Trwa ładowanie...
Adam Parfieniuk
19-11-2015 17:26

Islamski terroryzm w Chinach. Cenę za fundamentalistów płaci cała prowincja

Szczyt G20, którzy odbył się w dniach 15-16 listopada w Ankarze, został zdominowany przez temat walki z terroryzmem. Zamiast zwyczajowego skupienia się na tematach ekonomicznych, światowi liderzy rozmawiali głównie o sferze bezpieczeństwa. Do tego dialogu włączyły się Chiny, które wykorzystały okazję do zaznaczenia, że także Państwo Środka zmaga się z islamskimi fundamentalistami. I to na własnym terytorium, w prowincji Xinjiang. Długotrwała polityka represji wobec autonomicznego regionu może okazać się jednak tragiczna w skutkach, bo wspólny język z radykalizującym się ułamkiem ludności już znajdują bliskowschodni dżihadyści. Państwo Islamskie nie ukrywa bowiem, że chce "nieść pomoc" także "braciom" w Chinach.

Islamski terroryzm w Chinach. Cenę za fundamentalistów płaci cała prowincjaŹródło: AFP, fot: Mark Ralston
d22x4rw
d22x4rw

Terroryzm islamski w Chinach sprowadza się w zasadzie do jednego ugrupowania. Jest nim Islamski Ruch Wschodniego Turkiestanu (ETIM), który walczy o stworzenie niepodległego państwa w Xinjiangu. Prowincja, w której 45 proc. stanowi turecki lud Ujgurów (Chińczyków Han jest 40 proc.), graniczy od zachodu Pakistanem, Afganistanem, a od południa z Kaszmirem. "Tradycja" islamskiego fundamentalizmu jest więc bardzo silna w tej części świata.

Pekin twierdzi, że silni są także fundamentaliści z ETIM, których oskarża o zorganizowanie kilku zamachów w latach 2013-2014. Chodzi tu o zasztyletowanie 29 osób na stacji kolejowej w Kunmingu, podwójną eksplozję samochodów-pułapek w Urumczi, w wyniku której zginęło 31 osób oraz rajd zamachowca-samobójcy w samym sercu stolicy - placu Tiananmen - gdzie terrorysta wysadził się w swoim aucie, zabijając 5 osób.

Uciskana ludność

- Od czasu zamachów z 11 września Chiny twierdzą każdy rzekomy akt przemocy ze strony Ujgurów to robota ETIM. W ten sposób usprawiedliwiają brutalne represje, jakim poddają Ujgurów - mówił niedługo po głośnym ataku na placu Tiananmen Alim Seytoff, prezes Amerykańskiego Stowarzyszenia Ujgurów, w rozmowie z serwisem The Diplomat.

Seytoff sądzi, że Chińczycy wykorzystują ETIM do przykręcania śruby całej grupie etnicznej i nie jest osamotniony w tej ocenie. Wiele zachodnich mediów i organizacji pozarządowych przestaje nazywać ujgurskich migrantów, którzy opuszczają Chiny i zaczyna mówić o ujgurskich uchodźcach, uciekających z Xinjiangu przed prześladowaniami.

d22x4rw

W styczniu w chińskim internecie pojawiła się informacja, że władze zakazały muzułmańskim kobietom noszenia burek, osłaniających twarz, w miejscach publicznych. W serwisie Weibo (odpowiednik Twittera) pojawiły się zdjęcia tablic z Kaszgaru, na których widniały przekreślone islamskie stroje.

Z kolei w Karamay władze zabroniły kobietom w burkach, nikabach i hidżabach oraz mężczyznom z długimi brodami korzystania z komunikacji miejskiej. Od lat władze kontrolują także naukę Koranu w języku arabskim. Co więcej, nawet nauka języka ujgurskiego często nie jest mile widziana w instytucjach edukacyjnych Xinjiangu.

