego nie uczynił - powiedział prezes PiS.
Szef rządu oświadczył, że raport MAK jest niekompletny. Zapowiedział, że Polska zwróci się do Rosji o rozmowy w celu ustalenia wspólnej wersji raportu, a jeśli nie przyniosłoby to rezultatu, to - zaznaczył Tusk - konwencja chicagowska daje możliwość odwołania się do instytucji międzynarodowych.
- Gdybym był premierem, nie byłoby katastrofy - stwierdził Kaczyński.
Kaczyński także wskazywał na brak wiarygodności ze strony instytucji, jaką jest MAK. - Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) nie spełnia żadnych standardów instytucji, która by mogła oceniać katastrofy lotnicze w sposób obiektywny - powiedział Jarosław Kaczyński.
- Takie standardy są określone choćby w rozporządzeniu Unii Europejskiej, Parlamentu i Komisji Europejskiej z jesieni zeszłego roku. Tam jest bardzo wyraźnie napisane, że nie może być tak, żeby jedna komisja przeprowadzała różnego rodzaju procedury zmierzające do tego, żeby dopuszczać samoloty do lotu, dopuszczać lotniska i jednocześnie oceniała katastrofę - powiedział. Według prezesa PiS: "to jest chyba zupełnie oczywiste i całkowicie racjonalne".
W ocenie Kaczyńskiego, w przypadku MAK-u jedna komisja robi obie rzeczy na raz. - I to jest jasne - dodał.
- MAK ustami swojej przewodniczącej, pani generał, stwierdził, że ten lot miał charakter jednorazowego lotu pasażerskiego. Otóż, wedle konwencji chicagowskiej, takie loty rzeczywiście są. To są po prostu loty czarterowe - mówił.
Podkreślił, że lot TU-154M 10 kwietnia do Smoleńska "to nie był żaden lot czarterowy, to był lot wojskowy". - Z punktu widzenia interesów Rosji, (...) to stwierdzenie jest bardzo istotne, ale oczywiście, nie ma najmniejszych podstaw, żeby je przyjąć - podkreślił.
Kaczyński odniósł się do słów szefowej MAK Tatiany Anodiny, która powiedziała podczas konferencji w Moskwie m.in., że we krwi dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika stwierdzono obecność alkoholu. Błasik był w kokpicie samolotu, co według MAK stanowiło pośrednią presję na załogę.
- Jeżeli chodzi o to wydarzenie, które zostało przez panią Anodinę opisane, a które stało się także przedmiotem szczególnego zainteresowania światowych mediów, a więc ś.p. generał Błasik będący pod wpływem alkoholu, to ja przypominam, że na to nie ma żadnych dowodów - powiedział szef PiS.
Jak zaznaczył, ciało gen. Błasika zostało zidentyfikowane po 11 dniach, "co już samo przez się niezmiernie utrudnia stwierdzenie, czy w ciele był alkohol". - Po drugie - żadnej dokumentacji w tej sprawie, mimo polskich żądań, bo to było w tych naszych uwagach, nie dostarczono - zaznaczył Kaczyński.
- Krótko mówiąc, nie ma tu cienia powodów, abyśmy mieli w tego rodzaju twierdzenie wierzyć - dodał.
- Znając Rosję, ale nawet gdyby to był jakiś inny kraj, skoro coś mówią, ale nie dostarczają dokumentów, to znaczy, że mówią nieprawdę. I tak to traktujemy, to jest po prostu mówienie nieprawdy - powiedział Kaczyński.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył, że MAK jest "instrumentem polityki rosyjskiej, a nie obiektywną instytucją". Jak mówił, polski sejm powinien przez aklamację przyjąć uchwałę odrzucającą raport MAK ws. katastrofy smoleńskiej.
- Chodzi o interesy Rosji - ocenił Kaczyński, odnosząc się do końcowego raportu MAK. Podkreślił, że w czwartek głos zabrał rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, który "złożył zdumiewające oświadczenie" pokazujące, że MAK nie jest obiektywną instytucją, a instrumentem rosyjskiej polityki.
- Pan Ławrow chciał wręcz podyktować, i obawiam się, że w jakiejś mierze mu się to udało, co ma być w tej sprawie mówione przez czynniki oficjalne Polski - powiedział Kaczyński. Powtórzył, że raport MAK jest "całkowicie niewiarygodny".
Prezes PiS przypomniał, że jego partia domaga się zwołania w trybie pilnym nadzwyczajnego posiedzenia sejmu w sprawie raportu. Kaczyński powiedział także, że odrzuca sprawozdanie MAK i to samo powinien uczynić sejm. - MAK nie tylko mówi nieprawdę, ale także zniesławia Polskę - zakończył swoją przemowę prezes PiS.