ISIL "chwali się" masowymi egzekucjami. Opublikowano wstrząsające zdjęcia
Bojownicy ISIL (Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu) twierdzą, że zamordowali w ciągu ostatnich dni 1700 irackich, szyickich żołnierzy. Sunnicy rebelianci zamieścili w internecie także zdjęcia z egzekucji. Jak ocenia magazyn "Time", jeśli doniesienia o zbrodniach i ich skali się potwierdzą, będzie to "największy akt masowego mordu w czasie wojny, która rozciąga się obecnie na Syrię i Irak".
Rebelianci ISIL, którzy już w Syrii dali się poznać jako wyjątkowo bezwzględni, prowadzą od tygodnia ofensywę przeciwko siłom rządowym Iraku. I odnoszą błyskawiczne sukcesy. Pod ich kontrolą znalazł się dwumilionowy Mosul, drugie największe miasto w kraju, a także Tikrit, Bajdżi, a ostatnio Tal Afar. Wcześniej opanowali także Falludżę. Ich szlak jest naznaczony krwią i masowymi ucieczkami mieszkańców zdobytych miast. Przedstawiciele ONZ alarmowali, że dochodzą do nich informacje o egzekucjach, których mają dokonywać islamiści. Potwierdzają to sami dżihadyści, którzy prowadzą w internecie przerażającą kampanię propagandową.
Makabryczne zdjęcia
Na stronach internetowych dżihadystów oraz na koncie Twittera ISIL pojawiły się niedawno makabryczne zdjęcia. Przedstawiają one serię egzekucji jeńców. Na niektórych fotografiach zatrzymani mężczyźni są przewożeni ciężarówkami lub prowadzeni przez uzbrojonych i zamaskowanych rebeliantów. Na innych widać, jak zakrwawieni leżą na ziemi, w płytkich rowach. Nad ciałami stoją mężczyźni z karabinami. Ofiary są ubrane jak cywile. Według dżihadystów próbowali oni bez mundurów "uciec z pola walki".
Współpracownik dziennika "New York Times" w Tikricie relacjonuje za mieszkańcami, że kilkuset irackich żołnierzy zostało pojmanych, gdy próbowało uciec z obozu Speicher, byłej amerykańskiej bazy wojskowej, a obecnie ośrodka szkoleniowego sił powietrznych. Większość pojmanych to kadeci; sunnici zostali puszczeni wolno, a szyitów załadowano na ciężarówki i zawieziono do dawnego pałacu Saddama Husajna, gdzie mieli zostać zabici.
Fotografie rzekomo wykonano w okolicach Tikritu, w co najmniej siedmiu różnych miejscach. Pojawiły się także informacje o masowych mordach w Mosulu. Według twierdzeń sunnickich rebeliantów zabili oni w ciągu ostatnich dni 1700 szyickich żołnierzy. Agencje prasowe i zachodnie media zastrzegają jednak, że nie są w stanie potwierdzić tak wysokiej liczby ofiar.
Nowojorska gazeta opisuje, że na pojedynczych zdjęciach widać od kilku do ok. 60 osób. Na fotografiach zamieszczone są także komentarze, m.in.: "Oto przeznaczenie szyitów Malikiego (Nuri al-Maliki jest premierem Iraku - red.)" czy "Idą na śmierć na własnych nogach".
Propagandowa wojna
Przedstawiciele irackich władz, z którymi rozmawiał "New York Times" i obrońcy praw człowieka analizujący sytuację w Iraku przyznają, że dżihadyści dopuścili się mordów i wzięli do niewoli personel wojskowy, wątpią jednak w tak dużą liczbę ofiar egzekucji.
Niezależenie od skali zbrodni, jak zauważa "Time", zdjęcia należy rozpatrywać jako część propagandy prowadzonej przez dżihadystów, którzy chcą zastraszyć swoich przeciwników i doprowadzić do wojny religijnej między szyitami i sunnitami.
Jak dotąd iraccy szyici nie dali się sprowokować. W sobotę duchowy przywódca szyitów, wielki ajatollah Ali as-Sistani apelował o "maksymalne opanowanie", jednak - przypomina "NYT" - ten sam duchowny dzień wcześniej zdążył już wystosować odezwę, w której wzywał wszystkich Irakijczyków do chwycenia za broń w obronie rządu.
Na razie zdjęcia masakry nie dotarły do zbyt wielu mieszkańców Iraku przez Twittera i inne media społecznościowe z powodu nałożonej na nie blokady. Oczekuje się jednak - jak pisze "NYT" - że zbrodnia znacznie przyspieszy formowanie się ochotniczych milicji, które mają walczyć z rebeliantami u boku regularnego wojska.
Źródła: "New York Times", "Time", PAP.