To wszystko stoi w kontraście z ludnością Hui, którzy są drugą muzułmańską grupą etniczną w Chinach, uznawaną przez Pekin za "bezpieczną", przez co nie mającą problemów z kultywowaniem religijnych tradycji. W Państwie Środka żyje ich ponad 10 milionów, głównie na północnym zachodzie kraju.

Przyjaciele z Turcji

Najbardziej bulwersującym ograniczeniem, narzucanym przez Pekin Ujgurom, jest zakazywanie postu w czasie Ramadanu. Uczniowie, nauczyciele i państwowi urzędnicy muszą dostosować się do państwowego rozporządzenia. Z kolei właściciele restauracji zostali w tym roku zmuszeni do otwarcia swoich lokali. Komunistyczna partia nie zamierzała uszanować religijnego obyczaju muzułmanów, który w czasie świętego miesiąca nakazuje im post od świtu do zmierzchu. - Polityka, która zakazuje religijnego postu jest prowokacją, która doprowadzi tylko do destabilizacji i konfliktu - oceniał ten ruch Dilxa Rexit, rzecznik Światowego Kongresu Ujgurów (WUC).

d22x4rw

Sytuacja WUC dobrze oddaje chińskie podejście do kwestii Ujgurów. Chociaż Kongres nie ma żadnych powiązań z ETIM, Pekin jeszcze w 2003 roku uznał organizację za terrorystyczną, a jej prezesa oskarżył o "spiskowanie z separatystami i religijnymi ekstremistami w celu planowania ataków terrorystycznych". Z kolei organ prasowy partii komunistycznej, "Renmin Ribao" zarzucał WUC, że jest sponsorowane przez amerykański kongres.

Organizacje takie jak WUC nie mają racji bytu w Chinach i są zmuszone działać na emigracji. Coraz częściej także osoby mniej zaangażowane w kwestie ujgurskiej autonomii wybierają życie poza granicami Chin.

Głównym ich celem stała się Turcja. Kierunek wydaje się naturalny, zważywszy na wspólny rodowód etniczny. Reuters pisał niedawno o tureckich dyplomatach, którzy ułatwiają podróż ujgurskim uciekinierom, kompletując potrzebne dokumenty. Turecką opinię publiczną szczególnie oburzył zakaz Ramadanu, o którym rozpisywała się prasa. Z tego powodu dochodziło w całej Turcji do antychińskich protestów, palenia flag, a nawet ataków na turystów i chińskie biznesy. Również w tym samym czasie, w świetle medialnych reflektorów, władze w Ankarze powitały 174 ujgurskich uciekinierów. Ten gest szczególnie rozwścieczył Pekin.

d22x4rw

O tym, że Ujgurzy mają być celem globalnej walki z terroryzmem mówił w poniedziałek na konferencji prasowej Hong Lei, rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Chin. Nazwał on terroryzm "powszechnym wyzwaniem, przed którym stoi cała ludzkość". Podkreślił, że w walce z nim świat "powinien porzucić podwójne standardy".

Wprawni obserwatorzy od razu zaznaczyli, że "podwójne standardy" dotyczyły właśnie Ujgurów oraz aktów przemocy w Chinach, które Pekin w przypisuje ETIM, na co w wielu przypadkach nie zgadzają się zachodni obserwatorzy. O podwójnych standardach w walce z terroryzmem mówił też chiński lider, Xi Jinping, na szczycie G20 w Ankarze. Na marginesie tego wydarzenia w podobnym tonie wypowiadał się także Wang Yi, minister spraw zagranicznych. - Chiny także są ofiarą terroryzmu i rozbicie ETIM powinno stać się ważną częścią międzynarodowego planu walki z terroryzmem - mówił szef MSZ w Ankarze.

