Izby wytrzeźwień działają nielegalnie
Dla tych, którzy w sylwestrową noc spotkała przykra przygoda i obudzili się wczoraj w izbie wytrzeźwień, mamy dobrą wiadomość. Według prawników za kąpiel, nocleg i poranną kawę w „żłobku” nie muszą płacić, bo izby działają nielegalnie.
02.01.2004 | aktual.: 02.01.2004 08:51
Jak to możliwe? Fakt znalazł lukę w prawie, za którą winę ponosi Ministerstwo Zdrowia. W 2001 roku Sejm zmienił ustawę o wychowaniu w trzeźwości, w której napisał, że dokładne zasady działania izb wytrzeźwień określi resort zdrowia. Ale ówczesny minister zdrowia, Mariusz Łapiński, po prostu tego nie zrobił.
- Zajmowaliśmy się wtedy rozporządzeniami zbliżającymi nas do Unii Europejskiej. To było ważniejsze – przyznaje nam bez ogródek Łapiński. Jakie są skutki zaniedbania ministra? – Dyrektorzy izb wytrzeźwień nie mają podstawy do żądania pieniędzy, bo sam zapis w ustawie o wychowaniu w trzeźwości jest zbyt ogólny – tłumaczy nam mecenas Włodzimierz Łyczywek, szef rady adwokackiej w Szczecinie. – Więc jeśli ktoś zapłacił za pobyt w izbie, spokojnie może odzyskać swoje pieniądze w sądzie – zapewnia.
Ale to nie wszystko. Nie ma przepis, który określa, kto ma dowozić pijanych do „żłobka”. Przeważnie robi to policja, ale przez brak takiego przepisu można się poskarżyć na bezprawne zatrzymanie. Nie jest też ustalone, kto konkretnie odpowiada za zdrowie i życie pacjentów „wytrzeźwiałek”, a to bardzo ważne w przypadku, gdyby stało się coś złego. Nie wiadomo również, jaki jest cennik „usług”, więc izby życzą sobie od 180 zł (np. w Gdańsku) do prawie 400 zł (w Szczecinie) za nocleg.
Jak więc działają izby? – Na podstawie rozporządzenia z 1996 roku wszystko jest legalne – zapewnia prezes Stowarzyszenia Dyrektorów i Głównych Księgowych Izb Wytrzeźwień w Polsce Ryszard Śnieżek. Ale prezes się myli. To rozporządzenie przestało obowiązywać już dwa lata temu. A kolejni szefowie tego resortu – po Łapińskim był Marek Balicki, teraz jest Leszek Sikorski – nie zawracali sobie tym głowy.
Gdy zapytaliśmy o izby w ministerstwie, przypomnieli tam sobie, że powstał projekt nowego rozporządzenia. Ale urzędnikom sporo czasu zajęło jego odszukanie. - Na razie pracują jeszcze nad nim prawnicy – usłyszeliśmy od Agnieszki Gołąbek z resortu zdrowia. A to onzacza, że izby wciąż funkcjonują na wariackich papierach.
Michał Elmerych