Ivanka Trump łagodzi stanowisko ojca. Ona ma realny wpływ na politykę USA
Ivanka Trump, 36-letnia córka prezydenta USA nieoczekiwanie staje się jedną z najpotężniejszych kobiet na świecie. "Pierwsza córka" z mężem realnie wpływają na kształt polityki Donalda Trumpa i wyraźnie ją łagodzą.
05.06.2017 | aktual.: 05.06.2017 15:32
Amerykańska prasa wymienia Ivankę, córkę Donalda Trumpa z pierwszego małżeństwa z czeską modelką Ivaną, wśród ludzi, którzy do końca próbowali przekonać prezydenta do zmiany decyzji o wycofaniu się z paryskiego porozumienia klimatycznego. Nie udało się, ale to jej przypisuje się zasługę złagodzenia polityki ojca. USA nie tyle jednostronnie porzucą porozumienie, co z niego wyjdą w oparciu o procedurę zawartą w dokumencie. Różnica jest zasadnicza, bo dzięki temu powstał czteroletni okres przejściowy, podczas którego możliwe są negocjacje nad zasadami, których Waszyngton będzie przestrzegał.
Ivanka z mężem Jaredem Kushnerem, którzy są najbliższymi doradcami prezydenta, nie uczestniczyli w wystiąpieniu w Ogrodzie Różanym przed Białym Domem, podczas którego Donald Trump ogłosił kontrowersyjną decyzję. Oboje pojechali w tym czasie do synagogi z okazji żydowskiego święta Szawuot, a następnie świętowali z trójką dzieci w domu.
Ivanka obroniła prawa mniejszości seksualnych
"Pierwsza córka" z zięciem prezydenta mają już jednak na koncie poważny sukces polityczny. Ivanka Trump i Jared Kushner, który zawsze kojarzony był z Partią Demokratyczną, a nie Republikańską, przekonali prezydenta, aby nie podpisywał rozporządzenia ograniczającego prawa mniejszości seksualnych. Dokument cofający liberalne rozporządzenie Baracka Obamy forsowali religijni konserwatyści, którzy poparli Trumpa w wyborach. Gospodarz Białego Domu stwierdził jednak, że jest "zdeterminowany chronić prawa wszystkich Ameryków, w tym członków społeczności LGBTQ".
Jako jedna z pierwszych na świecie znaczenie Ivanki Trump doceniła kanclerz Niemiec Angela Merkel. Relacje pomiędzy Trumpem a Merkel były napięte już przed wyborami w USA. Po zaprzysiężeniu nowego prezydenta i napiętej wizycie w Waszyngtonie, kanclerz Niemiec najwyraźniej postanowiła "oswoić" Donalda Trumpa i dotrzeć do niego drogą okrężną.
Merkel zaprosiła Ivankę do Berlina na kwietniowy szczyt W-20, czyli kobiecy odpowiednik grupy G-20. Kanclerz zachowała kamienną twarz, gdy wygwizdywana córka prezydenta USA publicznie broniła jego stosunku do kobiet. "Jako córka mogę mówić na bardzo osobistym poziomie widząc, że zachęcał mnie i umożliwił mi odnoszenie sukcesów" – powiedziała Ivanka Trump.
Liberalny głos Białego Domu
Córka i zięć prezydenta znani są z liberalnych poglądów, które wielokrotnie odbiegają od słów wygłaszanych przez Donalda Trumpa. Zresztą sam Trump, zwłaszcza w kampanii wyborczej, mówił wiele rzeczy niepasujących do wizerunku celebryty i biznesmena, który wielokrotnie w przeszłości chwalił się dobrymi relacjami z Demokratami. W drodze do Białego Domu jednak zmienił poglądy albo przynajmniej realizuje politykę, która przede wszystkim ma mu zaskarbić konserwatywnych sojuszników.
Tutaj na scenę wkraczają Ivanka z mężem, stanowiący wyraźną przeciwwagę dla skrajnie prawicowych doradców na czele ze Stevem Bannonem, który otrzymał już cios, jakim było wykluczenie z Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Jest za wcześnie, aby ocenić, kto z tej walki wyjdzie zwycięsko, jednak widać, że biuro Ivanki w zachodnim skrzydle Białego Domu rośnie w siłę.
Żadne regulaminy nie określają granic wpływów i zasad funkcjonowania "pierwszej córki". Krytycy zadają kłopotliwe pytania o etyczne aspekty współpracy ojca i córki na najwyższych szczeblach władzy. Problematyczne jest też wykorzystywanie pozycji dla rozwijania prywatnego biznesu, o czym świadczyć mają problemy chińskich kontrolerów badających warunki pracy w fabrykach produkujących towary dla marek Ivanki. Niemniej wiele wskazuje na to, że córka łagodzi stanowisko ojca, które w praktyce może okazać się bardziej umiarkowane niż wynika to z jego Twittów.