Turecka stolica jest chyba jednak ostatnim miastem na świecie, w którym takie słowa mogłyby spotkać się jednogłośną aprobatą. A Turcja ostatnim krajem, który wsparłby chińską politykę w Xinjiangu, gdzie Pekin przy okazji walk z eterycznym ETIM, uderza w wielomilionową społeczność muzułmanów.

d22x4rw

Chiński interes w Xinjiangu

Na przełomie września i października przez tydzień prowincję Xinjiang wizytował Yu Zhengsheng. Członek komisji stałej politbiura partii komunistycznej promował "stabilność i jedność" regionu przy okazji 60. rocznicy ustanowienia ujgurskiego regionu autonomicznego.

W jednym ze swoich wystąpień podkreślił, że problem bezpieczeństwa w Xinjiangu partia będzie równoważyła rozwojem ekonomicznym. Działacz zaznaczył, że kierownictwo partii w regionie się sprawdza, a w ciągu 60 lat rządów region bardzo się wzbogacił i ten trend będzie kontynuowany w przyszłości.

Co mógł mieć na myśli Yu, mówiąc o równoważeniu przy pomocy rozwoju ekonomicznego? Oczywiście, wielki projekt nowego jedwabnego szlaku, który ma powstać jako część inicjatywy "jeden pas, jedna droga", ogłoszonej w maju ubiegłego roku przez Xi Jinpinga. W jej ramach mają powstać handlowy szlak morski i infrastruktura lądowa, które połączą Chiny z Azją Centralną, Bliskim Wschodem, Afryką i Europą.

d22x4rw

Na trasie nowego szlaku lądowego leży Xinjiang, którego separatystyczne nastroje burzą chiński plan. Pekin od lat sądzi, że problem rozwiąże surowa polityka bezpieczeństwa i ekonomiczny rozwój. Szkopuł w tym, że pierwsza część tego planu sprawia, że duża część ujgurskiej społeczności jeszcze mocniej utwierdza się w swoim separatyzmie. Tym bardziej, że wzrost ekonomiczny nie zawsze premiuje lokalne społeczności. Wraz z rozwojem inwestycji, do Xinjiangu napływają Chińczycy z głębi kontynentu, którzy często są bogatsi i cieszą się większymi wpływami. Podział ekonomiczny przebiega więc wzdłuż etnicznych linii i dodatkowo wzmacnia tendencje separatystyczne.

Wspomniany przykład chińskiej ludności Hui, wyznającej islam, pokazuje, że nie o religię chodzi Pekinowi. Chiny obawiają się przede wszystkim utraty kontroli nad terytorium, które w dodatku pełni ważną rolę w ich długofalowym projekcie. Ostatnie deklaracje nie wskazują na to, by Pekin złagodził kurs w Xinjiangu.

Chiny w zasięgu Państwa Islamskiego

Wiele wskazuje natomiast na to, że nasilenie się represji może okazać się obosiecznym orężem. Za zacieśnieniem kontroli pójść może głębsza radykalizacja wyizolowanej społeczności Ujgurów.

d22x4rw

Według różnych szacunków, w szeregach Państwa Islamskiego walczy już około 300 Chińczyków. Przy okazji ubiegłorocznego Ramadanu, samozwańczy kalif Abu Bakr al-Bagdadi, w odezwie do swoich bojowników wymienił Chiny jako jedno z państw, które łamie prawa muzułmanów. Państwo Islamskie nie ukrywa zresztą, że chciałoby "uratować braci z całego świata, którzy na to czekają i wypatrują brygad" (słowa Bagdadiego).

W środę ISIS poinformowało, że zabiło Chińczyka, którego zdjęcia zostały we wrześniu opublikowane przez "Dabiq", periodyk ekstremistów, z dopiskiem "na sprzedaż". Władze Państwa Środka, zgodnie z odwieczną zasadą, nie zamierzały negocjować z terrorystami. Jeśli jednak równie nieprzejednane stanowisko w Xinjiangu nie przyniesie pożądanych skutków, cena, jaką przyjdzie zapłacić Chinom, może się okazać dużo wyższa.

d22x4rw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d22x4rw
Więcej tematów